25.11.2017, sobota (... geny muszą przetrwać ...)

Oszalałe media donoszą ostatnio o prokuratorskim śledztwie, jakie dotknęło znaną piosenkarkę Dorotę R., w związku z zarzutami, że – posługując się ludźmi z kręgów mafijnych – usiłowała wyegzekwować milionowe odszkodowanie (zadośćuczynienie?) od jej byłego partnera Emila H. Wprawdzie zainteresowana pozwoliła mediom ujawnić swoje personalia, ja jednak będę posługiwał się staromodną zasadą i pozostawię jej dane w tajemnicy.

Z pewnością znajdą się tacy, którzy postępek Doroty R. (jeśli zostanie udowodniony) uznają za niegodny. Ale kij ma dwa końce i na jej sprawę można spojrzeć z innej perspektywy. Dla mnie teatr, w którym piosenkarka występuje w roli głównej jest potrzebny społecznie i każdy może czerpać z niego profity.

Politycznie – dla tych co u władzy – jest korzystny podwójnie. Po pierwsze, przeciwnik Doroty R, a kiedyś jej partner, pochodzi z jednego z krajów Bliskiego Wschodu. Wprawdzie nie należy do ostatniej fali uchodźców, jego rodzina dawno się u nas zasymilowała. Ale co by nie mówić: Polska ma być dla Polaków! Po drugie pozwala licznej publiczności (wyborcom) zająć się problemami prawdziwie ludzkimi, a nie wydumanymi, takimi jak sądownictwo, czy ordynacja wyborcza. A dla tych co w opozycji? Warto pamiętać, że piosenkarka jakiś czas temu ukazała obecnemu Prezydentowi RP swój, nie do końca zakryty, rewers. Wówczas przeszło to bez echa. Ale, jako że zemsta jest rozkoszą bogów, można dzisiaj (jeśli przyszedł na nią czas?) snuć teorie spiskowe i najprzeróżniejsze domysły.

Dla licznych ruchów feministycznych i obrońców praw kobiet sprawa Doroty R. jest również korzystna. No bo skoro jej ciało dawało się wykorzystywać fizycznie przez kogoś, kto ma nie do końca jasny dla wszystkich interes, to niech ten ktoś teraz za to zapłaci. Kobieca godność jest ponad wszystko!

A ile zyskali dziennikarze?! Nie tylko ci z tabloidów mają fantastyczną pożywkę (przekładającą się na wierszówki), zgodną z modnymi dziś zasadami uprawiania tego zawodu, podporządkowanymi bezwzględnej triadzie: poczytność/oglądalność/słuchalność.

A palestra? Już widzę jak się tuczy. Adwokaci obu stron popuszczają pasa! Tym bardziej, że w grę wchodzą duże pieniądze.

Sama zainteresowana też może być spokojna. Niech piszą źle czy dobrze, nieważne, byle pisali jak najwięcej. Lepszej reklamy nie mogła sobie wymarzyć. A to dla niej podstawa artystycznej egzystencji. Byle rosły słupki popularności.

Myślę, że po całej prawnej zawierusze, która musi się dokonać, bo sprawy zaszły zbyt daleko, Dorota R. zostanie uniewinniona z zarzutów i w glorii chwały powróci na estrady. A nawet jeśli odrobinę była winna – cóż z tego? Korzyści polityczne, społeczne i finansowe zdecydowanie przeważają. Pamiętać, też trzeba o jej rodzinie (rodzina to wartość fundamentalna!). Gdzieś przeczytałem, że jedno z jej rodziców marzy, aby piosenkarka została matką, bo jej wyśmienite geny muszą przetrwać: dla ludzi, świata i historii. A do prokreacji potrzebny jest spokój. No i byle jaki więzienny klawisz nie może genów zepsuć!

Cóż, jaka rzeczywistość, taki teatr!



Krzysztof Orzechowski
Dziennik Teatralny
25 listopada 2017