Dobrze i źle o "Kapeluszu"
Spektakl trzyma w napięciu. Ta opowieść o młodym narkomanie miażdżonym dosłownie przez nałóg, narkomanie osaczonym i bezbronnym, mimo że bardzo kochanym przez najbliższych - jest opowieścią tragiczną. Wstrząsa i każe myśleć, może dlatego właśnie, ża autor powstrzymuje się od jakiegokolwiek komentarza - było tak i tak, powiada, a nie moją już jest rzeczą zastanawiać się, dlaczego.Tak, ale sztuka jest przegadana. Ma wiele dłużyzn i powtórzeń, które nie wnoszą nic nowego. Dwa "trójkąty" - ojciec kochający tylko jednego z synów, oraz małżeństwo i "ten trzeci" (tu - młodszy brat) darzący beznadziejną miłością bratową; otóż te dwa "trójkąty" naszkicowane są niedbale i szablonowo.
Reżyser - ANDRZEJ WAJDA - zrobił spektakl oryginalny i "filmowy". Operował skrótem i zbliżeniem - jeżeli ważny jest dialog toczący się w jednym rogu sceny, to postacie stojące gdzie indziej niemalże zastygają w bezruchu. - Widzu, patrz wyłącznie tu i tu - mówi Wajda - reszta jest dla ciebie nieważna.
Tak, ale jest to maniera dobra właściwie na jeden raz i nieco nużąca. Sadzanie a potem ustawianie Cybulskiego tyłem do widowni również nie jest odkryciem Ameryki - ba, widzieliśmy to chociażby w "Popiele i diamencie".
Aktorsko spektakl stoi na wysokim po ziomie. Znakomity EDMUND FETTING (Polo) - oszczędny w geście, opanowany, skupiony, w swojej prostocie zbliżający się do niemego krzyku. Doskonały epizod LEONA ZAŁUGI - pół-głupka z narkomańsko-gangsterskiej bandy. Wreszcie ZBIGNIEW CYBULSKI, który ma sceny wręcz znakomite - szczególnie to jego przewlekle ..... tak...no tak", połączone z na poły histerycznym śmiechem.
Tak, ale Cybulski się powtarza. Połowę tego, co widzieliśmy, znamy z "Popiołu i diamentu", oraz z "Pociągu". Przypomnijcie, jak Cybulski pół zataczając się dobiegał do drzwi, w chwilę przed ostatnim atakiem. Przypomnijcie ręce na kratach i parę innych tzw. mocnych scen.
Na "Kapelusz pełen deszczu" naprawdę warto przy najbliższej okazji pójść. To propozycja wprawdzie, ale propozycja wybitna, oryginalna i świeża. Jeżeli nawet nie przyjmiemy jej w pełni, to każe nam ona przynajmniej o wielu rzeczach pomyśleć.
Tak, ale nie wytrzeszczajmy oczu tylko na Cybulskiego, nie snobujmy się tak natrętnie i nieznośnie, bo to chwilami jest aż żenujące.
___
Jerzy Panasewicz
Express Łódzki
(-) (-)
Encyklopedia Teatru Polskiego
7 stycznia 2017