Dobrze jest dobrym

"V (F) ICD - 10. Transformacje" Artura Pałygi w reż. Pawła Łysaka to pierwszy z dwóch spektakli ostatniego dnia tegorocznego R@Portu. Spektakl powstał w ramach międzynarodowego projektu Goethe-Institut "After the fall/Po upadku. Europa po 1989 roku" - próby teatralnego uchwycenia przemian w Europie Środkowo-Wschodniej po transformacji.

Zgromadzonych przed salą widzów wprowadzali do środka bohaterowie spektaklu – ubrani w czarno – białe „mundurki” aktorzy zaczepiali wchodzących, sprawdzali bilety, zapraszali do obejrzenia zdjęć ustawionych wewnątrz sali. W środku – zamiast tradycyjnej sceny – ustawione w kwadrat czarne klocki, obwarowane galerią fotografii, na których uchwycone zostały ikony i symbole przemian z ostatnich dwudziestu lat: Jan Paweł II, Kwaśniewski, Małysz, Michael Jackson, sok bananowy, antygejowska manifestacja. W tej niekonwencjonalnej przestrzeni zaczęli się pojawiać kolejno bohaterowie spektaklu: ludzie, których w poważnych dyskusjach wrzuca się do wora z etykietą „wykluczeni społecznie”. Schizofrenicy, niepełnosprawni intelektualnie i fizycznie, nieudacznicy, którzy nie potrafią odnaleźć się w nowej, demokratyczno-kapitalistycznej rzeczywistości. Każdy z nich opowiada swoją historię wykluczenia, wypchnięcia poza nawias tego, co normalne, akceptowane, poważane. Z historii tych dowiadujemy się o budzących litość próbach wślizgnięcia się na łono zdrowego społeczeństwa, próbach stwarzania pozorów bycia „normalnym”. Opowieści wykluczonych pokazują, że zmiany, jakie następowały w Polsce po 1989 roku odbywały się bez ich udziału. Wielkie transformacje nie obejmowały ich świata, do niego bowiem docierały jedynie odpryski, dalekie echa epokowych zmian – jak zanik zapachu wódki i ceraty, w którego miejsce pojawiła się nowa woń egzotycznych dotąd bananów. 

Reżyser spektaklu zrezygnował z tradycyjnego podziału na widownie i scenę. Widzowie stają się uczestnikami spektaklu: są częstowani ciastkami, biorą udział w quizach, pomagają w poszukiwaniach zaginionego kotka, wąchają podtykany pod nos skrawek ceraty. Ten zabieg jest w istocie metaforą funkcjonowania osób wykluczonych. Z jednej strony bowiem zostają oni wyrzuceni poza nawias społeczeństwa, z drugiej jednak – społeczeństwo, które dokonuje tego wykluczenia rości sobie prawo do kontroli wszystkich sfer życia „wygnańców”. Przestrzeń intymna wykluczonych nie istnieje – świetnie pokazuje to scena, w której matki niepełnosprawnych dyskutują na temat ich potrzeb seksualnych. Intymne potrzeby wykluczonych, ich cielesność, higiena osobista – „normalni” zawłaszczają sobie prawo do dyskutowania, decydowania i zarządzania intymnymi sferami życia niepełnosprawnych, w zamian oferując im pozory niezależności, którymi jest prawo do podejmowania kontrolowanych przez społeczeństwo – pozornie niezależnych – aktywności: nauka pisania na komputerze, tworzenie wierszy czy fotografowanie. W spektaklu Łysaka świetnie pokazane zostało zniewolenie wykluczonych. Z jednej strony mają oni swoje marzenia i pragnienia. Bardzo proste, podstawowe dla każdej istoty ludzkiej – chcą być akceptowani, lubiani, kochani, chcą się podobać innym, imponować im. Z drugiej jednak strony próby ziszczenia tych marzeń w pewnym momencie zawsze są porzucane. Społeczeństwo nieustannie przypomina im o ich ograniczeniach, dysfunkcjach, dlatego wędrówkę ku marzeniom zawsze przerywa świadomość – wpajana i podtrzymywana przez „normalnych” – własnej niepełnosprawności, której nikt i nic nie pokona. Przecież nie mamy pieniędzy, przecież nie umiemy ugotować zupy, przecież my nie możemy kochać. Wykluczeni mogą jedynie to, na co pozwalają „normalni”, którzy bezwzględną kontrolę nazywają chęcią pomocy, dla których akceptacja jest w istocie mieszanką obrzydzenia i litości.

W finale spektaklu reżyser pokazuje film, na którym jego bohaterowie przemierzają przestrzeń galerii handlowej. Błyszczący, bogaty i perfekcyjny świat jawi się tu jako raj na ziemi. Grupka odmieńców, żyjących z kilkuset złotych renty, brzydkich i dziwacznych z zachwytem przygląda się lśniącemu światu, który nigdy nie będzie ich światem, który poprzez swą perfekcyjność jeszcze bardziej uwypukla i wyjaskrawia ich niepełnosprawność, inność i niedoskonałość. Na koniec spektaklu aktorzy reorganizują przestrzeń: zsuwają czarne siedziska do centrum, sadzają na nich widzów, posypują ich głowy liśćmi. Dwadzieścia lat zmian ustrojowych przyniosło nam świat, którego metaforą jest wnętrze ekskluzywnej galerii handlowej. Biada temu, kto nie będzie potrafił wejść w rytm spacerujących po niej szybkim krokiem, pewnych siebie i przebojowych klientów. Biada temu, kto w lustrze ekskluzywnej wystawy dostrzeże na swej głowie liść…



Anna Jazgarska
Dziennik Teatralny Trójmiasto
30 listopada 2010