Baśniowo, a jednak prawdziwie

„Bracia Grimm dla dorosłych" w reżyserii Remigiusza Brzyka są przyjemną dla widza dorosłego odskocznią codzienności. Sposobem do przeniesienia się w świat dziecięcej fantazji, ale nie przerysowany i dziecinny. Kiedy tylko kurtyna podnosi się ku górze, ukazuje się oczom widza bajkowy, lecz nie w pełni odrealniony świat.

Jakiś pokój urządzony trochę, jak z PRL-owskiego mieszkania: stary telewizor, niemodne fotele, sztuczne poroże na wytapetowanej kwieciście ścianie kanapa ze śpiącą dziewczyną. Jednak gdy tylko zmienia się scena cała scenografia obraca się i pojawiają się zupełnie inne elementy scenografii i co się z nimi wiąże bohaterowie i historie.

Jak wiadomo baśnie posiadają magiczne zabarwienie i nierealnych bohaterów. Wszystko to zostało zawarte w spektaklu Teatru Osterwy. Co ciekawe te autorstwa braci Grimm zawierają w sobie sporo z codziennych problemów i bolączek. Czyż na co dzień nie spotykamy się z problemem biedy, nieszczęśliwych związków, materializmem, a nawet morderstwami?

Propozycja jaką przygotował duet Brzyk - Śpiewak nie jest typową adaptacją poszczególnych i dobrze znanych baśni, jak „Jaś i Małgosia", „Czerwony Kapturek", czy „Kopciuszek", a dobraną w przemyślany sposób mieszanką wzajemnie przeplatających się historii podanych widzowi w nieszablonowy i śmiały sposób. Zazwyczaj kluczem do określonej sytuacji jest element, który buduje cały nastrój.

Co jest niewątpliwą zaletą przedstawione baśnie są serwowane widzowi dorosłemu w nieprzeinfantylizowany sposób dzięki czemu nie są nużące i nieciekawe. Akcja toczy się w dosyć wartki sposób i orbituje wokół baśni „Dziecko Matki Boskiej". Historia ta niejako spaja cały spektakl i stanowi trzon całości.

Niewątpliwie należy zwrócić uwagę w spektaklu na postać Mądrej Eli odgrywanej przez Edytę Ostojak w jednej z prezentowanych baśni. W delikatny i subtelny sposób stworzyła postać, balansującą na krawędzi lekko upośledzonej i mistycznej, pełnej natchnienia marzycielki. Naprawdę ta bohaterka przyciąga uwagę i na długo pozostaje w pamięci odbiorcy. Poza Ostojak wyróżnia się postać Matki Boskiej (Jolanta Rychłowska), która niczym dziarska bizneswoman, na co dzień chodzącą po domu w wygodnym dresie, na czas objawień wyrusza w odświętnych szatach na Ziemię dzierżąc walizkę pełną świętych symboli z całego świata. Czas wezwania do zejścia na Ziemię w celu objawienia jest przyrównany do wyjazdu w interesach. Wydaje mi się, że i reszta ekipy Osterwy brawurowo poradziła sobie z tematem baśni Braci Grimm, co szczególnie dobrze jest zaprezentowane w dość dynamicznej scenie finałowej.

Mimo to, że scenografia bardziej przypominała połączenie kilku pokoi mieszkania z bloku z wielkiej płyty, świetnie spełniła swoją rolę. Dzięki temu, że scena lubelskiego teatru może być obracana bohaterowie błyskawicznie mogli zmieniać swoje otoczenia. Ta potencjalna zaleta i rzadko spotykany zabieg sceniczny stała się dla mnie największą wadą tego spektaklu, ponieważ momentami stawało się to zbyt męczące i moim zdaniem zbędne. Trochę tę sytuację ratował fakt, że wyjścia aktorów na scenę zostały dopracowane wręcz z zegarmistrzowską precyzją, jednak czasem zbyt szybkie obroty powodowały chaos w odbiorze.

Moim zdaniem spektakl „Bracia Grimm dla dorosłych" w reżyserii Remigiusza Brzyka jest pozycją godną polecenia i obejrzenia. Akcja jest wartka, bez niepotrzebnych przeciągnięć, nieszablonowo ukazana i z wyczuwalną nutką ironii. Spektakl nie nudzi, tylko powoduje uczucie przyjemności. Co jest najważniejsze po nim ma się ochotę zasiąść w fotelu i zagłębić się w baśnie Braci Grimm, które chyba raczej powinny być dostępne tylko dla dorosłych.



Paweł Kluszczyński
Dziennik Teatralny Lublin
12 stycznia 2019
Portrety
Remigiusz Brzyk