Awantura, krzyki i walka na noże

A gdybyśmy powiedzieli Wam, że I w Białymstoku nawet zimą można znaleźć morze i plażę. Poszlibyście?

Chioggi to małe, portowe, włoskie miasteczko. Twórcom udało się jego klimat przenieść do małej salki teatralnej. Jest więc piach, jest woda, sq drzwi i okna. I są aktorzy, którzy uporać się muszą nie tylko z emocjami bohaterów, ale też prawdziwym żywiołem.

Awanturować się można na różne sposoby. Z lepszym lub gorszym skutkiem. Studenci białostockiej Akademii Teatralnej sztukę awanturowania się opanowali do perfekcji. Co więcej, pokazują ją nam na deskach Teatru Szkolnego przy ul. Sienkiewicza 14.

Zacząć należy od scenografii Pawia Hubicki, która jest rewelacyjna. Mamy prawdziwy piasek, prawdziwe morze i prawdziwy, małomiasteczkowy klimat. Prawdziwe są też emocje przedstawione na scenie. Mimo że zagrane. To wszystko znajdziemy w spektaklu dyplomowym studentów IV roku wydziału aktorskiego białostockiej Akademii Teatralnej. Mowa o "Awanturze w Chioggi" - sztuce Carlo Goldoniego z 1762 roku, którą wyreżyserował Paweł Aigner. Spektakl napędzają żywioły, które nikomu nie są obojętne: miłość i nienawiść. Poznajemy historię z pozoru banalną. Tytułowe Chioggi to małe portowe miasteczko. Tym potężniejsza wydaje się awantura, do której tam dochodzi. Mieszkańcy "drą koty" i potrzebny jest rozjemca. Wraz z przybyciem do miasteczka koadiutora - zastępcy sędziego atmosfera gęstnieje...

Ale to nie historia jest tutaj najważniejsza. Najważniejsi są młodzi aktorzy, którzy tak naprawdę z całej awantury wychodzą zwycięsko.

Gościnnie w spektaklu pojawiają się Błażej Piotrowski (Isidoro, sędzia koadiuktor) i Mateusz Smaczny (m.in. woźny sądowy). Razem tworzą duet prześmieszny. Taki, którego widz nie zapomni długo. Bo jak można zapomnieć scenę, w której woźny służy sędziemu za... stolik. Takiego napięcia, jakie wtedy między nimi jest, mógłby pozazdrościć niejeden twórca nieco mocniejszych romansów...

Studentom też nie można nic zarzucić. Bronią się na scenie świetnie. A trudno jest biegać po piasku, wpadać znienacka do wody, bić się na noże, ciągnąć za włosy, okładać pięściami, krzyczeć i równocześnie pozostać w roli.

Wśród studenckiej braci wyróżnia się Michał Przybyszewski. Jego talent komediowy można było zauważyć już przy wcześniejszej, śpiewającej produkcji ("<-LoveHateLove->" w reż. Pawła Chomczyka). Ale tu wzbija się na prawdziwe wyżyny dowcipu. Pomaga mu w tym zresztą postać, którą odgrywa - sepleniący, na pierwszy rzut oka lekko głupawy Padron Fortunato.

Dorota Kaczor, czyli Checca jest jeszcze bardzo mocno dziewczęca, a jednocześnie już kobieca. Nieco infantylna, a już wiedząca czego chce. I dążąca do tego wszelkimi siłami.

Świetnie wypada też Justyna Ołownia, której Siostra Vicenza kocha nie tylko samego Boga...

"Awanturę w Chioggi" zdecydowanie trzeba zobaczyć! I lepiej uzbroić się w chusteczki. Bo popłakanie się ze śmiechu jest nieuniknione.

Najbliższe spektakle 9 stycznia o godz. 18.15 oraz od 10 do 13 stycznia o 18.



Urszula Krutul
Gazeta Współczesna
8 stycznia 2013
Spektakle
Awantura w Chioggi