Babcia odchodzi

Śmierć to trudny temat, chociaż teatr dla dzieci podejmuje go już od dawna, podając pomocną dłoń rodzicom nie zawsze przygotowanym do wyjaśniania, co właściwie oznacza. Za każdym razem jest to poszukiwanie odpowiedniego języka - przystępnego, delikatnego, ale też jednoznacznego. Takiego, aby młody widz zrozumiał naturalność i nieuchronność umierania, wpisanego w porządek natury.

Twórcy przedstawienia "Babcia mówi pa, pa" wyszli z tej próby zwycięsko, nie przeciągając struny ani nadmierną dydaktyką, ani czułostkowością. Spotkanie Krzysia (Michał Karwowski) z Babcią (z wielkim taktem i powściągliwością narysowana rola Joanny Górniak), która pewnego dnia po prostu przestała być obok, na wyciągnięcie ręki, okaże się dla młodego bohatera piękną chwilą.

Autorki wplotły poważną problematykę w świat dziecięcej wyobraźni, zabaw i zabawek. Zabawki grają tu ważną rolę, starannie ukazywane w przyjętej stylizacji, jak choćby z wielkim talentem pilnujący formy teatru dell'arte Mateusz Trzmiel jako Pierrot.

Scenariusz wiele zawdzięcza przejętej tradycji baśni. Można w nim znaleźć echa arcydzieł Andersena (wędrówka Krzysia jak wędrówka w poszukiwaniu Kaja w "Królowej Śniegu") i innych mistrzów gatunku, gdzie rojno od stworów dziwnych i bajkowych. Ale nie brakuje też stworzeń i zabawek mniej nadzwyczajnych niż tajemnicze Pegazy na sprężystych szczudłach. Na scenie pojawiają się sympatyczne chomiki rozrabiaki, jest służbisty komandos (Konrad Marszałek), który wykonuje bez szemrania wszystkie polecenia Krzysia, kiedy razem wyruszają na poszukiwanie Babci. Całość inkrustują piosenki, wykonywane z towarzyszeniem muzyki na żywo przez Wojciecha Stolorza. Widać, że aktorskie i wokalne szlify zdobywał w dobrej szkole Teatru Rozrywki w Chorzowie.

To nie są jakieś infantylne, ckliwe śpiewanki pisane na pociechę, ale poważne teksty. Młody widz jest traktowany z powagą, na jaką zasługuje.



Tomasz Miłkowski
Przegląd
22 lutego 2018