Bóg uwielbia sernik z rodzynkami

Dramat Ulricha Huba "Na Arce o ósmej" to jeden z najpopularniejszych, współczesnych tekstów scenicznych dla dzieci, szczególnie popularny w Niemczech, Francji i Holandii. Przebojem wszedł także na polskie sceny (m.in. Toruń, Poznań), tytuł ten możemy znaleźć w repertuarze Warszawskich Spotkań Teatralnych, a książkę z ilustracjami Jorga Muhle w naszych księgarniach. W czym tkwi fenomen tej propozycji?

Trzy zaprzyjaźnione pingwiny spierają się o Boga. Dyskusję o Najwyższym przerywa komunikat Gołębia: zaczyna się potop, wszystkie zwierzęta, parami, zapraszane są na Arkę. Pingwiny również, jednak pojawia się problem: bilety są dwa, a pingwiny... 3. Ciąg zabawnych zdarzeń prowadzi do zaskakującego zakończenia, a przeplatany jest rozmowami-dumaniami, które stanowią o sile całości. Coś jest w pingwinach, co sprawia, że tak często stają się bohaterami spektakularnych prezentacji. Pamiętamy choćby świetny "Marsz pingwinów", czy głośną książkę "Z Tango jest nas troje", która opowiada także o trzech pingwinach, ale trochę inaczej (homoseksualne zwierzaki z nowojorskiego ZOO rozprawiają nie o Bogu, ale o adopcji). Gdyby za "Na Arce o ósmej" wziął się jakiś ponowoczesny, postwarlikowski reżyser, mógłby pójść i takim tropem, bo utwór daje ku temu preteksty. Reżyser-lokalny patriota mógłby skierować swą propozycję do kibiców Arki Gdynia, wszak w Gdyni Arka jest religią i z kilkanaście tysięcy wyznawców kończy swą modlitwę słowami: W imię Ojca i Syna Arka Gdynia.

Zbigniew Sikora nie uległ pokusom lokalnym i progresywnym, najpewniej ich nawet nie miał, i zrobił rzecz chyba najbardziej "po bożemu" ze wszystkich, polskich inscenizacji i skierował swoją propozycję do widza 10+. Młodsze dzieci też mogą oczywiście przyjść, ale chyba nie zdołają dotrzeć do metafory i kontekstów. Optymalna kombinacja to młody widz z rodzicami lub opiekunami. "Na Arce..." daje kapitalną możliwość porozmawiania z dzieckiem o tym, co najważniejsze. To rzadka okazja i warto, by każdy mądry rodzic i opiekun z niej skorzystał.

To spektakl o wartościach. Przede wszystkim oczywiście o przyjaźni, poświęceniu i wierności, ale nie tylko. To zaproszenie do ogólniejszej refleksji o sensie życia i duchowej stronie człowieka. Rozważania o Bogu mogą sprawiać wrażenie naiwnych, ale wdzięk, dowcip i lekkość podania sprawiają, że poddajemy się pięknu przekazu i wchodzimy w bajkowy świat bez obciążenia balastem codzienności.

Na niecałe 70 minut zostajemy zaczarowani i uwiedzeni historią opowiedzianą przez piątkę artystów Teatru Muzycznego w Gdyni, którzy po raz kolejny potwierdzają, że skarbiec talentów nadmorskiej sceny wydaje się być bez dna. Tym razem wzruszają i bawią nas: Marta Smuk, Katarzyna Więcek i Artur Guza jako pingwiny, Tomasz Gregor jako Gołąb, a teatr cieni i Noe to Aleksander Perski. Jak zwykle, chciałoby się powiedzieć, świetną muzykę napisał Artur Guza, skromną, ale funkcjonalną scenografię zaprojektowała Renata Godlewska. Zbigniew Sikora, specjalista od propozycji dla dzieci i młodzieży ("Przygody Koziołka Matołka", "Foczka Akrobatka", "Gdyby do szkoły chodziły anioły") podał rzecz sprawnie, spektakl ma dobre tempo i jest komunikatywny. "Na Arce..." Sikory to dydaktyzm ciepły, miękki, nienachalny - chyba najlepszy na nasze czasy, które, jak powszechnie wiadomo, są pozbawione wartości.

Szczerze i z wielką przyjemnością polecam "Na Arce o ósmej" każdemu dziecku i każdemu, kto ma dziecko w sobie. A jeśli odnajdziemy choć na chwilkę dziecko w nas samych, to... to nie jest jeszcze z nami tak źle.



Piotr Wyszomirski
Gazeta Świetojanska1
18 marca 2011
Spektakle
Na arce o ósmej