Całkiem nowy księżyc...

...gdzieś między Lemem a Małym Księciem

Mamy oto dzień z życia Króla. Sympatyczny władca, życzliwie i bez zadęcia, wtajemnicza nas w królewską rzeczywistość, oprowadza po swojej codzienności. Z odrobiną dumy i wyniosłości, ale przecież kto jak nie król ma do tego prawo? Jest nawet do tego zobowiązany. W tym momencie, nie wiadomo skąd, pojawia się Chłopiec. Jest w takim wieku, kiedy przede wszystkim stawia się dużo pytań. I oczekuje odpowiedzi. Na razie nie zauważa królewskiego majestatu. Jest pewnie jeszcze przed pytaniem o to, co to takiego. Wiele pytań i wiele odpowiedzi. Także tych nieudanych, na pytania tak nieoczywiste jak choćby to tytułowe: Ile żab waży księżyc? Ciekawość, za którą trudno nadążyć. Są jednak rzeczy dla Chłopca i innych oczywiste – na przykład to, że Król ma SUPERKORONĘ. Każde (każde!!!) dziecko chętnie by ją przymierzyło.

Zadziwiające dziecięce pytania. Dlaczego nie sposób ich ignorować? Skąd się biorą? Z niczym nieskrępowanej dziecięcej wyobraźni? Jej posmak powraca, gdy je słyszymy. Król, podobnie jak każdy dorosły, szybko jest nimi zmęczony. Początkowo nie chce się wikłać w odpowiedzi, bo w tym przypadku nie sposób robić niczego na pół gwizdka. Trzeba się zaangażować, by poczuć je na serio. W końcu jednak ulega pokusie i zagłębia się w problem na tyle, że rzecz kończy się wyprawą na księżyc. Tam najlepiej przeprowadzić pomiary, które odpowiedzą na pytanie o żaby i księżyc. I jest niezwykle. Coraz bliżej odkrycia czegoś nowego. Między bohaterami też coraz bliżej. Król zaczyna się obawiać tej bliskości, tego wsparcia, które sobie dają. Czuje coraz większy ciężar odpowiedzialności za chłopca, a może lęk przed śmiesznością? I tchórzy. Ucieka z księżyca, ucieka od wspólnego oglądania gwiazd. Ucieka od Chłopca. I co dalej?

Podczas oglądania spektaklu nasuwają się porównania z Małym Księciem, ale bez poczucia wtórności. Raczej podobieństwa w postrzeganiu relacji między światem dorosłych i dzieci. Rzecz o potrzebie bliskości i obawie przed zaufaniem. O odkrywaniu siebie poprzez innych, jeśli już to zaufanie się pojawi. O ciekawości świata, która daje radość i nowe doznania. O umiejętności przyjmowania innych do naszego życia i odpowiedzialności jaka się z tym wiąże.

Ładna historia. Dobrze pokazana. W ciekawej, mobilnej scenografii Adriana Lewandowskiego. O koronie była już mowa, ale pozostałe elementy kostiumów w niczym jej nie ustępują. Podbijają charakterystykę postaci. Trzeba je nie tylko nosić, ale też unieść jako element roli. Wyzwanie dla aktorów, z którym doskonale sobie poradzili: Mirosław Kotowicz, Michał Skiba, Marek Dindorf i Dawid Kobiela. Świetne aktorsko, bez tak zwanych ról drugoplanowych. Szczególne uznanie dla Mirosława Kotowicza za rolę Króla. Stworzył postać wielowymiarową, z wyczuwalną, delikatną granicą między wątpliwościami a decyzją. Daje Królowi czas na refleksję i na zmiany postawy, na pokonywanie słabości. Buduje jego nowe doświadczenie życiowe. Daje mu prawo do pomyłek. Delikatnie balansuje między wahaniami a otwarciem się na zmiany. Bez przegadania. Mimiką, gestem, spojrzeniem, poprawieniem korony czy szaty.

Naturalną sympatię budzi Chłopiec, w tej roli świetny Michał Skiba. To co mówi, a mówi dużo, nie jest ani infantylne, ani przemądrzałe – to dotyczy także barwy głosu. Wierzymy jego naturalnej szczerości i zachłannej ciekawości. To jego sposób na to, żeby się „dowiedzieć". Nie ogranicza się jedynie do pytań. Robi wiele, by doświadczać i samemu znajdować odpowiedzi – świetna scena obserwacji nieba i gwiazd. Całości dopełnia muzyka Kamila Koseckiego.

To przedstawienie z przyjemnością zobaczą zarówno dzieci, jak i dorośli.

Polska prapremiera sztuki Maliny Prześlugi „Ile żab waży księżyc" miała miejsce w Śląskim Teatrze Lalki i Aktora „Ateneum" 18 maja 2019 roku. Warto dodać, że tekst nagrodzony został w XXIX Konkursie na Sztukę Teatralną dla Dzieci i Młodzieży (2018), organizowanym przez Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu.



Urszula Makselon
Dziennik Teatralny Katowice
29 maja 2019