Boleśnie wykluczeni

Tym przedstawieniem Nowy, noszący imię Kazimierza Dejmka, świętował jubileusz 60-lecia istnienia. Dobrze, że patron tego nie widział...

Przedstawienie, przeniesione we współczesne realia, ma w sobie coś z filozofii Tuwimowskich strasznych mieszczan postrzegających osobno okno, osobno drzwi. Realizator nie był w stanie połączyć ponurych losów bohaterów, zaludniających obskurny dom noclegowy, w jeden dopełniający się i przenikający dramat, rozrywający ludzkie dusze. Serwuje dwie i pół godziny miotania się po scenie. Dziury między kolejnymi "obrazkami" z życia wykluczonych i pogubionych zalepia filmikami zrobionymi wczoraj na ulicy, przekonując głównie o oczywistości, że tacy nękani nieukojonym bólem istnienia są rozpoznawalni w każdej epoce. 

Na scenie na żywo, a nad nią w filmowym obrazku ukazują się ludzie obcy w ludzkim świecie, nieradzący sobie, szukający ukojenia w wódce jak Aktor (Marek Lipski), fantazjujący jak Nastka (Malwina Irek), wściekli na cały świat jak Kleszcz (Krzysztof Pyzia)... Człowieczą wartość tym i innym przypadkom ma nadać dobroć zjawiającego się niespodziewanie Łuki (anielsko poczciwy Marek Kołaczkowski). Prorok? Może sumienie tych, co cierpią? Wysłucha wszystkich bez refleksji nad tym, w czym przyszło im żyć, bo: "Chrystus się litował nad ludźmi, Budda się litował nad ludźmi, Stalin się litował nad ludźmi"... 

Opozycja między dobrocią Łuki i sarkazmem innego mieszkańca noclegowni - Satina (Wojciech Bartoszek), który u Gorkiego mówi, iż "człowiek to brzmi dumnie", że za wolność, za swoje wybory trzeba płacić - gdzieś się zgubiła w tym bałaganie newsów z życia. 

A po egzystencjalnych mękach na finał realizatorzy wytaczają na plan pierwszy piramidę ułożoną z paczek gazet i mówią, że to Góra Meru (mityczne buddyjskie miejsce, "oś wszechświata", wokół której są cztery kontynenty, a jeden zamieszkują ludzie). 

Materia literacka przerosła reżysera. Żal aktorów miotających się po scenie. Mówiąc najdelikatniej, inscenizację i wykonawców ogląda się z zakłopotaniem.



Renata Sas
Express Ilustrowany
27 listopada 2009
Spektakle
Na dnie