12 gniewnych aktorów chce zostać na dłużej z widzami

Studenci wrocławskiej PWST zagrali już dyplomowy spektakl "12 gniewnych ludzi" w Warszawie, Kielcach i Wrocławiu. W kwietniu pokażą go w Łodzi. - Musimy grać jak najwięcej, bo koniec szkoły to moment decydujący o naszej przyszłości - mówi Maciej Kowalik, student IV rokuv

Już premiera "12 gniewnych ludzi" była wydarzeniem. Spektakl dyplomowy studentów wrocławskiej szkoły teatralnej pierwsze pokazy miał w listopadzie ubiegłego roku w Warszawie.

- Przedstawienie wyreżyserował Redbad Klijnstra, znakomity aktor z zespołu Krzysztofa Warlikowskiego. Dlatego premiera odbyła się w Teatrze Rozmaitości. O lepszej promocji nie mogliśmy marzyć - mówi Maciej Kowalik .

Od listopada przedstawienie było grane już kilkadziesiąt razy, we Wrocławiu, w Kielcach, na początku marca znowu w Warszawie, w innym modnym miejscu - Centralnym Basenie Artystycznym. Pojawiają się kolejne propozycje. - Był pomysł zagrania "12 gniewnych ludzi" dla studentów orawa na jednej z uczelni - dodaje młody aktor.

Artyści sami dbają o promocję przedstawienia. Przygotowali stronę internetową, szukają okazji, aby pokazywać spektakl poza Wrocławiem.

- Fantastycznie byłoby, gdyby nasze przedstawienie znalazło się na stałe w repertuarze któregoś z teatrów. Nie chcielibyśmy, aby przepadło po kwietniowych pokazach na festiwalu szkół teatralnych w Łodzi - mówi Kowalik.

Precedens już był. Piotr Kruszczyński, były dyrektor Teatru im. Szaniawskiego w Wałbrzychu, wprowadził przedstawienie dyplomowe wrocławskich studentów na stałe do repertuaru swojej sceny. "Zabawy na podwórku" w reżyserii Pawła Miśkiewicza z udziałem m.in. Anny Ilczuk, Michała Opalińskiego, Wojciecha Mecwaldowskiego i Cezarego Ibera grane były w Wałbrzychu niemal rok.

- Pierwsza trójka zadeklarowała, że przynajmniej przez rok nie wyjedzie z Dolnego Śląska, a Cezary Iber, który zaczął studia w szkole filmowej w Łodzi, regularnie dojeżdżał do Wałbrzycha. To było doskonałe przedstawienie, bardzo podobało się widzom - mówi Kruszczyński.

Były dyrektor wałbrzyskiej sceny często bywał na łódzkim festiwalu, gdzie studenci szkół teatralnych prezentują spektakle dyplomowe.

- To okazja do wypatrzenia ciekawych i utalentowanych młodych aktorów. Ale dyrektorzy teatrów do Łodzi nie jeżdżą, spotkałem tam ich może dziesięciu, na ogół co roku tych samych - zauważa Kruszczyński.

Tymczasem w Warszawie "12 gniewnych ludzi" widzieli już m.in. Jan Englert, dyrektor Teatru Narodowego, Paweł Miśkiewicz, szef Teatru Dramatycznego i , Grzegorz Jarzyna, dyrektor TR Warszawa.

- Dla wielu z nas to może być najważniejszy moment w życiu, który zdecyduje o dalszej karierze. A dla kilku osób jedyne przedstawienie w jakim zagrają, bo nie dostaną oferty pracy i odejdą z zawodu - mówi Kowalik.

Piotr Kruszczyński: - Dobrze, że ci młodzi ludzie walczą o siebie, nie siedzą i nie czekają, aż ktoś zadzwoni. Dzisiaj dostać angaż w teatrze jest bardzo trudno.

** Wrocławską inscenizację można obejrzeć w środę 17 marca i w czwartek 18 marca o godz. 13 na scenie w hotelu Savoy (pl. Kościuszki 19).

12 gniewnych ludzi

Bohaterami "12 gniewnych ludzi" jest grupa ławników, którzy mają uznać za winnego lub uniewinnić 18-latka oskarżonego o morderstwo. Decyzja musi zapaść jednogłośnie, tymczasem jedna osoba spośród dwunastu przysięgłych ma wątpliwości. Dyskusja, wymiana poglądów, kłótnie, trwają wiele godzin. Ostatecznie chłopak zostaje uniewinniony.

W 1957 r. powstała najsłynniejsza ekranizacja "12 gniewnych ludzi" w reż. Sidneya Lumeta, z udziałem m.in. Henry\'ego Fondy.



Tomasz Wysocki
Gazeta Wyborcza Wrocław
15 marca 2010