Carmen kocha namiętnie bez względu na okoliczności

Premierowy spektakl "Carmen" w Operze na Zamku w reżyserii Eweliny Pietrowiak wzbudził duży entuzjazm.

Znaleźć sposób na realizację "Carmen" to nie lada wyzwanie, ponieważ jest to najpopularniejsza i najbardziej znana opera na świecie. Mimo że główna bohaterka nie wzbudza sympatii, to jednak śledzimy jej losy z zapartym tchem. Jak zrobić "Carmen", żeby było ciekawie? Żeby widza jeszcze czymś zaskoczyć? Ewelina Pietrowiak, reżyserka przedstawienia postawiła na współczesność. Akcja się dzieje współcześnie w świecie pełnym celebrytów, masowych imprez, które wzbudzają powierzchowne, ale masowe emocje. Escamilio, jeden z dwóch ukochanych Carmen, jest torreadorem, bohaterem masowej wyobraźni.

Pietrowiak postanowiła przedstawić torreadorów jako współczesnych piłkarzy, bo w końcu to wokół piłkarzy kręcą się dzisiaj piękne kobiety i łowczynie autografów. W roli Carmen wystąpiła Gosha Kowalinska. mezzosopran. To idealna Carmen, pełna namiętności, ale bezwględna w miłości.

W spektaklu widzimy też wątek imigrantów, ludzi, którzy szukają swojego miejsca w świecie. Niestety, miałam wrażenie, że już gdzieś widziałam podobny pomysł na realizację. To było w "Dziadach" Radosława Rychcika w Teatrze Nowym w Poznaniu. Tam też akcja częściowo rozgrywa się boisku, tyle że do koszykówki, a Konrad recytuje Martina Luthera Kinga, zamiast słynny monolog.

Ale w operze najważniejsza jest muzyka, a pod względem muzycznym i wokalnym jest to udane przedstawienie.



Małgorzata Klimczak
Głos Szczeciński
12 października 2016
Spektakle
Carmen