Carpe diem

„Stowarzyszenie Umarłych Poetów" to niepodważalnie dzieło ponadczasowe. Motywy zawarte w filmie z 1989 roku są nadal aktualne i skłaniające do refleksji. Film w reżyserii Petera Weira otrzymał wiele prestiżowych nagród i nadal plasuje się na wysokich miejscach w rankingach. Adaptacja teatralna pierwszy raz ukazała się na Broadwayu w 2016 r., a w warszawskim teatrze zadebiutowała w 2019 roku. Od tamtej pory cieszy się popularnością po dziś dzień.

Do elitarnej, męskiej szkoły dochodzi nowy nauczyciel, wykładowca języka angielskiego – Profesor Keating. Jest on absolwentem, który ukończył studia na Oxfordzie a jego wizja prowadzenia zajęć odbiega od norm istniejących w szkole, które opierają się na zasadach i dyscyplinie. W szkole, w której wszystko ma chodzić jak w zegarku, nowy profesor wprowadza nieznane dotąd metody, które zaskakują uczniów, intrygują i otwierają na nowe spojrzenie na poezję. Cel Keatinga jest prosty: Chłopcy mają odkryć siebie, pisać swoje własne życie i patrzeć na świat z innej perspektywy. Sześciu przyjaciół z klasy odkrywa archiwalny album, w którym znajdują zdjęcie profesora, wraz z krótkim jego opisem. Postanawiają reaktywować dawne stowarzyszeniem pod nazwą Umarłych Poetów, prowadzone w młodości przez Keatinga, polegające na wspólnym czytaniu poezji. Staje się ono symbolem wolności i odkrywania męskiej wrażliwości. Skłania członków do zastanawiania się nad własnym życiem i wewnętrznymi pragnieniami. Cała fabuła to nieustanna walka rozbitych serc, pomiędzy poszukaniem własnej drogi, a normom, w których całe życie są zamykani.

Główną ideą, która zapoczątkowuje rewolucję, jest prosta fraza – Carpe Diem, wytłumaczona przez Keatinga na pierwszych zajęciach. Od tamtej pory wszyscy bohaterowie starają się ją zrozumieć i wdrożyć w życie. Każdy z nich przechodzi wewnętrzną przemianę i przełamuje własną barierę. Carpe Diem! Chwytaj Dzień! To sformułowanie, samo w sobie wypowiedziane, motywuje nas i nakłania do przemyśleń nad swoim życiem. Zaprasza młodych ludzi do refleksji: kim ja jestem? Czy moje działanie daje mi radość i satysfakcję? Pozwala nam wyjść spoza ustalonych norm, w których zostaliśmy osadzeni. Daje nadzieję, że przyszłość nie jest tak ważna jak teraźniejszość, gdyż żyjemy tylko TERAZ. Każe rodzicom i nauczycielom zastanowić się, czy dobre jest dla ich dzieci i uczniów, żeby podejmować za nich decyzje i próbować samemu ułożyć im życiową drogę.

Przekaz, który bardzo wybrzmiał w filmie, udało się zachować w równym stopniu reżyserowi Piotrowi Ratajczakowi. Przez cały spektakl publiczność wczuwała się w losy bohaterów. Aktorzy swoją niezwykłą grą aktorską ukazali głębię osobowości postaci, które grali. Intonacja głosu, mimika twarzy oraz dynamika, wraz z idealnie dobraną muzyką wywołały bardzo silne emocje u widzów. Po ostatniej scenie na wielu twarzach pojawiły się łzy wzruszenia, a nawet po zakończonym spektaklu słyszałem wiele pozytywnych komentarzy i widziałem poruszenie wśród widzów.

Scenografia była bardzo prosta, ale spełniła swoją rolę. Podczas jednej sceny w sposób naturalny budowana była podstawa do kolejnej. Sceny się przenikały, ale ani razu nie wywołały niezrozumienia. Całość była niezwykle spójna i przejrzysta. Zamiast pewnych dłużących się scen, zastosowano bardzo dynamiczny zabieg, w którym wszyscy aktorzy wykonywali zsynchronizowane ruchy, które w sposób bardzo czytelny oddawały przebieg sytuacji.

Na spektakl szedłem już po obejrzeniu filmu, który mocno mnie poruszył. Byłem więc bardzo ciekaw, czy aktorom uda się oddać głębię oryginału, zachowując kontekst i spójność na scenie. Muszę przyznać, że zostałem pozytywnie zaskoczony. Cały występ pozostawił mnie z refleksjami dotyczącymi mojej młodości i wyzwań, które stoją przede mną. Myślę, że jest to sztuka przede wszystkim dla młodych, ale polecam ją również dorosłym, którzy być może byli wychowani w pewnych ramach i dopiero w późniejszym wieku zaczęli się zastanawiać nad tym, czego tak naprawdę pragną.

Gdy wyszedłem z teatru powtórzyłem sobie frazę, którą już tak wiele razy słyszałem – Carpe Diem, i pomyślałem, że te 130 minut w teatrze było niezwykle dobrze złapaną chwilą...



Paweł Guzek
Dziennik Teatralny Warszawa
30 listopada 2022
Portrety
Piotr Ratajczak