Apokalipsa w Łaźni trwa

Pamiętają Państwo pierwszy odcinek "Klątwy" w Łaźni Nowej? Dla odświeżenia pamięci krótkie resume: w niewyjaśnionych okolicznościach giną prawie wszyscy polscy parlamentarzyści, na tajemniczych seansach spotykają się potomkowie wydziedziczonych arystokratów - dziś żądne krwi wampiry (co nie jest bynajmniej przenośnią). Na dodatek na ziemię zstępuje postać, która przedstawia się jako Jezus Chrystus, choć jego słowa i czyny wskazują raczej na nowego dyktatora. Krótko mówiąc zaczyna się Apokalipsa, która jak pamiętamy z lekcji religii potrwa 1000 lat.

"Lekcja religii" brzmi tytuł drugiego odcinka serialu teatralnego Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego "Klątwa, czyli odcinki z czasu beznadziei". Jeśli po pierwszej części można było jeszcze mieć złudzenia, że będzie z tego prawdziwy serial, dziś nie ma wątpliwości, że "Klątwa", obdarzona wszystkimi zaletami, ale i skazami teatru Strzępki i Demirskiego, będzie po prostu bardzo długim spektaklem, który swą moc, szaleństwo i oryginalność może ujawnić dopiero na sam koniec. Kiedy to, zgodnie z zapowiedziami, zobaczymy cztery odcinki pod rząd, czyli jak to się dziś pięknie mówi "longiem".

"Lekcja religii" zaczyna się od gniewnej mszy za zmarłych. Rytuał szybko przeobraża się w namiętne wołanie o zmianę porządku świata, w myśl założeń, nazwijmy je, liberalno-konserwatywnych. Koniec z demokracją, płatnymi urlopami, czas najwyższy zdecydować się na pracę dzieci. Z wątku ceremonialnego pączkuje ciekawy wątek, nazwijmy go, watykański. Oto w lochach Watykanu nie dość, że przetrzymywane są w podejrzanych celach dzieci, to na dodatek więziony jest tam diabeł. Brak konsekwencji czasowo-przestrzennej, a także personalnej to ulubiony chwyt Demirskiego. Groteskowi księża przeobrażają się na naszych oczach w polskiego prezydenta i ostatniego ocalałego z hekatomby posła, miernotę i tchórza. Teraz nadchodzi czas na egzorcyzmy głowy państwa. Odprawia je w atmosferze grozy wspaniała wiedźma, dawna obszarniczka i arystokratka, inicjatorka "sabatu dobrych rodzin". Spiętrzenie absurdu osiąga stany krytyczne. A jednocześnie "Klątwa.." wciąż ściśle przylega do naszego tu i teraz - autorzy karmią wyobraźnię newsami z pierwszymi stronami gazet, tych mainstreamowych i tych znalezionych przypadkiem w poczekalni u dentysty.

Polityczna fikcja miesza się z horrorem. Watki katastroficzne sąsiadują tu z politycznymi, okultyzm z narracją o działaczach "Solidarności". W zarysie rzecz brzmi intrygująco, niestety spektakl jest nierówny, jakby długodystansowa, czteroodcinkowa perspektywa, zaburzyła myślenie o celu i czytelności dramaturgii. Nie sprawdziły się przedpremierowe zapowiedzi, że każdy kolejny odcinek stanie się odrębną, zamkniętą całością. Widz trafiający od razu na "Lekcję religii" nie ma szans na połapanie, o co chodzi w skomplikowanych relacjach między postaciami, które notabene wciąż zmieniają tożsamość.

Na dodatek nie wszystkie wątki brzmią z równą mocą, jakby dramaturgowi zabrakło pomysłów na zbudowanie postaci lub nie był pewien, jak będą się rozwijać - fantastyczna, złowieszcza i szalona jest Klara Bielawka jako arystokratka-egzorcystka, ten wątek elektryzuje spektakl. Intrygujący jest podający się za Jezusa Dobromir Dymecki, ten rosły blondyn przypomina raczej bezwzględnego germańskiego oficera, niż miłosiernego Chrystusa z ikonografii "Jezu ufam Tobie". Z bieżącej polityki w drugim odcinku zostały tylko grepsy. Teatralna posłanka Pawłowicz jako zombie bawi już zdecydowanie mniej, tym bardziej (i tu tkwi niebezpieczeństwo wchodzenia w gry z rzeczywistością), że jej osiągnięcia w realu zdecydowanie przerosły ostatnio wyobraźnię Demirskiego.

Apokalipsa w Łaźni trwa. Odcinek trzeci - już w czerwcu.



Justyna Nowicka
Radio Kraków
21 maja 2014