Beztroscy herosi i śpiewająca gejsza

Trzeci dzień bytomskiego festiwalu sztuki tanecznej upłynął pod znakiem izraelskich teatrów tańca nowoczesnego.

Pierwszy ze spektakli – “Heroes” (Herosi) grupy Yossi Berg & Oded Graf, jak wyczytaliśmy z festiwalowego informatora, został okrzyknięty jednym z pięciu najlepszych wydarzeń tanecznych w Izraelu przez tamtejszych krytyków. Skoro tak, to koniecznie należało więc zobaczyć ów cud. Ale zamiast oczekiwanego cudu – zwyczajnie wiało nudą. Owszem, technicznie spektakl odtańczony został bardzo sprawnie, dwójka młodych utalentowanych, pełnych wigoru tancerzy nadawała temu spektaklowi oryginalny rys niemniej jednak nie był to spektakl, jakiego można się było spodziewać po tak obiecujących recenzjach. “Herosi”, historia uczuć opowiedziana językiem ciała, jest dwuczęściowym widowiskiem opartym na wzajemnych relacjach dwójki bohaterów. W zupełnie pustej przestrzeni, na białym podeście i przy pomocy energicznej muzyki przedstawiają kilka miłosnych historii (czego sygnałem są zmieniające się koszulki tancerzy). Można by nawet powiedzieć, że zamiast tańczyć, bohaterowie odtwarzają niezliczoną ilość tanecznych gagów, próbując nimi oczarować publikę. Nie twierdzę, że im te popisy nie wychodziły, wręcz przeciwnie, wymagały od artystów wielkiego skupienia, opanowania i niemałego talentu, ale sęk w tym, iż niemal cały spektakl był jednym wielkim popisem, który, nie ukrywam, z czasem zaczął się nieznośnie dłużyć. Ta sama sytuacja powtórzyła się w przypadku występu drugiej izraelskiej grupy, LeeSaar The Company, która pokazała nam muzyczno-taneczny spektakl pt: “Geisha”. Ten w zasadzie dosyć nietypowy, jak na teatr tańca pokaz (bo poprzetykany mini koncertami – występami solowymi Lee Sher, założycielki grupy) byłby bardzo interesującym wydarzeniem, skupiającym różnorodne działania artystyczne, gdyby nie jego dwa zasadnicze mankamenty: rozwlekłość poprzez powtarzalność. Cały spektakl opierał się na przenikaniu tańca i muzyki, które to elementy, choć niejednorodne stylistycznie wspólnie tworzyły nasycony wielością emocji klimat. Taneczne etiudy pary wyśmienitych tancerzy (Je-Hwei Lin oraz Saar Harare) odgrywane co jakiś czas w bardzo różnorodnym tempie (choć z przewagą stonowanej, czasem bardzo sennej ekspresji) były jednakowoż zbyt wydłużone w czasie. Nie dało się w nich również wyeksponować żadnego punktu kulminacyjnego, wzrostu akcji i jej opadania. Wszystkie były bardzo sprawnym pokazem wielu odcieni emocji. Postępującego znużenia nie dały zahamować pięknie brzmiące, wykonywane w żydowskim języku pieśni śpiewane przez Lee Sher. XV Międzynarodowa Konferencja Tańca Współczesnego i Festiwal Sztuki Tanecznej w Bytomiu.

Marta Odziomek, l: martao, h: mod123
Dziennik Teatralny
3 lipca 2008