Człowiek zapisany na skórze
Przychodzi taki czas, kiedy odrywamy się od naszych pierwocin. Wyjeżdżamy, żeby zapomnieć, żeby zbudować sobie nowy świat, żeby złapać dystans. To oderwanie nierzadko gorzko nas doświadcza i wracamy "do siebie" szybciej niż zamierzaliśmy. Powróciwszy zbyt wcześnie, próbujemy zachować twarz bohatera, małej legendy prowincji. Tak właśnie powraca Krum, tytułowy bohater dramatu Levina.Warlikowski moment pierwszego spotkania z głównym bohaterem pokazuje nam symultanicznie w dwóch planach. Ciemna scena, a w jej głębi oświetlony smugą światła, milczący Krum (Jacek Poniedziałek). Mężczyzna w okularach przeciwsłonecznych, kowbojskim kapeluszu, dżinsach i czarnej marynarce. Właśnie wrócił ze Stanów. Powyżej sceny telebim, na którym wyświetlana jest niemal konfesyjna wypowiedź Kruma, która poprzedzając akcję sceniczną, w rzeczywistości jest jej epilogiem. Mężczyzna, zwierzając się widzom, tak naprawdę toczy rozmowę z samym sobą. Dwie godziny temu umarła jego matka. Mimo że nie jest jeszcze gotowy na łzy, odczuwa tę śmierć jako brutalne oderwanie go od własnych korzeni, własnego "ja". Telebim wygasa; cofamy się do sytuacji powrotu. Krum, który wrócił do miasteczka, staje się bohaterem na miarę tych, którzy (jak wydawać by się mogło) nigdy z miasteczka nie wyjeżdżali. Jego niezwykłość "blednie" dopiero przy Bertoldo (w tej roli Adam Nawojczyk) i Cicy (doskonała Danuta Stenka), którzy w swojej krótkiej wizycie jawią się jako postaci kolorowe, niemal egzotyczne. Wtedy też Krum, chcąc nie chcąc, utożsamia się, zrównuje z tymi, którzy przed chwilą go podziwiali. Poddaje się, jak wszyscy, seksapilowi Cicy, wije się przed nią, pragnie zwrócić na siebie jej uwagę, ale nie ma najmniejszych szans. Cica jest kobietą wyzwoloną, bezpruderyjną, jest częścią innego świata, który dla reszty bohaterów jest nieosiągalny. Gra Stenki jest bardzo subtelna, istotna w przekazie drobnych znaków niewerbalnych. Podczas gdy Maja Ostaszewska (Truda) wysyła znaki całym ciałem, Małgorzata Hajewska - Krzysztofik (fantastyczna w roli Dupy) - strojem, Stenka kreuje postać poprzez operowanie mimiką i głosem (intonacja wydaje się być ważniejsza od treści słów). W tym świecie nie ma miejsca na tajemnicę. Bohaterowie są tacy, jakimi ich widzimy, Warlikowski pokazuje, że człowiek jest tak naprawdę zapisany na skórze, obnażony ze swoją intymnością i zdeterminowany tym obnażeniem tak bardzo, że nie zdoła uciec od siebie. Owo zapisanie na skórze wystawia człowieka na ciągłe impulsy z zewnątrz, które podrażniają wszystko, co uzewnętrznione. Niespełnieni bohaterowie są neurotyczni (Taktyk - w tej roli Marek Kalita), chorzy (Redbad Klynstra jako Tugati), nastawieni na konsumpcję (Felicja - Anna Radwan), albo wydają się wyłączeni (Dupa). Jednak wszystkich łączy jedno - marzenia, będące pragnieniem "czegoś innego", co nie jest nazwane, jak również brak wszelkich działań, które zmierzałyby do realizacji tych marzeń. Spektakl ośmiesza najmniejsze dylematy codzienności, które nie pozwalają żyć (kłopot, z którym boryka się Tugati, dotyczący właściwej pory dnia na gimnastykę), pokazuje niezdolność bohaterów do podjęcia najmniejszej decyzji. W takiej perspektywie trudno mówić o realizacji bardziej złożonych planów. Reżyser umiejętnie komponuje świat sceniczny, składając go niejako z odpowiednio dobranych elementów rzeczywistości. Specyficzny wybór elementów świata realnego nie daje jednak wrażenia hermetyczności stworzonego świata scenicznego. Teatr zostaje obnażony, jednak pozostaje sugestywny, co jest nie tylko zasługą reżysera, ale też całego zespołu aktorskiego. Gra aktorska w każdym momencie jest warta uwagi, podtrzymuje spadające chwilami tempo spektaklu, co jest zadaniem niełatwym, bo przedstawienie jest obszerne. Aktorzy doskonale radzą sobie z gęstą znaczeniowo propozycją inscenizacyjną dramatu Levina. W efekcie spektakl staje się zdarzeniem, które pochłania widza bez reszty. Krum to spektakl wchodzący w kontakt z widzem, prowadzący z nim otwartą grę, wyrywający z bezpiecznej roli obserwatora. Pojawiają się tu elementy talk show, aktorzy wchodzą w przestrzeń widzów, widzowie pojawiają się na scenie. Dialogi, które toczyć się powinny między postaciami, skierowane są w większości do publiczności. Tego poczucia bliskości i szczególnej sytuacji komunikacyjnej nie pozbawiła spektaklu realizacja telewizyjna. Jednak wydaje mi się, że ekspansja tak zaprojektowanego kontaktu nie zmusza widza do utożsamiania się z postaciami. Jest jedynie czynnikiem poruszającym wyobraźnię i otwierającym drogę pewnym szczególnym rodzajom refleksji. Warlikowski w pracy z aktorami przepracowuje ich osobiste doświadczenia. Tak pomyślana współpraca twórcza przekłada się na kontakt aktora z widzem, a refleksje i próby odpowiedzi na pytania, które pojawiają się po spektaklu, mogą być bardzo cenne w poszukiwaniu i odczytaniu nas samych, zapisanych na skórze. Teatr Telewizji TR Warszawa & Teatr Stary w Krakowie Hanoch Levin "Krum" przekład: Jacek Poniedzialek reżyseria: Krzysztof Warlikowski scenografia: Małgorzata Szczęśniak muzyka: Paweł Mykietyn reżyseria świateł: Felice Ross realizacja projekcji: Paweł Łoziński Obsada: Krum - Jacek Poniedziałek, Matka - Stanisława Celińska, Truda - Maja Ostaszewska, Dupa - Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Felicja - Anna Radwan-Gancarczyk, Cica - Danuta Stenka, Tugati - Redbad Klynstra, Taktyk - Marek Kalita, Dulce - Zygmunt Malanowicz, Bertoldo - Adam Nawojczyk, Szkita - Paweł Kruszelnicki, Doktor Szebojgan, Pielęgniarz, Fotograf, Fryzjer, Grabarz - Miron Hakenbeck Premiera: 3 marca 2005 TR Warszawa Premiera: 12 marca 2005 Stary Teatr w Krakowie Emisja: TVP Kultura, 30 grudnia 2007r.
Joanna M. Cywińska
Dziennik Teatralny Toruń
7 lutego 2008