Aktorski koncert na dwoje aktorów

Kolejnym teatrem, który wrócił do grania po przymusowej przerwie, jest Teatr Gdynia Główna. Spektakl "i... jakoś to będzie!" to błyskotliwa interpretacja "Pana Tadeusza". Reżyserka Ida Bocian proponuje proste środki i świetną współpracę duetu aktorów, wcielających się w we wszystkie najważniejsze postaci naszej epopei narodowej.

Na nowych, wygodnych siedziskach - zgodnie z obecnymi wytycznymi - zasiadło o połowę mniej widzów niż zazwyczaj. Wszyscy na widowni mieli założone maseczki. Wizytę w Teatrze Gdynia Główna poprzedza dezynfekcja rąk i bezdotykowy pomiar temperatury oraz oświadczenie o stanie zdrowia. Do takich działań musimy się przyzwyczaić, bo nic nie zapowiada, by w najbliższym czasie wizyta w gmachu teatru mogła wyglądać inaczej.

To jednak nie przeszkadza twórcom i wykonawcom premiery spektaklu "i... jakoś to będzie" w reżyserii Idy Bocian. Spektakl ma wielu bohaterów, w których bardzo zgrabnie i zaskakująco lekko wciela się dwoje aktorów - Marta Jaszewska i Jakub Kornacki. Pierwsze zaskoczenie przychodzi dość szybko, gdy okaże się, że wspólnych scen najbardziej kojarzonej z "Panem Tadeuszem" Adama Mickiewicza pary kochanków - Zosi i Tadeusza - niemal w spektaklu nie uświadczymy. Ich wątek zredukowany został do roli pobocznej - oboje nie wypowiadają do siebie nawet słowa.

Tadeusz bardziej zajęty jest umizgami i pretensjami Telimeny, która przed widzami bardzo drobiazgowo wykłada pomysł na przyszłość swoją oraz Zosi. To między Telimeną i Tadeuszem rozgrywa się niemal cały wątek miłosny, efektowny (scena z mrówkami), choć momentami nieco zbyt dosłowny, pozwalający w Tadeuszu rozpoznać niezbyt rozgarniętego, naiwnego i bardzo surowego w obyciu młodziana. Telimena z kolei to chytra, doświadczona intrygantka. Tyle że i ten motyw to tylko jeden z wielu wątków przedstawienia, które podziwiamy z perspektywy widza.

Tu zresztą upatrywać można pewnych zastrzeżeń - pomimo ciekawego wyboru scen (spór o charty, historia zamku Stolnika przybliżona przez Gerwazego Hrabiemu, najazd na Soplicowo przez Dobrzyńskich, spowiedź księdza Robaka) adaptacja epopei narodowej, w której znalazły się najważniejsze zagadnienia dzieła Adama Mickiewicza, zawiera luki i skróty, niekiedy mało jasne dla osób mniej zaznajomionych z historią Tadeusza Soplicy i pozostałych. O niektórych zdarzeniach dowiadujemy się po fakcie, pomaga nam narracja, którą prowadzą postaci "Pana Tadeusza", objaśniając swoje działania i motywacje widzom.

Reżyserka usiłuje uchwycić większość podstawowych wątków "Pana Tadeusza", co udaje się, chociaż skrócono je do niezbędnego minimum. Pomimo interesującej konwencji spektaklu, przewrotnego pomysłu na scenografię i dowcipu, w który każdego ze swoich bohaterów wyposaża Jakub Kornacki (bazując na dowcipie sytuacyjnym i komizmie postaci), spektakl cierpi na kłopot bogactwa i trwa nieco za długo. To jednak jedyne zastrzeżenia wobec propozycji Teatru Gdynia Główna, która okazuje się bardzo pomysłową, prostą w zamyśle, zabawną komedią z mądrym przesłaniem.

Zaskakuje świetna współpraca między aktorami. Pierwsze skrzypce gra Jakub Kornacki, brawurowo przygotowując kolejne postaci - czy to karykaturalnie przedstawionego Rejenta, zdziwaczałego Hrabiego, nieokrzesanego Tadeusza, czy... postać spragnionej kontaktu ze światem Zosi w scenie z Telimeną. Do Kornackiego należy również jeden z kluczowych momentów spektaklu - spowiedź księdza Robaka (obok wątku Telimeny i Tadeusza poświęcono mu najwięcej miejsca).

W poważniejszym tonie, nadając na tych samych falach co Kornacki, gra Marta Jaszewska. Zapada w pamięć zwłaszcza jej dumna, a przy tym pełna wdzięku intrygantka Telimena czy wściekły, karmiący się gniewem zemsty Gerwazy Rębajło. Jaszewska z Kornackim bardzo dobrze na scenie współpracują, umiejętnie sobie partnerując.

Ida Bocian sprawnie kreśli ramy "Pana Tadeusza" za pomocą kilku umownych rekwizytów, jak trzy stoliki, z których aktorzy "zbudują" zamek Horeszków, o który trwa spór z Soplicami, czy łoże, na którym spocznie ksiądz Robak. Z pomocą dwóch kilkumetrowych pasów tkanin powstanie m.in. ironiczny strój Hrabiego Horeszki czy kobieca szata Telimeny, z kolei szable zastosowanie znajdą przede wszystkim podczas szturmu na kuchnię i zwierzynę Sopliców w czasie najazdu na Soplicowo. Wszystko bazuje na wyobraźni widza, który bez trudu odnajdzie się w tych skojarzeniach.

"i... jakoś to będzie!" to najdojrzalszy jak dotąd spektakl Idy Bocian, dowcipnie poprowadzony, pełen humoru i oczyszczającego śmiechu. "Pan Tadeusz" w telegraficznym skrócie prezentowany jest bardzo wiernie, ale z przymrużeniem oka i ironią, zapewniającą odrobinę dystansu do dzieła Mickiewicza, które zwykło się traktować śmiertelnie poważnie. Spektakl Teatru Gdynia Główna nie czyni z niego błahostki, bo gest pojednania, z jakim pozostajemy w finale spektaklu, jest niezwykle symboliczny i w dzisiejszej rzeczywistości dobitnie aktualny.



Łukasz Rudziński
trojmiasto.pl
23 czerwca 2020