Ciebie Boga wysławiamy!

Czy prowokując leciwym utworem można kogoś zmusić do odnajdywania nie odkrytych aluzji i nowych znaczeń? Nadając cechy misteryjne odniesieniom współczesnym? Można czy nie, trzeba taką wolę uszanować. Ale cech ludycznych i zamierzonej czy nie zamierzonej kpiny z ludzkich postaw dopatrywać bardziej w podtekstach, niż w tym co na planie.

Adamska oprócz Goethego korzysta z „Tragicznych dziejów doktora Fausta" Marlowe'a i dzienniczka siostry Faustyny. Przefiltrowując to przez swój świat snuje niebanalną i własną opowieść o duszy człowieka. U niej Faust - Maciej Szukała pod pozorami ekspansywnej charyzmy człowieka twardego uwypukla w postaci ludzkie zagubienie - głównie pragnie kryształowej miłości. Dlatego tak eksponuje Adamska piękną scenę miłosną Fausta i Małgorzaty - Kinga Waleń z wyczuciem tworzy postać dziewczyny subtelnej dla której bliskość z Faustem jest pierwszą taką przygodą.

Faust Adamskiej, jak u Goethego chce zrozumieć prawa rządzące światem. Konfrontując się w tej sprawie z Bogiem przypomina Konrada z mickiewiczowskich „Dziadów". Ale w spektaklu Adamskiej daje się wyczuć też szczególny niepokój, co stanie się z człowiekiem, jeśli zapomni o Bogu? Stawiając taką tezę Adamska zostawia z nią widzów. Niech poszukają odpowiedzi zależnie od swego światopoglądu.
Akcentując dobitnie znaczenia współczesne Adamska po części sytuuje „Fausta" w kulturze polskiej religijności ludowej. Czy naprawdę już archaicznej? Kiedy aktorzy śpiewają słynną pieśń „Ciebie, Boga wysławiamy!" i scenę przemierza procesja bijąc pokłony przed obrazem Matki Bożej z Dzieciątkiem widzowie raczej nie przeżywają ekstazy. Bardziej może kojarzyć im się ta scena z obłudą rozmodlonych dewotek. Ale czy Adamska chce osiągnąć taki efekt? Tego pewien nie jestem! Bez względu jednak chce czy nie, również taki efekt osiąga. Bowiem ten fragment spektaklu z kontekstem nabożeństwa o zbawienie poniekąd z konieczności jest rozpisany na różne głosy. Widzowie siedzący blisko aktorów po obu stronach sceny wszyscy muszą współdziałać refleksją również i w tym aspekcie, z tym, co się dzieje na planie. I w podteście są także współodpowiedzialni za losy postaci.

Scena nabożeństwa w bezpośrednim przekazie służy stworzeniu sytuacji w której Faust wybiera sobie Małgorzatę. Uczestnicy procesji śpiewając i kłaniając się Matce Bożej z Dzieciątkiem obchodzą cztery kąty sceny stając bokiem albo twarzami do widzów. Pod koniec tej sytuacji przed zawieszonym na środku obrazem zostaje tylko Małgorzata. Przykościelne kumoszki - świetne jako komentatorki zdarzeń Aneta Adamska i Halina Winiarska - zapalając i gasząc świece, rozmodlonymi głosami półszepcąc obgadują bliźnich.

W tym samym miejscu podczas sceny miłosnej Fausta i Małgorzaty, Mefistofeles - grany przez Pawła Szukałę jakiś czas lekko, z wdziękiem, po czym groźnie i demonicznie - półnagi, poleguje na środku sceny pod świętym obrazem przykrywając płachtą, która stanie się łożem kochanków. Adamska dopuszcza tu podaną delikatnie perwersję. Bo nie Małgorzatę przygarnia Faust, ale jego samego, Mefistofeles. Za chwilę też i ona wtuli się w diabła. A wszystko to pod obrazem Matki Bożej z Dzieciątkiem. Kto rządzi światem? Bóg czy szatan?

By przekaz Adamskiej był całkowicie czytelny musi opierać się na zawierającym duży ładunek prawdy sugestywnym aktorstwie. Faust, który doświadcza na sobie wiary i niewiary w Boga, stworzony z paradoksów, od naiwności po drapieżność, od scen gwałtownych po liryczne, jest dużym sukcesem Macieja Szukały. Paweł Sroka tworzy Mefistofelesa z przeciwieństw, od rysów sympatycznych, po demonizm bezwzględnego egzekutora diabelskiego cyrografu. Małgorzata Kingi Waleń, to uosobienie dobra i niewinnego zagubienia w świecie okrutnie skomplikowanym, wrażliwości z nutą rezygnacji. Komentujące zdarzenia Aneta Adamska i Elżbieta Winiarska, Jakub Adamski grający na akordeonie i ikonograficzno lustrzana scenografia zjawiskowo dopełniają obrazu całości przedstawienia.

Adamska prowokuje wielością znaczeń. Miałem wrażenie, że niektóre wymykają się tezie, której chce spektakl podporządkować, że jednak Bóg rządzi światem. Ale jeśli się one wymykają, to jedynie pogłębia to i czyni istotniejszymi rozważania o Fauście, pogubionym człowieku. Adamska za Goethem sugeruje, że Faust uwierzył w możliwość bożego przebaczenia. Ale uwierzyć, nie znaczy dostać. Tak, czy inaczej, Faust, czyli dzisiejszy człowiek, pozostaje w tym wyborze samotny. Diabeł go odstąpił, Bóg się nie pojawił.



Andrzej Piątek
Dziennik Teatralny Rzeszów
15 grudnia 2018
Spektakle
Faust