"I love you, I kill you"

Przedostatnim spektaklem prezentowanym w ramach XV Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych była "Spowiedź w Tanacu" rumuńskiego Teatru Odeon. Mistrzowski pokaz gości z zagranicy osadzony w konwencji teatru dokumentalnego poruszał tematy, które w silny sposób oddziałują na ludzkie emocje i psychikę. Tylko czy po części nie była to sceniczna manipulacja widzem?

„Spowiedź w Tanacu” jest sceniczną wizualizacją autentycznych wydarzeń, mających miejsce w małym rumuńskim miasteczku. To właśnie tam młoda dziewczyna Irina Cornici zmarła w skutek egzorcyzmów przeprowadzonych przez popa i mniszki. Przyczynkiem do seansów spirytystycznych było niespotykane, agresywne zachowanie nowoprzybyłej dziewczyny - przyjaciółki jednej z sióstr zakonnych. Nikt jednak nie wziął pod uwagę wyników badań lekarza, który jednoznacznie stwierdził schizofrenię, tudzież rozdwojenie jaźni. W momencie postawienia diagnozy i podania lekarstw Irina, zamiast pozostać w zakładzie na dalszym leczeniu psychiatrycznym, została z niego zwolniona. Opinię medyka w klasztorze zbojkotowano. Mniszki zachowanie Iriny uzasadniły faktem zatajenia grzechów w czasie spowiedzi. Głodzona, zamknięta w lochu, poddana okultyzmowi po kilkunastu dniach zmarła. Kto jest odpowiedzialny za jej śmierć? Winnych jest wielu, a skazany tylko jeden.

Przeszłość Iriny demaskuje wiele współczesnych problemów. Molestowanie seksualne w domu dziecka, brak pieniędzy, choroba sieroca to jedne z licznych trudności, jakie napotkała na swojej życiowej drodze. Przedstawienie w swojej wymowie ociera się o wiele aspektów współczesnego świata. Jesteśmy świadkami niejasnych, a zarazem paranoicznych wydarzeń, na które nie ma racjonalnego wytłumaczenia. Świadomość, że zdarzenia sceniczne mają odzwierciedlenie w rzeczywistości, jest dodatkowym bodźcem zmuszającym do osobistych przemyśleń.

Spektakl w swojej formie jest policyjnym przesłuchaniem, rozgrywającym się jednocześnie na dwóch płaszczyznach: na telebimie (relacja wydarzeń po śmierci dziewczyny) oraz na scenie, gdzie mamy do czynienia zarówno z retrospekcją, jak i bieżącymi wydarzeniami. Sytuacje sceniczne potęgowane są przez uderzające, a zarazem realistyczne aktorstwo. Wykonawcy korzystają ze wszystkich możliwych środków wyrazu, angażując przy okazji całą swoją osobowość. Ich krzyk jest naszym krzykiem, a bezradność naszą bezradnością.

Ku radości widzów reżyser Andrei Serban włączył do spektaklu tzw. sceny rozładowujące napięcie, niczym średniowieczne intermedia. „Sen” Iriny z Jackiem Chanem, który poprzez celowe spowolnienie ruchów przybiera miano parodii, wywołuje entuzjazm wśród widowni.

Teatr rumuński zaprezentował łódzkiej widowni to wszystko, czego od teatru oczekujemy. Było napięcie, było wzruszenie, był uśmiech. Nie było tylko bisu. A szkoda.



Paweł Wiech
Dziennik Teatralny Łódź
21 marca 2009
Spektakle
Spowiedź w Tanacu