Artysta totalny

Biografia Kantora napisana przez prof. Krzysztofa Pleśniarowicza, zatytułowana po prostu „Kantor", to szczegółowe kompendium wiedzy o tym niezwykłym artyście. Książka ta to próba jak najdokładniejszej rekonstrukcji drogi życia artysty. Nie znajdzie czytelnik w książce Pleśniarowicza gotowych, autorskich analiz obrazów czy spektakli Kantora. W ogóle mało tu ocen i wartościowania. Dużo faktów, zebranych i uporządkowanych w spokojnej, rzeczowej narracji. Dzięki niej możemy, choć w pewnym stopniu, zrozumieć drogę przebytą przez Tadeusza Kantora i lepiej przygotować się na spotkanie z jego dziełami. Choć brak tu szerokich interpretacji dzieł Kantora, to zwięzłe uwagi pojawiające się obok dominującej, faktograficznej opowieści są celne i ważne.

Pleśniarowicz odznaczył się w tej biografii erudycją i pietyzmem. Całość jest klarownie uporządkowana i podzielona, i szczegółowa. Wymienia autor np. dokładnie wszystkie miejsca i czas grania poszczególnych spektakli, wystaw itp. co zajmuje nieraz całe strony. To bogactwo faktograficzne, godne najwyższego szacunku, ma jedną wadę: czyni miejscami lekturę nieco nużącą. Może należało wprowadzić rozbudowane przypisy (tych w ogóle brak), w których zamieszczone zostałyby szczegółowe informacje, nieprzydatne dla „czytelnika niespecjalisty", który sięga po książkę Pleśniarowicza, by poznać nieco podstawowych informacji o Tadeuszu Kantorze? Lecz ta skrupulatność czyni zarazem z tej biografii dzieło poważne, można powiedzieć – akademickie. To pozostaje zaletą i stanowi powód do uznania, pomimo uszczerbku przyjemności lektury. Lecz nie powinna owa przyjemność stanowić nadrzędnego kryterium podczas oceny książek, a biografii w szczególności.

Każdy biograf musi się zmierzyć z pytaniami, które pojawiają się podczas opisu życia prywatnego swojego „bohatera". Jakie fakty ujawnić? Czy mówić wszystko w imię, różnie pojmowanego, obiektywizmu? Co przemilczeć, aby kogoś nie skrzywdzić? Pleśniarowicz przechodzi przez tą problematykę w sposób elegancki. Powstrzymuje się od ocen, nacechowanych emocjonalnie komentarzy, unika również tonacji taniej sensacji, która przecież ma duży potencjał promocyjny. Przywołuje za to autor wiele opinii osób (często krótkich, jedno-, albo dwuzdaniowych), które Kantora znały, pracowały z nim, czy po prostu śledziły na bieżąco jego rozwój. Sam Pleśniarowicz, co jest dużym atutem tej biografii, miał okazję rozmawiać osobiście z Kantorem, współpracować z nim i najwidoczniej cieszył się jego zaufaniem. Ponadto Pleśniarowicz był dyrektorem Cricoteki – Ośrodka Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora w latach 1994-2000, a także dokonał wyboru i opracowania jego „Pism", które zostały wydane w trzech tomach przez Zakład Narodowy im. Ossolińskich (w latach 2004-2005). Jest więc niewątpliwie autor biografii właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, posiadającym dużą wiedzę, a także, co nie mniej ważne, bezpośrednie doświadczenie spotkania z opisywanym człowiekiem.

„Kantor" Pleśniarowicza daje możliwość czytelnikowi prześledzenia kariery artystycznej wielkiej postaci polskiej awangardy. A kariera to bogata i różnorodna. Jak pisze wydawca na okładce książki: „Portret Kantora to portret XX wieku" – nie wiem czy całego XX wieku, ale z pewnością sztuki XX wieku. W całej karierze artysty przewijają się wielorakie nurty: początkowe zafascynowanie konstruktywizmem, Bauhaus, taszyzm (czy informel jak wolał nazywać ten kierunek w sztukach plastycznych Kantor), nawiązania do dadaizmu, surrealizmu oraz autorskie pomysły: ambalaże, cricotages i oczywiście Teatr Śmierci. Kantor nigdy nie obwarował się w niszy jednego artystycznej tendencji. Gdy tylko kierunek, z którego czerpał inspiracje stawał się masowy, despotyczny, reglamentujący w jakikolwiek sposób wolność twórczą odrzucał go w imię dlaszych poszukiwań. Poszukiwał nieprzerwanie, był człowiekiem sztuki i niezmordowanej pracy.

Plaśniarowicz zwraca uwagę, że dorobek malarski Kantora jest dziś mało znany, przysłonięty przez wielki, międzynarodowy sukces teatru Cricot 2. A teatr tego artysty jest ściśle związany z malarstwem, sam Kantor przyznawał, że nie należy on na wyłączność ani do świata malarstwa, ani do świata teatru, ale do obu naraz. Chciał przekroczyć granicę dzielące te sztuki, którą odbierał jako ograniczenie. Akcentował również wyjątkową i uprzywilejowaną, a zarazem przeklętą rolę artysty. Niewątpliwie jego postawa nadal może wzbudzać kontrowersje i przeciwstawne opinie, jak od początku wzbudzała i jakie wzbudza chyba każda wartościowa sztuka. Do dziś określa się go czasem mianem megalomana czy kabotyna. Pleśniarowicz nie wdaje się jednak w powierzchowne spory. Buduje bardzo złożony wizerunek człowieka-artysty, niejednoznaczny, wielobarwny, niedający się zamknąć w prostych etykietach.

Choć autor biografii odnosi się do Kantora z najwyższym szacunkiem (swą książkę zaczyna od znamiennych słów: „Tadeusz Maria Kantor, wielki artysta, urodził się 6 kwietnia 1915 roku"...) nie unika wątków, które rzucają cień na postać „wielkiego artysty". Kontrowersje np. może budzić postawa Kantora wobec władzy ludowej. Zwłaszcza takie epizody jak przyjęcie z rąk Jaruzelskiego Krzyża Komandorskiego Orderu Odrodzenia Polski „w drugą rocznicę powstania Solidarności, 31 sierpnia 1982 roku (w zgodzie z historyczną prawdą należy dodać, że decyzja w tej sprawie zapadła jeszcze przed grudniowym puczem). Ale to wówczas powiedział prasie, że „żaden awangardzista takiego odznaczenia nie otrzymał"... We wrześniu 1989 roku, doda krótko: „Właściwie głupio zrobiłem, że go przyjąłem (...). Ale co, podpisane jest 1981 rok" (s.258).

Relacje Kantora z włodarzami komunistycznymi są złożone. Kantorowi zależało na możliwości zajmowania się sztuką, którą to możliwość otrzymywał w zamian za indyferentyzm polityczny. Mówił, że interesuje go sztuka, nie polityka. Stwierdzenie takie jednak razi oportunizmem u kogoś, kto postulował zniesienie granicy między sztuką i życiem.

Z pewnością można nazwać Kantora artystą totalnym. Szuka była dla niego najważniejsza, stanowiła samo serce życia.
„Kantor nigdy właściwie nie akceptował zasad dekoracyjności, podobnie jak „imitacji" czy „przedstawiania" w sztuce. W „Notatniku 1959" zapisał: „Malarstwo jest manifestacją życia. Pytanie: ‹‹dlaczego maluję›› brzmi jak pytanie ‹‹dlaczego żyję››. (...) Jeśli prawdą jest, że artysta spala się w swej twórczości, to jego dzieło jest popiołem..." (s. 108)

Z tego popiołu Krzysztof Pleśniarowicz wydobył iskry prawdziwego, autentycznego życia, z którym możemy się zmierzyć i odkryć nową perspektywę, usłyszeć ważny głos artysty XX wieku. Głos ten wybrzmiewa ciągle w ludziach zainspirowanych dziełem Kantorem i brzmi w jego dziełach. Należy mu się nasza uwaga.



Michał Cierzniak
Dziennik Teatralny
2 listopada 2018
Książki
Kantor