Życie to komedia, która nie składa się tylko ze śmiechu

rozmowa z Jarosławem Jakubowskim

Z Jarosławem Jakubowskim, zwycięzcą II edycji konkursu komediopisarskiego w Teatrze Powszechnym w Łodzi, rozmawia Anna Pawłowska.

Jesteś dziennikarzem, poetą, ostatnio piszesz dramaty, która z tych form najbardziej Ci odpowiada? 

- Przede wszystkim jestem poetą i od poezji zacząłem. Która z form najbardziej mi odpowiada zależy przede wszystkim od tego, o czym chę napisać. Gatunek narzuca się sam. Dramat to połączenie poezji i prozy. Właśnie wydałem pierwszą książkę prozatorską, mam na koncie siedem książek poetyckich.

Powiedz coś więcej o pierwszej prozie... 

- "Slajdy" to zbiór krótkich opowiadań, miniesejów mówiących o moim miejscu, mojej tak zwanej małej ojczyźnie, czyli Koronowie koło Bydgoszczy. Przefliltrowane jest to wszystko przez wyobraźnię poetycką i filozofię - rozmyślania o przemijaniu.

Jeden z Twoich dramatów został zrealizowany w formie próby czytanej, prawda? 

- Tak, w październiku 2007 roku Laboratorium Dramatu Tadeusza Słobodzianka w Warszawie przyjęło do czytania moją sztukę "Dom matki". Odbyło się czytanie sceniczne tego dramatu z udziałem aktorów. Odbyło się to na zasadzie konkursu, moja sztuka została wybrana do czytania. Był to pierwszy etap obróbki tej sztuki. Po czytaniu okazało się, że sztuka spełnia wymogi słuchowiska radiowego. Przerobiłem ją na tekst słuchowiska, ale radio do tej pory mi nie odpowiedziało, nie wykazuje najmniejszego zainteresowania. 

Nie sądzę, żeby "Dom matki" był komedią...

- Nie, pierwsza sztuka jest historią relacji między matką a synem. Można powiedzieć, że to historia rodzinna, kameralna, bardziej psychologiczna. 

Jaka zatem jest sztuka "Życie", która wygrała konkurs w Teatrze Powszechnym w Łodzi? 

- Napisana jest w dynamiczny, migawkowy sposób. Pomyślałem ją jako rodzaj czyśćca bohatera. Bohaterem jest trup, człowiek, który patrzy na swoje życie z perspektywy kogoś, kogo nie ma wśród żywych. W tym czyśćcu przeżywa wszystkie ważne momenty w swoim życiu jeszcze raz. Pojawiają się postaci ważne w jego życiu. Dokonuje pewnych rekapitulacji, podsumowań, czasem bardziej, czasem mniej zabawnych. Starałem się to wszystko ubrać w formę komediową. Nie chciałem, żeby to był sitcom, ale rodzaj refleksyjnej komedii z podtekstem poetyckim.

Ewa Pilawska, dyrektor Teatru Powszechnego i przewodnicząca jury konkursu, powiedziała, że twój dramat ma konstrukcję "Kartoteki" i humor Zelenki, co ty na to?

- Bardzo mi to pochlebia. Oczywiście pisząc ten tekst nie miałem na myśli wzorowania się na "Kartotece" Różewicza czy podpięcia się pod humor Petera Zelenki. Po prostu napisałem ten tekst niemalże za jednym zamachem. Z wyjątkiem początku. Początek napisałem dwa lata temu, potem ten tekst zarzuciłem. Zauważyłem ogłoszenie o konkursie komediowym i postanowiłem ten tekst dokończyć. Ta pierwsza scena wydała mi się na tyle nośna, że poszło samo...

Wiesz, że w zeszłym roku ten sam konkurs wygrał Juliusz Machulski? 

- Później znalazłem taką informację w internecie. Jestem bardzo zaskoczony i bardzo mnie to uradowało, bo jak miliony Polaków jestem fanem komedii Machulskiego. Cóż mogę powiedzieć. Będę chciał, żeby moja sztuka dotarła do odbiorców nie tylko w Łodzi, ale w całej Polsce. 

Z czego lubisz się śmiać? Nie tylko jako twórca, ale w ogóle?

- Niektórzy twierdzą, że nie mam poczucia humoru. Tu by trzeba było zapytać ludzi, z którymi się spotykam. Śmieszą mnie sytuacje w skali mikro, drobne, codzienne sytuacje, potknięcia językowe. Śmieszy mnie, kiedy człowiek ma mały dystans do samego siebie i to starałem się w tej sztuce pokazać

Anna Pawłowska
Polska Dziennik Łodzki
19 stycznia 2010
Portrety
Paweł Sala

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia