Aria dla chórzysty

Gdy Piotr Duda, przewodniczący NSZZ "Solidarność", pytał: "Gdzie były osoby tworzące Komitet Obrony Demokracji, kiedy podczas protestów strzelano do członków "Solidarności", upominających się o realizację postulatów sierpniowych", dodając, że "dzisiaj, gdy wreszcie są one realizowane, te środowiska nagle się uaktywniły, maszerując ramię w ramię z liberałami, którzy postulaty sierpniowe przez lata systematycznie deptali", Krzysztof Rzeszutek, działacz "S" i artysta Opery Bałtyckiej w jednej osobie, rozpoczął głodówkę.

Z powodu "nierealizowania postulatów Solidarności". Zapachniało schizmą. Bo skoro przewodniczący Duda twierdzi, że jest pięknie i po dobrej zmianie postulaty związkowe są wreszcie spełnione, to dlaczego z powodu niespełnienia postulatów głoduje tenor Rzeszutek?

Akt I

Nieprzyjmowanie posiłków przez szeregowego członka związku można wytłumaczyć rozstrojem nerwowym, ale pan Krzysztof jest członkiem lepszego sortu - pełni funkcję wiceprzewodniczącego "Solidarności" w operze i zasiada w Zarządzie Regionu Gdańskiego związku. O przypadkowym fałszowaniu nie ma więc mowy. Niejasną i niemiłą sytuację wyjaśnił sam Rzeszutek, rozpowszechniając oświadczenie w sprawie podjęcia głodówki. "Oskarżam władze samorządowe Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego o pośrednie, świadome łamanie praw pracowniczych i praw związkowych w Operze Bałtyckiej. Oskarżam dyrektora Opery Warcisława Kunca (byłego kandydata PSL na prezydenta Szczecina) o bezpośrednie łamanie praw pracowniczych i praw związkowych, a także dyskryminowanie związku zawodowego NSZZ ,,Solidarność". Nie zgadzam się z takim traktowaniem pracowników" - napisał. Ergo: Krzysztof Rzeszutek i Piotr Duda śpiewają w chórze pod batutą Jarosława Kaczyńskiego. W domyśle: jeśli PiS przejmie samorządy, protestów głodowych nie będzie nawet na odcinku operowym.

Akt II

Krzysztof Rzeszutek pracę w Operze Bałtyckiej rozpoczął w 1981 r., czyli w czasie, gdy niektórzy artyści odmawiali pojawiania się na scenie, protestując w ten sposób przeciwko krwawym rządom komuchów. Na koncie ma wyłącznie role drugo- i trzecioplanowe, bo jako śpiewak chóru, a nie solista, o poważniejszych kreacjach może jedynie pomarzyć. Podobne sukcesy osiągnął na arenie politycznej, kilka razy bez skutku ubiegając się o mandat poselski z listy Ligi Polskich Rodzin. Za to na scenie związkowej gra pierwsze skrzypce. Protesty, spory i żądania to w operze chleb powszedni, a ciągłe wrzenie to dzieło Rzeszutka właśnie.

Działacz związku Dudy jest zdania, że "Solidarność" ma monopol na prowadzenie polityki kadrowej, dlatego żądał odwołania czterech ostatnich dyrektorów opery, uważając, że żaden nie nadaje się do zarządzania instytucją kultury wysokiej. Warcisława Kunca, obecnego dyrektora, Rzeszutek chciał wywalić z roboty kilka tygodni po objęciu przez niego stanowiska, choć w komisji konkursowej, która decydowała o wyborze szefa opery, zasiadali przedstawiciele związków zawodowych, "Solidarności" nie wyłączając.

Marek Weiss, poprzedni dyrektor, najpierw "S" się nie podobał, domagała się więc jego odwołania, ale gdy stało się jasne, że odchodzi, postanowiła zorganizować referendum, aby wykazać, że pracownicy chcą, by pozostał. Do plebiscytu nie doszło, bo Weiss opublikował list otwarty następującej treści: "Nie widzę żadnej możliwości żeby kontynuować pracę w Operze Bałtyckiej. Tym samym uważam, że referendum w mojej sprawie, którego nie jestem ani pomysłodawcą, ani organizatorem nie ma najmniejszego sensu. Jako dyrektor nie wyrażam zgody na jego przeprowadzenie. Rozumiem, że związki zawodowe mają swoje prawa i podejmują decyzje we własnym zakresie, ale jako człowiek będący przedmiotem tego referendum serdecznie proszę o zaniechanie jego przeprowadzenia".

Akt III

W Operze Bałtyckiej oprócz "Solidarności" działają jeszcze 3 inne związki: Związek Zawodowy Pracowników Nieartystycznych, Związek Zawodowy Pracowników i Zakładowa Organizacja Związku Zawodowego Polskich Artystów Muzyków Orkiestrowych. (Z liczącej 250 dusz załogi do czterech organizacji związkowych łącznie zapisało się 50 osób; oznacza to, że uzwiązkowienie opery wynosi 25 proc. i jest dwukrotnie wyższe od średniej krajowej). Dzięki Rzeszutkowi rej zdecydowanie wodzi "Solidarność", pozostałym przypada rola statystów.

W 2014 r. związek pod przewodem tenora wszedł w spór zbiorowy z dyrekcją, domagając się 30-procentowej podwyżki płac. Spełnienie tego postulatu byłoby równoznaczne z plajtą opery, a w najlepszym razie z koniecznością drastycznego ograniczenia liczby przedstawień. W marcu 2017 r. podpisano porozumienie i konflikt wydawał się zakończony. W zamian za podwyżkę normę zero zastąpiono normą osiem, czyli ustalono, że artyści w ramach zasadniczego wynagrodzenia zobowiązani są do ośmiu występów, a honoraria dostaną za kolejne. Poprzedni system zakładał, że honorarium należy się, jak psu zupa, za każde wyjście na scenę, nowy nie wszystkim artystom przypadł do gustu. A na pewno nie artyście Rzeszutkowi. Wkrótce śpiewak ogłosił, że "Solidarność" została "do podpisania porozumienia przymuszona, a skutki szybko odczuliśmy na własnej skórze". I wobec niezrealizowania postulatów płacowych zainicjował kolejny spór zbiorowy z dyrekcją.

Władysław Zawistowski, dyrektor departamentu kultury w Pomorskim Urzędzie Marszałkowskim: - Zdarzało się, że ze względu na protesty odwoływano przedstawienia. A tych jest jak na lekarstwo. Opera gra zbyt rzadko, a widownia jest zbyt mała, by wpływy ze sprzedaży biletów mogły pokryć koszty. Na dodatek wycofał się ważny sponsor w postaci Grupy Lotos. Z powodu ciągłej gorączki związkowej atmosfera w operze jest napięta, w takich warunkach nie da się pracować. Myślę, że trzeba podjąć radykalne kroki. Zwłaszcza że z relacji, jakie do mnie dotarły, wynika, że pan Krzysztof Rzeszutek zradykalizował się i podjęcie z nim dialogu będzie trudne.

Akt IV

Dyrektor Kunc twierdzi, że o strajku głodowym Rzeszutka dowiedział się z mediów. "Z oświadczeń Krzysztofa Rzeszutka wynika, że wystąpienie to ma charakter polityczny. W bezpośredniej rozmowie Krzysztof Rzeszutek oświadczył, iż dyrektor opery nie jest dla niego partnerem do rozmów. Tym samym zakończył rozmowę oraz możliwość współpracy. Krzysztof Rzeszutek nie podał żadnych powodów swoich działań" - zakomunikował oględnie szef opery.

W istocie Rzeszutek, jak na artystę przystało, kazał mu spieprzać, po czym zabarykadował się w pokoju związkowym i rozpoczął głodówkę.

Zawistowski: - Nie wiem, czy pan Rzeszutek rzeczywiście głoduje, nikt tego nie sprawdza. W każdym razie jego działanie nie spełnia wymogów formalnych zawartych w ustawie o związkach zawodowych i nie może być kwalifikowane jako strajk głodowy. To indywidualne wystąpienie, niemające oficjalnego poparcia związku. Protestować każdy ma prawo, ale pytanie, czy takie zachowanie służy operze.

To nie pierwsza głodówka Rzeszutka. W zeszłym roku, protestując przeciwko postawie dyrekcji, heroicznie nie przyjmował pokarmu przez kilkanaście godzin. Zamiast "Don Giovanniego" wyszedł więc "Baron Cygański", ale Telewizja Trwam zdążyła zrobić reportaż o związkowcu, który układom się nie kłania. Dzięki temu wiadomo, po co Polsce jest jeszcze "Solidarność".



Maciej Mikołajczyk
Tygodnik Nie
29 sierpnia 2017