Czytelnia dla dzieci

Widzowie, którzy znają Salę Czarną w Centrum Kultury zapewne domyślają się, że wprowadzić do niej żyrafę byłoby trudno. A skoro żyrafie towarzyszyć ma jeszcze słoń i aniołek, a wszystko to pod bacznym koniem Szefa (aka Wszechmogącego), to zadanie pomieszczenia całego tego towarzystwa na małej scenie staje się jeszcze bardziej niewykonalne. Jednakowoż bajki rządzą się swoimi prawami i własną logiką, zatem nikogo nie powinno dziwić, że Sala Czarna pomieściła całe to mieszane towarzystwo. A w kwestii gabarytów Słoń, Żyrafa czy Bóg to drobne maleństwa gdy porówna się je do Aniołka.

Sympatyczne zwierzątka zagościły w Centrum Kultury za sprawą najnowszego spektaklu Czytelni Dramatu pod tytułem "Brak sensu, Aniołek, Żyrafa i stołek" w reżyserii Daniela Adamczyka. Artyści wzięli na warsztat bajkę Marty Guśniowskiej. Decyzja o sięgnięciu do tekstów tej autorki była bez wątpienia trafna "Brak sensu" jest świetną, lekko napisaną bajką, z bardzo ciekawie zarysowanymi postaciami. Mamy więc pechową Żyrafę (Justynę Kazek), tak pechową, że nikt nie chce się z nią przyjaźnić w obawie o własne życie i zdrowie. Mamy Słonia (Anna Dudziak), nieco melancholijnego, któremu niespecjalnie dobrze wychodzi przynoszenie szczęścia. Jest też Bóg-Szef (Marcin Mrowca), Aniołek (w tej roli Dariusz Jeż) oraz inne, równie barwne zwierzątka. Wskutek splotu różnych okoliczności całą ekipa spotyka się razem, aby wspólnie odbyć podróż. Każdy ma w tej odysei swój cel -Aniołek musi się w końcu ogarnąć , po tym jak Szef po raz kolejny przyłapie go na leniuchowaniu. Żyrafa musi się w końcu pozbyć swojego pecha, równocześnie nie gubiąc stołka, który jest jej nieodłącznym atrybutem. Podróż, jak to w bajkach, nie odbędzie się bez przygód, wpadek i spotkań z innymi, ciekawymi zwierzątkami.

Twórcom spektaklu udało się wyłuskać z bajki Marty Guśniowskiej wszystko to, co najlepsze. Wykreowane na scenie postacie i wydarzenia poruszają i rozśmieszają. Duży wpływ na to ma zaskakujące obsadzenie ról (Dariusz Jeż w roli drobnego, delikatnego Aniołka na długo pozostaje w pamięci), wstawki muzyczne, a także umiejętne wydobycie atutów tekstu- jego barwnego języka, humoru słownego i sytuacyjnego. Ciekawym zabiegiem są także skromne kostiumy. Aktorzy występują w zasadzie w zwykłych, codziennych ubraniach, co powoduje, że widz ma wrażenie, iż ogląda dzieci, które wymyśliły sobie zabawę w zwierzątka.

O najnowszym spektaklu Czytelni Dramatu można by się rozpisywać dłużej, jednak najważniejsza jest recenzja tych , do których jest on zaadresowany- najmłodszych widzów. A ci najwyraźniej bawili się dobrze, salwy śmiechu przeplatały się z wyszeptywanymi komentarzami i uwagami odnośnie tego, co dzieje się na scenie. I to jest chyba najlepszy argument za tym, aby na "Brak sensu" zabrać swoje pociechy. Myślę, że będą się dobrze bawiły a i bardziej dorosły widz wyjdzie ze spektaklu z uśmiechem.



Miłosz Zieliński
Lubelski Informator Kulturalny ZOOM
1 marca 2018