"O zwykłych ludziach mówię"

Lament na Placu Konstytucji", tym razem wystawiany na Skwerze przy Zamku Piastowskim w Gliwicach był spotkaniem teatralno-ulicznym z trzema kobietami, reprezentującymi różne pokolenia. Poruszane przez nie problemy, zdawały się być odzwierciedleniem tych, z którymi na co dzień boryka się ich widz oraz przypadkowy przechodzeń.

W szary dzień, szara pogoda stała się idealną scenografią do monologów trzech, szarych kobiet. Córka Ania (Olga Sarzyńska) to zwyczajna nastolatka, przechodząca tzw. wiek buntu. Jak większość dziewczyn w jej wieku, oprócz spełniania swych zachcianek, chce się wyprowadzić od rodziców i samodzielnie utrzymywać, gdyż męczy ją atmosfera w domu. Denerwująca Anię, nic nierobiąca matka – Justyna (Katarzyna Maternowska) okazuje się być nieszczęśliwą, zdradzaną żoną, która nie mogąc poradzić sobie ze stratą pracy zaczyna popadać w depresję, a jedyną żywą istotą, która zdaje się ją rozumieć jest jednooki kot „po przejściach”. Natomiast jej matka Zofia (Barbara Wrzesińska) ciągle rozmyśla o przyszłej wygranej w „lotka” i mężu nieboszczyku, w swojej naiwności i ufności do ludzi, zostaje zamordowana przez wpuszczonych do mieszkania narkomanów. 

Która z nas nie identyfikuje się choć częściowo z jedną z powyżej opisanych kobiet? A gdzie w tym wszystkim są mężczyźni? W „Lamencie” mężczyzn nie było, zostali wypisani z życia bohaterek spektaklu na własne i losowe żądanie. Melodia tanga otwierająca i zamykająca przedstawienie była dobrym komentarzem – „do tanga trzeba dwojga”. Historie Ani, Justyny i Zofii tak naprawdę są o poszukiwaniu i zarazem braku miłości. Każdy człowiek potrzebuje wsparcia kogoś bliskiego – to banał, ale jakże prawdziwy.

Szare kostiumy, a zarazem ubrania, które znamy ze sklepowych półek, ogromny parasol wyjęty niczym z piwnego ogórka oraz świetne kreacje aktorek, pozwoliły uwierzyć, że opowiadane przez nie historie są prawdziwe. Nie można się było oprzeć wrażeniu, że każda z nich właśnie wyszła z tłumu zwyczajnych, szarych ludzi, który je otaczał. Najważniejsze jednak jest to, że każda z nich zaczęła mówić, podzieliła się z nami swoimi kłopotami. Jak każdy przeciętny człowiek, jakże urocza babcia Zofia – pani Barbara Wrzesińska we własnej osobie, powiedziała – „o sąsiadach, o zwykłych ludziach mówię”, co też zaprezentowała Justyna (Katarzyna Maternowska) wyglądająca zupełnie jak „miejscowa”, czyli sąsiadka mieszkająca tuż za rogiem Skweru i Ania (Olga Sarzyńska) -  żywiołowa przyjaciółka ze szkolnej ławki.



Anna Broniszewska
Dziennik Teatralny Katowice
21 maja 2009
Spektakle
Lament