Brytyjski spektakl Miarka za miarkę
Miało być współcześnie i właściwie było. Zgodnie z programem festiwalu miało przestrzegać przed człowiekiem - i przestrzegało. Jednak zatraciło miarę.Jeden z najważniejszych i najlepiej znanych reżyserów brytyjskich - Simon McBurney przywiózł na festiwal Dialog Szekspirowską "Miarkę za miarkę". Nie tylko przygotował spektakl, lecz także wystąpił wraz z zespołem londyńskiego Complicite. Zagrał główną rolę - księcia Vincentio, władcę Wiednia. Miasto występuje w sztuce jedynie w warstwie tekstowej, bo na scenie nie ma scenografii - kilka krzeseł i to wszystko. Jest ona też ekranem, który przez projekcję wideo zmienia się choćby w szybę oblewaną deszczem. Na scenie ustawiono także kilka monitorów, w nich pojawiają się dodatkowe osoby dramatu, a właściwie niemi statyści: kopulująca para, zamarły w bezruchu George W. Bush. Aktorzy dramatycznie wygłaszają kwestie - częściej wykrzykują je niż mówią i przedstawienie opiera się na ich aktorskiej interpretacji tekstu. Niestety, bo nawet niezła znajomość angielskiego nie umożliwia w pełni ogarnięcia "Miarki". I choć bardzo starałam się zrozumieć kwestie bądź też nadążyć z czytaniem tłumaczeń wyświetlanych na bocznych ekranach, to wątek mi się rwał. Napięcie dramaturgiczne rozmywało i, chcąc nie chcąc, zaczynałam przysypiać. Wyrywały mnie z błogiego letargu jedynie co głośniejsze krzyki ze sceny. Recenzji więc dzisiaj nie będzie, a jedynie stwierdzenie, że choć znam treść, to forma nie była mnie w stanie porwać.
Agata Saraczyńska
Gazeta Wyborcza Wrocław
14 października 2005