Broadway pod szczecińskim niebem

Wchodząc do rozświetlonego awangardowymi żyrandolami foyer, wyłożonego czarnym marmurem, trudno uwierzyć, że Opera na Zamku powstała sześćdziesiąt lat temu niemalże z niczego. Aktorom brakowało odpowiedniej sceny, po widowni hulał wiatr, orkiestrę wypożyczano, a śpiewaków na występy trzeba było ściągać z całego kraju.

Jak zauważa jej obecny dyrektor, Jacek Jekiel, losy Opery są gotową odpowiedzią na pytanie, dlaczego to właśnie musical Gershwinów „Crazy for You" został wybrany na najważniejszy punkt jej jubileuszu. Opowieść o rozkochanym w muzyce i tańcu chłopaku z Nowego Jorku, który dzięki swej pasji i uporowi zbudował teatr pośrodku pustyni w Nevadzie, stanowi wszak doskonałą analogię do historii szczecińskiej Opery. Szczególnie, że obie opowieści wieńczy happy end, o czym można się było przekonać w miniony weekend, obserwując długie popremierowe owacje na stojąco.

Musical, znakomicie wyreżyserowany przez Jerzego Jana Połońskiego, przenosi widzów w złotą erę Broadwayu, czyli do Ameryki lat 30., kiedy to w Nowym Jorku tworzyli obok siebie kompozytorzy, tacy jak: Irving Berlin, Richard Rodgers, Cole Porter czy George Gershwin, a rewiowe sceny zapełniali napływający z całego świata (niczym do ziemi obiecanej) wybitni wokaliści, najpiękniejsze tancerki i zdolni aktorzy śniący o wielkiej sławie. Główny bohater, Bobby Child (Tomasz Bacajewski), to zatrudniany przez bogatą matkę pracownik bankowy, którego największym marzeniem jest występ w popularnym teatrze Beli Zanglera (Dariusz Kordek). Rzeczywistość nie jest jednak dla niego łaskawa. Król Broadwayu lekceważy starania chłopaka, matka zleca mu zaś egzekucję bankrutującego teatru na prowincji w dalekiej Nevadzie. Akcja nieoczekiwanie przenosi się więc na Dziki Zachód z rasowym saloonem wypełnionym kowbojami, gdzie Bobby poznaje Polly (w tej roli Marta Wiejak) – uroczą, niezależną córkę zadłużonego właściciela teatru – i (zakochany w niej od pierwszego wejrzenia) postanawia, że przywróci miejscowemu teatrowi dawną świetność.

I cóż z tego, że historia to jakich wiele, skoro twórcy w oryginalny sposób igrają z jej konwencją, raz po raz puszczając oko do widzów i wzbogacając i tak już wesołą historię o dodatkową dawkę humoru? Opowieści towarzyszy umowna, komiksowa scenografia, której fragmenty – zarówno nowojorskie wieżowce i broadwayowskie neony, jak i stodoły czy szyldy budynków Nevady – wyglądają jak wycięte z kartonu. Jej jedynymi „prawdziwymi" elementami są odpowiednio: budka telefoniczna w Nowym Jorku oraz bar i latryna na Dzikim Zachodzie. Salonowa lwica, Lottie Child, każe służbie nosić za sobą na rękach groteskowe, przerośnięte różowe pudle. Bohaterowie scen zbiorowych ubrani w „kreskówkowe" kostiumy odgrywają zaś, jakby mimochodem, liczne gagi – pijący kowboje raz po raz przewracają się jeden na drugiego niczym bloczki domina, pojedynkują, sami nie wiedząc o co, padają od ślepych nabojów, podnoszą chóralne: „A to klops!" i psują absolutnie każdą choreografię, jaką wymyślą dla nich dziewczyny Zanglera. Tancerki rewiowe wprowadzają tymczasem chaos, źle interpretują zastane sytuacje, zadają dziwne pytania w najmniej oczekiwanych momentach, gubią kokardy... Zabawne poczynania bohaterów akcentują ciekawe techniczne rozwiązania, wyzyskujące nowoczesne możliwości szczecińskiej sceny – moment, w którym kowboje nagle podnoszą się zza lady baru tuż po tym, jak na oczach wszystkich zeszli ze sceny, naprawdę oczarowuje!

Spośród solistów z pierwszej obsady zdecydowanie najlepiej wypadła Marta Wiejak (która przyćmiła niestety swoim śpiewem słabszego wokalnie Tomasza Bacajewskiego). Wyróżnić należy także wyraziste kreacje aktorskie, stworzone przez Sylwię Różycką (na przemian rozhisteryzowaną i drapieżną Irene), Mariusza Ostrowskiego (zawadiackiego właściciela hotelu walczącego do upadłego o względy Polly) i Dariusza Kordka (przyjmującego wszystko ze stoickim spokojem Belę Zanglera).

„Crazy for you" to jednak przede wszystkim spektakularne widowisko taneczne! Zarówno baletnice, odgrywające rolę rewiowych tancerek, jak i tancerze, wcielający się w kowbojów, w brawurowy sposób kreują postaci zbiorowych bohaterów, wykonując jednocześnie efektowne choreograficzne układy (opracowane przez Jarosława Stańka i Macieja Glazę, który przygotował sekwencje stepu), łączące w sobie elementy różnych stylów tańca, takich jak: balet, lindy hop, step czy kankan. W pewnym momencie widzowie mogą oglądać prawie trzydzieścioro jednocześnie stepujących aktorów(!), co pozwala im naprawdę wczuć się w atmosferę otulonych papierosowym dymem i swingującą muzyką, brodwayowskich rewii. Tancerze wspaniale zgrywają się przy tym z chórem (któremu gorąco gratuluję bardzo udanego występu!), stwarzając złudzenie, że to oni wykonują wokalne partie, wirując jednocześnie w piruetach. Całości dopełnia – świetna jak zawsze – orkiestra Opery na Zamku prowadzona przez Jerzego Wołosiuka.
Szczecińska wersja „Crazy for You" porwała publiczność, wzbudzając falę owacji, na jakie nieczęsto mogą liczyć współcześni aktorzy. Po takim sukcesie, na który zespół Opery pracował – co warte podkreślenia – zaledwie dwa miesiące, ośmielam się zakładać, że na kolejny musical pod zamkowym dachem nie będziemy musieli czekać aż do kolejnego jubileuszu!



Agnieszka Moroz
Dziennik Teatralny Szczecin
10 marca 2017
Spektakle
Crazy for You