Co wyszło w praniu

Spektakl dyplomowy IV roku Wydziału Aktorskiego krakowskiej PWST w reżyserii Szymona Kaczmarka to świetny start. Opowiadania Etgara Kereta stwarzają szeroki wachlarz dla możliwości aktorskich, a ujmująca prostota teatru Kaczmarka współgra i tematyzuje ważny etap na drodze młodych aktorów

Izraelski makabrysta, Etgar Keret, to mistrz krótkiej formy. Jego styl bardzo przypomina prozatorską twórczość Rolanda Topora. Opowiadania śmieszą, straszą, wzruszają, a już na pewno nie pozostawiają obojętnym. Już sam wybór tego właśnie autora zwraca uwagę literackim nosem. Gromada Keretowskich postaci to mieszanka groteski, makabry i czarnego humoru, wprost wymarzona do zabawy kolejnymi ich interpretacjami. Mnogość wątków wprowadzonych przez reżysera do spektaklu sprzyja pokazaniu palety aktorskich umiejętności, a jest to przecież główny cel spektakli dyplomowych.

Scena przedstawia pralnię publiczną. Po lewej stronie, wzdłuż bocznej ściany umieszczony jest szereg pralek. Na podłodze przed nimi leżą różnokolorowe części garderoby, a wśród nich wszystkie potencjalne postacie spektaklu. Światło gaśnie i zaczynamy oglądać z nimi wyświetlony na tylnej ścianie początek filmu o jakże znaczącym tytule Absolwent. Wśród dźwięków The Sound of Silence obserwujemy młodego Dustina Hoffmana, wcielającego się w tytułowego bohatera – młodego, zagubionego, na progu dorosłości. Fragment kończy się stwierdzeniem filmowej postaci, że chce być inny, chce znaleźć własną drogę. Podobną nadzieję zdają się żywić widzowie-aktorzy. W kolejnych scenach wcielają się w kilkadziesiąt postaci, budują związki, relacje, zrywają je, niepewnie patrzą w przyszłość. Spektakl podzielony jest na cztery części, odpowiadające czterem porom roku. Ta swoista cykliczność stanowi jakby sygnał włączenia tego etapu w naturalny obieg natury, życia, czasu. Poszczególne sytuacje sprawiają wrażenie kolażu emocji, strachu, zagubienia. Należałoby także zwrócić uwagę na bardzo interesującą muzyczność spektaklu. W większości przypadków wykonywane a cappella, piosenki dodatkowo potęgują, wzmacniają siłę scenicznego przekazu.

Sam tytuł, "Ja-jestem-nim", oddaje właściwie istotę aktorstwa. Szymon Kaczmarek pokazuje młodych aktorów bez zbędnych upiększeń. Daje im szansę, otwiera, pozwala zachować własną indywidualność. Jednak sposób, w jaki to wykorzystają, "wyjdzie dopiero w praniu".



Magdalena Talar
Dziennik Teatralny Kraków
21 grudnia 2011
Spektakle
Ja-jestem-nim