Dawno temu w Tworkach była altanka

Taka historia: z dziećmi moimi małymi w okolicach Wszystkich Świętych wizytowaliśmy onegdaj cmentarz w Milanówku. Był z nami też nadmuchany, latający, lecz trzymany za uzdę na uwięzi koń.

Frunął radośnie między starodrzewem, aż do chwili, gdy postanowił urwać się by wzlecieć ku niebieskim łąkom. Mała rączka nie utrzymała. Nieuchronnie - rozpacz i łzy, pustka. I tak w życiu moich dzieci zakiełkował stan utraty.

Nad rzeką Utratą leżą Tworki. Dawno temu w Tworkach była altanka, na huśtawce Sonia obok Jurek, Olek, Janka, Marcel. Sonia rankiem pewnego zimowego dnia napisała list po czym wyruszyła w drogę. List także. Wokół listu po latach narodziła się gawęda. Postscriptum wysnute na tworkowskiej ławeczce; literki wystukane na Pentium Texas 2000; historia o Soni wychuchana, wystukana, opowiedziana, wysłana i odnaleziona na księgarskiej półce po to może by dalej snuła się gawęda.

W teatrze. I by dalej ścieżki wydeptywano, kamyczki kopano, bo nie ma, nie ma Soni i trzeba szukać. Soni, która zniknęła, która odeszła, Janki, Marcela i Jurka chyba już zapewne też.

Taka historia.
Marek



(-) (-)
Materiał Teatru
2 listopada 2017
Spektakle
Tworki
Portrety
Paweł Kamza