Chopin i lalki

W Roku Chopinowskim pośród różnych form prezentacji muzyki jego bohatera nie zabrakło... lalek. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego wsparło projekt Białostockiego Teatru Lalek, by krótkie przedstawienie z udziałem aktorów żywego planu wypełnić muzyką Chopina i działaniami marionetek. Pomysłodawcą był Lesław Piecka, niegdysiejszy animator Sceny Marionetkowej przy Warszawskiej Operze Kameralnej (1979-1991)

Przedstawienie ma charakter poetycki, afabularny; nosi tytuł "Chopin - impresja". Rozpoczyna się i kończy tykaniem metronomu, a może raczej zegara, bo przenosi widownię (która bywa różna, złożona z dzieci albo dorosłych) w przeszłość. Po kameralnej scenie przesuwają się, niczym parawany, salonowe okna z drobnych szybek w zasłonach z białego tiulu, dekoracja w głębi (scenografia Joanny Braun) sugeruje wnętrze dawnego salonu z niezbyt dobrze widocznym, ale prawdziwym fortepianem. Na nim nie mniej prawdziwy pianista Krzysztof Trzaskowski (zdolny student Piotra Palecznego) gra utwory Chopina, od Andante spianato przez nokturny, balladę, mazurka, walca, etiudy po Wielkiego Poloneza Es-dur. W programie podano stosowne opusy i numery, choć utwory ze względu na krótki czas trwania spektaklu, nie brzmią w całości.

Na tle muzyki orszak Magów czy Muz wnosi ze wzruszającą troskliwością maleńką marionetkę Chopina. Ten Chopin usadowiony zostaje przy maleńkim fortepianie (wiernej kopii Pleyela, a jakże) i gra. Każdy palec jego maleńkich dłoni porusza się dokładnie tak samo, jak palce Trzaskowskiego, więc odnosimy wrażenie, że Chopin, ubrany we frak, z chopinowską czupryną zrobioną w teatralnych pracowniach z prawdziwych włosów, rzeczywiście gra. Młoda aktorka Magdalena Mioduszewska ukończyła średnią szkołę muzyczną w klasie fortepianu, i to dzięki jej pianistycznym umiejętnościom taki spektakl w ogóle jest możliwy: z trzymanego w górze lalkarskiego krzyżaka operuje dziesięcioma nitkami ożywiającymi paluszki marionetkowego Chopina. Jej palce "grają" w powietrzu z równą wirtuozerią, jak Trzaskowskiego na klawiaturze. Inne dziesięć nitek pozwala Chopinowi stąpać zwolna po podłodze sceny, siadać, odrzucać poły fraka.

Bliźniacza Chopinowi marionetka ma na sobie strój domowy, kołysze się w miniaturowym bujanym fotelu, podchodzi do pulpitu i pisze nuty, przyjmuje gościa. To Paganini. Muzykują na przemian, bardzo zabawnie. Lesław Piecka uczył się z kolei grać na skrzypcach, więc potrafi sprawić, by marionetka Paganiniego prawidłowo ruszała smyczkiem i dłońmi (w tym przypadku dźwięk dobiega z taśmy). Są jeszcze pojawiające się w górze ("w myślach" Chopina?) marionetki

wdzięcznej panienki w kapelusiku oraz łyskającej czerwienią kusicielki. Jest też akcent patriotyczny w dekoracji: biały rycerski pióropusz z plamą czerwieni, gdy słychać Etiudę rewolucyjną.

Połączenie muzyki z lalką ma długą tradycję. Opery Haydna i Mozarta grywano w Austrii w teatrach marionetek. Drewniane lalki-zabawki z czasów Mozarta znajdują się w jego muzeum w Salzburgu (lubił je). Debussy napisał balet "Pudło z zabawkami", gdyby nie pamięć o jarmarcznym teatrzyku kukieł, nie byłoby "Pietruszki" Stawińskiego. Towarzystwo George Sand także bawiło się w Nohant, nie bez Chopina, w teatr lalek.

Przed kilku laty, na prośbę Kazimierza Brauna działającego na Uniwersytecie w Buffalo, skonstruowano już w Białymstoku trickową marionetkę Paderewskiego, która przy pomocy wyszkolonego w Polsce lalkarza i miejscowego pianisty koncertowała w spektaklu reżyserowanym przez Brauna i zadziwiła Amerykę. Teraz, tuż po premierze "Chopina - impresji" w marcu tego roku posypały się kontrakty. Białostocki Teatr Lalek wystąpił z tym przedstawieniem w Kaliningradzie, Berlinie, rumuńskich Jassach i w Warszawie. Na przełomie października i listopada grał w Nowym Jorku w słynnym teatrze La MaMa (w cyklu "La MaMa Puppet series"). Potem jedzie do Wiednia i Japonii, by marionetki Chopina pokazać w Hamamatsu i w Yaita.



Małgorzata Komorowska
Ruch Muzyczny
8 grudnia 2010
Spektakle
Chopin - impresja