Depresja Diabła Boruty

Co tu zrobić, kiedy Diabeł Boruty jest zdegustowany tym, że na świecie jest za dużo dobra, a on nie ma pomysłu, jak to dobro pokonać? Trzeba znaleźć w sobie wystarczającą charyzmę, żeby pociągnąć za sobą bezmyślnych wyznawców, którzy na każde skinienie będą spełniać życzenia swego pana.

Nie brzmi jak bajka? Bo tak do końca nie jest to bajka, ale świetna satyra na współczesność, którą umiejętnie zrobił w spektaklu "Niezłe ziółka" Paweł Aigner w Teatrze Lalek Pleciuga. I mimo że jest to spektakl dla dzieci, to rodzice doskonale wychwytują w niej drugie dno i nieźle się bawią przy aluzjach do podręcznika "HiT" czy obecnej sytuacji politycznej i gospodarczej. Kto wie, czy rodzice nie bawią się lepiej od dzieci.

Bo dzieci muszą się skupić na mrocznej krainie i mrocznych postaciach, które na pierwszy rzut okaz wyglądają dosyć strasznie. Na drugi rzut oka też. W końcu Diabeł Boruta (Maciej Sikorski) zebrał naprawdę powalające wizualnie i charakterologicznie towarzystwo - same straszydła i nieudaczniki. Za ich wygląd naprawdę należą się brawa odpowiedzialnej za scenografię i kostiumy Magdalenie Gajewskiej. Ale mimo to wzbudzają sympatię widzów, bo widzowie wychwytują ich słabości i śmiesznostki.

Diabeł Boruta na przykład ma depresję. Ale kiedy wpada na szatański pomysł, jak pokonać dobro i sprawić, żeby zło zaczęło rządzić światem, od razu nabiera energii. Jak każdy autorytarny przywódca montuje sobie ekipę złożoną ze słabeuszy, których może od siebie uzależnić albo kijem, albo marchewką, i wtedy jest w swoim żywiole. Demoniczny Maciej Sikorski, na co dzień raczej mało demoniczny, więc tym bardziej kreacja zasługuje na oklaski, świetnie sobie radzi z ukazywaniem zmiennych emocji, które nim miotają. Raz przybity, raz zły, raz groźny. A do tego jeszcze śpiewa i tańczy oraz ... naśladuje pewnego prezesa. Z pozycji autorytarnego władcy.

Rafał Hajdukiewicz jako Wampir, również przeżywa różne załamania nerwowe, a do tego lekko się zakochuje w Marze, co raczej utrudnia bycie złym. Jego zestaw gestów i min jest nie do podrobienia.

Dużo energii wnosi do przedstawienia Grażyna Nieciecka-Puchalik jako Diabeł Tasmański. Ponieważ to ona jest postacią, która chce namieszać w tym towarzystwie, więc z założenia musi być wyrazista. Ale nawet, jakby nie musiała, to i tak by była wyrazista, bo to znakomita aktorka.

To przedstawienie muzyczne z utworami Piotra Klimka, które dynamizują całość i sprawiają, że wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie.

Dla najmłodszych widzów to może być trochę makabryczne przedstawienie, ale w tym sezonie artystycznym Pleciuga chce wypełnić lukę i postawić na trochę starsze dzieci i młodzież. Dlatego, biorąc pod uwagę ten aspekt, jest to przedstawienie udane i trafione.

„Niezłe ziółka" Magdaleny Mrozińskiej w reżyserii Pawła Aignera, uznawanego za jednego najwybitniejszych współczesnych twórców teatralnych, to sceniczna jazda bez trzymanki. Przygodowa sztuka pełna humoru, zawrotnych akcji oraz postaci, których nie sposób nie polubić, jest opowieścią o sile przyjaźni oraz magii świata, w którym dobro nieustannie przeplata się ze złem.

Reżyseria - Paweł Aigner, scenografia - Magdalena Gajewska, muzyka - Piotr Klimek, ruch sceniczny - Alexandr Azarkevitch, asystent reżysera - Paulina Lenart-Majtas, zdjęcia: Piotr Nykowski.

Obsada: Edyta Niewińska-Van der Moeren - Baba Jaga, Rafał Hajdukiewicz - Wampir, Aleks Joński - Wilk, Kuba Jotko - Zając, Paulina Lenart-Majtas - Mara, Grażyna Nieciecka-Puchalik - Diabeł Tasmański, Maciej Sikorski - Diabeł Boruta, Krzysztof Tarasiuk - Niedokończony Jasiu.



Małgorzata Klimczak
Dziennik Teatralny Szczecin
28 września 2022
Portrety
Paweł Aigner