Bocianie jaja

W scenie otwierającej Wiktoria Gorodeckaja w niebieskim trykocie marzy o dawnych, romantycznych czasach, wykonując tajemnicze gesty pod dwiema olbrzymimi makówkami.

Eimuntas Nekrošius - uznany w Europie mistrz teatru litewskiego - "Dziady" Mickiewicza przerabia na "swój" teatr: poetycki, nieznośnie przeładowany symbolami, rozgrywany w powolnym rytmie, ludyczny. Makówki, także w wersji z namalowanym upiornym uśmiechem, jak dynie na Halloween, stają się powracającym motywem przedstawienia, które jest 4,5-godzinną, momentami irytująco niejasną, a momentami zaskakująco ostrą i trafną satyrą na polskie "życie snem". Snem nie tyle o wolności, co o wielkości, który bywa koszmarem, także -jak zdaje się nam mówić Litwin - dla sąsiednich krajów. Symbolem tej polskiej manii wielkości i władzy jest w spektaklu wileński pomnik Mickiewicza, przypominający rzeźby słowiańskich bogów, ustawiony nakazem generała Żeligowskiego, najeźdźcy Litwy.

Sztywny, napuszony i ubrany w płaszcz pomnikowego Mickiewicza jest też Gustaw-Konrad Grzegorza Małeckiego. Wielką Improwizację zaczyna, obracając ręką wyimaginowaną starą płytę (słyszymy dźwięk), po czym zamienia we współcześnie brzmiący, prostacki targ o władzę. Gdy zasypia, diabły usypują mu trumnę z książek - dzieł Mickiewicza. Wystaje tylko ręka, która rozdaje autografy: dla Słowackiego, dla Cypriana, dla Andrzeja - tu chwila znaczącej ciszy, w której rozlega się śmiech widowni - Towiańskiego. Z morza kolejnych scen w pamięci pozostaje ksiądz Piotr (Mateusz Rusin), który w swojej mesjanistycznej wizji (w czerwonych rajtuzach) staje się polskim bocianem. Bocianimi jajami cyniczni Polacy zagrają w golfa, a potem zapakują je jako dar podczas - mordercza ironia reżysera - charytatywnej akcji "Na Wilno".

Całość zaś dzieje się na cmentarzu, z grobami-lejami po bombach. Guślarz (Marcin Przybylski) jest diabłem, współwięźniowie Gustawa-Konrada skandują jak kibole, a senator Nowosilcow (Arkadiusz Janiczek) recytuje wczesną bajkę Mickiewicza o komarze, który, jeśli chce kąsać skutecznie i przeżyć, powinien, jako mała istota, robić to po cichu, bez zdradzającego brzęczenia.



Aneta Kyzioł
Polityka
25 marca 2016
Spektakle
Dziady