Arlekin czeka na remont

"Prawda jest taka, że budynek nie spełnia już chyba żadnych norm budowlanych i technicznych przewidzianych dla instytucji użytku publicznego, przez którą przewija się taka liczba ludzi" - mówi dyrektor Teatru Arlekin Waldemar Wolański

Łukasz Kaczyński: Jaki jest obecnie stan siedziby Teatru Lalek "Arlekin"? Od pewnego czasu regularnie przeprowadzacie skuwanie elewacji, by większe kawałki odrywając się nie zrobiły krzywdy przechodniom. 

Waldemar Wolański: Elewacja sypie się nadal. Niedawno z pomocą służb miejskich przeprowadziliśmy kolejną taką "operację". Szczęśliwie w ostatnim czasie nie padają deszcze, więc dach nie przecieka. Prawda jest taka, że budynek nie spełnia już chyba żadnych norm budowlanych i technicznych przewidzianych dla instytucji użytku publicznego, przez którą przewija się taka liczba ludzi.

Jak długo to jeszcze potrwa? Miasto deklaruje teatrowi wsparcie niebagatelną kwotą 16 milionów złotych...

- Od prawie roku mamy kompletną dokumentację autorskiego projektu, przygotowaną dzięki środkom z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a także wymagane zezwolenia. Remont moglibyśmy rozpocząć choćby jutro. Jego wartości to około 27 milionów i zakłada on modernizację budynku, który nie był poważnie remontowany od lat 70. Urząd Miasta stanął w tym wypadku na wysokości zadania. Jak wiadomo, miasto zamierza zaciągnąć kredyt, z którego wesprze "Arlekina" w staraniach

o wsparcie finansowe z Unii Europejskiej. Jesteśmy więc wpisani do Wieloletniego Planu Inwestycyjnego Łodzi łącznie z kwotami dofinansowania i to pozwala nam sięgnąć po środki unijne.

Do kilku konkursów już startowaliście.

- Ostatnio w styczniu 2011. Przeszliśmy do finału, razem z sześcioma innymi instytucjami. Z Łodzi zakwalifikowały się Akademia Muzyczna i "filmówka". Konkurs nie został jeszcze rozstrzygnięty, dochodzą do nas jednak niekorzystne pogłoski. Dlatego wystartowaliśmy do konkursu na rewitalizację, ogłoszonego na początku czerwca. Wszak siedziba "Arlekina" to jeden z dwóch w Łodzi budynków wzniesionych w stylu secesji wiedeńskiej. Jeśli i tu się nam nie powiedzie, wiemy jeszcze o dwóch konkursach, ale wstrzymujemy się. Złożenie kompletnego wniosku z pomocą profesjonalistów kosztuje. Może nie będzie to konieczne.

Jeśli wygracie, co stanie się z budynkiem, a co z zespołem? Nie przestaniecie przecież grać.

- Z obecnego budynku zostaną tylko zabytkowe elewacje. Zmienią się kształt i wyposażenie dużej sceny "Arlekina". Dziś nie ma ona ani komina, ani kieszeni bocznych, a scenografię wnosimy przez widownię. Nie mamy gdzie trzymać scenografii i do tego celu wynajmujemy magazyny na mieście. Trzeba pamiętać o tym, że teatr lalek to teatr plastyczny i spektakle nie ustępują efektownością i wystawą spektaklom aktorskim. Pozwolę sobie jeszcze przypomnieć, że budynek w którym działamy, nie powstawał bynajmniej z myślą o działalności teatralnej. Ponad sto lat temu był to żydowski dom weselny, a po wojnie mieściły się tu związki zawodowe. Zyskamy również scenę kameralną, sale studyjne i warsztatowe, pracownie potrzebne do prowadzenia działalności edukacyjnej. Dziś nie ma tu nawet windy i osoby niepełnosprawne wnosimy ręcznie na pierwsze piętro. Drzwi są za wąskie, nie ma klimatyzacji i wielu innych rzeczy, które wydają się oczywiste. Nim to wszystko się stanie, po zakończeniu procedur przetargowych, zanim wjedzie tu ciężki sprzęt, na około półtora roku będziemy musieli znaleźć sobie siedzibę zastępczą.

Czy związek z przeprowadzką, której oczywiście wypada życzyć "Arlekinowi", ma również fakt, że dwie premiery w kończącym się sezonie przygotowane były na małej scenę? - Realizując je rzeczywiście optymistycznie zakładaliśmy, że do remontu dojdzie, a nam przyjdzie grać w bliżej nie określonych warunkach. Być może dość prowizorycznych. Dotąd w repertuarze "Arlekina" dominowały spektakle z rozbudowaną scenografią, z których zresztą słynie. Stąd decyzja, by wzmocnić repertuar kameralny. Okazuje się jednak, że "Kot w butach", jedna z premier nagrodzona w tym sezonie Złotą Maską, znakomicie sprawdza się również na dużej scenie. Pod kątem funkcjonowania w siedzibie tymczasowej przygotowany jest już również program przyszłego sezonu. Dodam, że jesteśmy jedynym w Polsce teatrem, który planuje sezon z dużym wyprzedzeniem i w którym zespół aktorski ma już dziś podpisane kontrakty na cały sezon i co do minuty wie, kiedy oraz co gra. Już za kilka dni ogłosimy nowy repertuar, aż do czerwca 2012 roku. Zdradzę, że planujemy trzy premiery - w październiku, w marcu i w maju, a także jedną premierę w plenerze - "Rudy Gil", widowisko z udziałem naszych smoków w reżyserii Katarzyny Kawalec, na podstawie prozy Johna Ronalda Reuela Tolkiena.



Łukasz Kaczyński
Polska Dziennik Łodzki
15 czerwca 2011