Życie nie jest operą (mydlaną)

"Taniec "Delhi"" - reż. Ivan Wyrypajew - Teatr Narodowy w Warszawie

Bohaterowie sztuk Iwana Wyrypajewa to ludzie, którzy dopiero u schyłku życia odkrywają prawdziwy jego sens. Ten stan opisują prawie wszystkie dramaty Rosjanina grane aktualnie na warszawskich scenach. Wyreżyserowany przez autora "Taniec Delhi" z Teatru Narodowego w Warszawie opowiada o miłości i śmierci w sposób najbardziej konwencjonalny. W moim odczuciu pozostaje jednak najlepszym spektaklem na podstawie jego tekstów, jaki udało mi się do tej pory zobaczyć.

Forma opowieści o tancerce Katarzynie, która wymyśliła tytułowy taniec (w tej roli gościnnie Karolina Gruszka), jej relacjach z matką (Aleksandra Justa) i kochankiem (Paweł Paprocki) nawiązuje do widowiska operowego. Przedstawienie składa się z siedmiu jednoaktówek, a poszczególne części spektaklu są od siebie oddzielone opuszczeniem kurtyny. Przed rozpoczęciem każdego aktu z głośników dobiegają odgłosy charakterystyczne dla atmosfery teatralnego wieczoru. Słychać szum rozmów sadowiącej się na miejscach publiczności i strojenie instrumentów. Oprawę muzyczną spektaklu stanowi motyw z opery Giacomo Pucciniego "Tosca". Aria "E lucevan le stelle" jest ostatnią arią śpiewaną przez malarza Cavaradossiego przed egzekucją. W "Tańcu Delhi" towarzyszy bohaterom, gdy dowiadują się o śmierci bliskich lub wyznają sobie miłość.

Gra aktorska czerpie z konwencji opery mydlanej. Sposób mówienia postaci jest sztuczny i patetyczny. Pod tym względem bohaterowie nie posiadają cech indywidualnych. Dodatkowo ich słowom nieustannie akompaniuje muzyka. Całość budzi skojarzenia z telenowelą, która stanowi tło dla codziennej krzątaniny, a telewizor jest włączony "byleby coś grało".

Wyrypajew bawiąc się teatralnymi konwencjami, zdaje się mówić, że "prawdziwe życie jest gdzie indziej". Nie w teatrze, ani nie w operze, ale na przykład w szpitalnej poczekalni -gdzie umieścił akcję swojego dramatu; albo w slumsach Delhi skąd Katarzyna przywiozła swój taniec.

W piątej odsłonie spektaklu jedna z bohaterek, krytyk tańca (Beata Fudalej) mówi, że " lepiej przeżyć marne własne życie, niż ekscytujące ale cudze". Brzmi banalnie, ale trudno nie zgodzić z tym stwierdzeniem.

Ksenia Lebiedzińska
Teatr dla Was
27 listopada 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...