Czary po rosyjsku

Bałtycki Teatr Dramatyczny w Koszalinie proponuje pełną magii i przygód bajkę dla najmłodszych - "Carskiego syna". Opierający się na rosyjskich opowiadaniach scenariusz i piękne dekoracje przenoszą dzieci w pełen barw i dźwięków świat, w którym wprawdzie zawsze zwycięża dobro, ale postacie są niebanalne, a fabuła daleka od schematyczności

Opowieść zaczyna się tak: pewną piękną i bogatą krainą władał car, który miał trzech synów. Najstarszy był osiłkiem, średni lekkoduchem, za to najmłodszy, Wania, zawstydzał braci odwagą i siłą miłości do ojca. Oczkiem w głowie władcy był zaś cud nad cudami – rosnąca w carskim ogrodzie, złota jabłonka rodząca niezwykłej urody owoce. Kiedy spokój krainy zakłóca pojawienie się złodzieja, który co nocy kradnie bezcenne jabłka władcy, młody Wania obiecuje odkryć i schwytać przestępcę. Tak zaczyna się wielka przygoda, wiodąca najpierw do Żar-Ptaka, a potem do złego Kościeja, pięknej księżniczki Wasylisy, a także do dorosłości i szczęścia. Sztuka Władimira Masłowa prezentuje to, co w baśniach najpiękniejsze i najbardziej wartościowe, a w małych widzach wywołuje bardzo żywe reakcje.

To właśnie zachowania maluchów stanowią najbardziej wzruszające momenty spektaklu. Zarumienieni z emocji widzowie pomagają bohaterom szukać czarodziejskiego miecza, ostrzegają przed złowrogim Kościejem, śmieją się, zaskoczeni rubasznością Baby Jagi i tańczą z bohaterami na koniec spektaklu. Duża w tym zasługa aktorów, którzy równie dobrze bawią się na scenie, a ich swoboda jest bardzo wyraźnie wyczuwalna. Marcin Borchardt w roli lekkomyślnego, choć dzielnego, najmłodszego carskiego syna Iwana z lekkością poprowadził spektakl, ale to nie jemu przedstawienie zawdzięcza sukces. Najgorętsze emocje niewątpliwie wywołują bowiem postacie grane przez Wojciecha Rogowskiego (Baba Jaga, Kościej) i Jacka Zdrojewskiego (Car II, Średni carski syn). Rogowski ma szczęście wcielać się w najbardziej charyzmatycznych bohaterów, za to Zdrojewski odegrał tych najbardziej interesujących i rzadko spotykanych. Wszak zniewieściały, pląsający po kwiecistych łąkach synek i car z podejrzeniem ciężkiej schizofrenii związanej z występowaniem szczególnego przypadku osobowości mnogiej nieczęsto pojawiają się w bajkach dla dzieci.

Swój urok przedstawienie zawdzięcza jednak nie tylko bawiącym się grą aktorom. Oczarowuje także scenografia i muzyka, które nadają spektaklowi magię i baśniowość. W scenografii i kostiumach dominują złoto i purpura, dlatego razi i zaskakuje pojawienie się kogoś w kolorach kontrastujących z tymi królewskimi. Obrotowa konstrukcja, która umożliwia płynne zmiany dekoracji, doskonale sprawdza się w swej roli. Kolejne miejsca odwiedzane przez bohatera ustawione zostały na planie okręgu, każde z nich emanowało zaś baśniowością. Beata Jasionek, twórczyni kostiumów, scenografii i lalek, dokonała rzeczy niezwykłej i godnej podziwu. Muzyka bardzo dobrze komponuje się z całością, nadając spektaklowi tajemniczości i grozy. Mądre w warstwie tekstowej piosenki wykonywane przez bohaterów wywołują zaś bardzo emocjonalne reakcje maluchów.

Debiutując jako reżyserka, Żanetta Gruszczyńska-Ogonowska wyraziła nadzieję, że w jej spektaklu widzowie odnajdą trzy składniki właściwe dla rosyjskiej baśni: piękno, magię i mądrość. Debiutantka może być spokojna – udało jej się.



Anna Dawid
Dziennik Teatralny Koszalin
3 lutego 2012
Spektakle
Carski syn