Baletowe mistrzostwo

Nazistowskie znamię, które nosi Carmina Burana Carla Orfa od czasów prawykonania w Operze Frankfurckiej w 1937 r., zostało usunięte w Operze Krakowskiej. Dokonał tego choreograf Emil Wesołowski, maestro Tomasz Tokarczyk wraz z solistami (Katarzyna Oleś-Blacha, Krzysztof Kur, Stanisław Kufluk), zespołem baletu oraz chórem Opery Krakowskiej.

Carmina Burana bardzo rzadko wykonywana jest jako utwór sceniczny. Częściej spotkamy się z nią w formie koncertowej. zwrócić uwagę na wcześniejsze wystawienie, które miało miejsce w 2002 roku, kiedy Opera Wrocławska wystawiła ową kantatę w ogromnej Hali Ludowej jako superprodukcję operową. Efekt sceniczny pozostał w pamięci widzów na długo. Ogromne wrażenie robiło monstrualne koło fortuny i postacie próbujące bezskutecznie się na nie wdrapać. Pamiętam też bożków chodzących na szczudłach i buchające z rampy płomienie żywego ognia.

Prowadzona dawnym doświadczeniem wrocławskiej inscenizacji "Carmina Burana" spodziewałam się dosłowności scenografii, bardzo prostej lecz odpowiedniej choreografii i cyrkowych akrobacji, aby urozmaicić sztukę, która z jakiegoś powodu częściej wykonywana jest koncertowo... Tak bardzo się myliłam!

Scenografia, za którą odpowiedzialna była Bożena Pędziwiatr, składała się jedynie z czarnej podłogi, na środku której zaznaczony został duży, biały okrąg, a w jego wnętrzu kolejne - mniejsze. Tło sceny stanowiła podniesiona, czarna zapadnia, na niej stojący chór (nagłośniony przez mikrofony) a nad nim biały ekran, na którym wyświetlane były projekcje. Podobnie wyglądały dwie boczne kulisy. Projekcje wyświetlane w trakcie kolejnych części kantaty były bardziej paletą barw i kolorów wzbudzających w odbiorcy odpowiednie skojarzenia, a w najlepszym przypadku emocje.

Kostiumy, podobnie jak scenografia - były bardzo minimalistyczne: ciemne i luźne; lub wręcz przeciwnie – białe i obcisłe. Wyróżnione zostały jedynie stroje śpiewaków-solistów. Suknia primadonny Katarzyny Oleś-Blachy (perfekcyjna praca krawcowych Opery Krakowskiej) na pierwszy rzut oka bardzo skromna, utrzymana jest w kolorze purpury, jednak swoimi drobnymi elementami odbija światło reflektorów, przyciągając uwagę widowni.

Balet natomiast, stworzył translację: przetłumaczył słowa kantaty na język ciała. Do tego orkiestra o nietypowym składzie (dodane dwa fortepiany) rozprzestrzeniała afekt dzieła na całą widownię. Efekt złożenia się tych elementów bardzo łatwo było zauważyć wśród widzów. Zdumienie, śmiech, zachwyt, a jednocześnie zakłopotanie i coś w rodzaju emocjonalnych dreszczy, które przeszywały do szpiku kości, gdy po raz ostatni wybrzmiewał hymn O Fortuna, a towarzyszące mu akrobacje (bez zabezpieczeń!) 5 metrów nad deskami sceny mroziły w żyłach krew.



Kamila Dutkowska
Dziennik Teatralny Kraków
15 maja 2018
Spektakle
Carmina Burana
Portrety
Emil Wesołowski