10 tys. zł honorarium za rewiowe stroje

Gdyby rozpruć sukienkę do kankana, jej falbany utworzyłyby pięciokilometrową wstęgę. - Sama spódnica waży 5 kg. Goście nie mogą wyjść z podziwu dla tancerek, które w tych strojach tańczą, robią szpagaty - mówi Krzysztof Szczepaniak, szef teatru Viva.

Gdyby rozpruć sukienkę do kankana, jej falbany utworzyłyby pięciokilometrową wstęgę. - Sama spódnica waży 5 kg. Goście nie mogą wyjść z podziwu dla tancerek, które w tych strojach tańczą, robią szpagaty - mówi Krzysztof Szczepaniak, szef teatru Viva.

Tancerki w czerwono-białych kostiumach znane są także tym poznaniakom, którzy nie chodzą do rewii. Dziewczęta wdzięczą się do przechodniów z plakatu przy ul. Grunwaldzkiej. Ale kto zaprojektował im stroje?

Spór pomiędzy teatrem a projektantką Magdaleną Ławniczak toczył się przez trzy lata. Tematem zajmowały się wydziały karne i cywilne. Wreszcie w ubiegłym tygodniu w Sądzie Okręgowym doszło do ugody. Teatr uznał prawa autorskie projektantki do kreacji. Zapłaci jej w pięciu ratach 10 tys. zł. Nazwisko autorki będzie się też pojawiało na materiałach reklamowych i promocyjnych.

Reprezentanci obu stron opuszczali salę sądową zadowoleni. Mecenas Tomasz Filipowski, który reprezentował projektantkę, twierdzi, że mogła ona wygrać więcej. - Ponieważ doszło do naruszenia praw autorskich, mogła liczyć na 30 tys. zł, a może nawet 50 tys. zł. Ale wtedy sprawa ciągnęłaby się kolejne parę miesięcy. Obawialiśmy się też problemów z egzekucją honorarium - przyznaje radca prawny.

Z zakończenia sporu cieszy się także Szczepaniak. - Z przyjemnością wpiszę nazwisko pani Ławniczak do wszystkich materiałów. Kiedy można wymienić, kto jest reżyserem, kto autorem scenografii, a kto stworzył kostiumy, to wtedy wreszcie wszystko ma ręce i nogi - komentuje.



nat
Gazeta Wyborcza Poznan
31 lipca 2007