Don't cry for me, Argentina!

Interesowna kobieta z niskich warstw społecznych, karierowiczka, poszukiwaczka wpływowych kochanków, czy działaczka społeczna, polityczna i ambitna żona prezydenta Argentyny? Otóż jedno i drugie.

Opowieść o Evie Duarte de Perón, która wyjeżdża do słonecznego Buenos Aires jako młoda dziewczyna w poszukiwaniu kariery. Zyskuje ona, kosztem łamania zasad moralności, licznych kochanków. Wspina się po szczeblach na sam szczyt rozgłosu, sypiając z mężczyznami, by w końcu stać się żoną najbardziej wpływowego mężczyzny w Argentynie. Rodzi się pytanie, czy to nie marionetka w rękach potężnej kobiety, dla której kartą przetargową jest seks?

Teatr Muzyczny w Poznaniu proponuje nam "Evitę" musicalowy spektakl czarujący widza w wielu aspektach. Realizatorzy podjęli się zadania, by przenieść nas - widownię - do świata potężnej kobiety, na podstawie życiorysu, której od niemalże ponad czterech dekad wystawiane są musicale. Za spektakl odpowiedzialny jest Sebastian Gonciarz, którego realizację miałam przyjemność już wcześniej oglądać ( "Jekyll & Hyde"). Co więcej w latach 90 ubiegłego wieku motyw Evy Duarte de Peron podbił też Hollywood, będąc nominowanym do pięciu Oscarów w realizacji filmowej, gdzie w rolach głównych można było zobaczyć Antonia Banderasa czy Madonnę.

Pomimo ograniczonych możliwości np. poprzez niewielki rozmiar poznańskiej sceny, powstało niezwykłe widowisko. Nie do końca jednak przemówiły do mnie elementy scenografii, sprawiające wrażenie skąpych - dla mnie nawet zbyt. Jestem typem wzrokowca, a te elementy wizualne gdzieś po prostu nikły, co niestety stanowi ujmę. Zorientowałam się, że minimalizm i prostota w dekoracji były zabiegiem zamierzonym, jednak jak już zostało to ujęte wcześniej: nie zachwycało to, co akurat w "Jekyllu&Hydzie" było ogromnym atutem.

Duży plus natomiast widowisko dostaje za dobre odwzorowanie sceny z filmu z gwiazdą pop oraz wykorzystanie piosenki, którą zaśpiewała Madonna ("You must love me"), specjalnie zresztą dla niej skomponowanej. Oksana Hamerska wcielająca się w Evę Duarte doskonale odegrała scenę, uderzająco podobną do tej z filmu z 1996r., podczas której tytułowa bohaterka wygłaszała mowę przed argentyńskim tłumem, gestykulując w bardzo podobny sposób do królowej popu. Siedząc na widowni, odniosłam wrażenie, jakbym sama była częścią tłumu, a charyzmatyczna kobieta krzyczała do mnie hasła o polepszeniu mojej sytuacji społecznej. Emocjonujące przeżycie. Brawo.

Poznańska "Evita" grą aktorską i oprawą muzyczną wspina się na wyżyny. Siedząc na swoim miejscu ma się ochotę wejść tam i nigdy nie schodzić. Po prostu chce się zostać, trwać w zasłuchaniu w tony musicalowych utworów. Skala głosu aktorów, wyborna orkiestra przenosi w inną rzeczywistość. Jako autorka aktów, bardzo zwracam uwagę na ludzkie ciało i jego plastyczność - Teatr Muzyczny nie zawodzi nigdy doskonałą choreografią oraz znakomitymi tancerzami. Mam wrażenie, że o tej części widowiska się notorycznie jednak zapomina i mało zwraca uwagę na tancerzy. Jest też tendencja do wrzucania ich do worka z "ogólnym" wrażeniem. Chciałabym szczególnie wyróżnić właśnie zespół tancerzy, gdyż uważam, że bez ich pracy i zaangażowania nie powstałby tak wspaniały dla oka pokarm w postaci spektaklu. Czapki z głów dla Was, tancerze, ponieważ w dużej mierze budowanie napięcia i niezastąpionej atmosfery należy do Was!

Akcja musicalu toczy się w Argentynie. Przez dwie godziny zapoznajemy się z życiem kobiety, która zawojowała polityczne życie tego kraju. Przeprowadza nas przez nie prawie za rękę postać grana przez Patryka Kośnickiego, czyli Che. Autor libretta Tim Rice wykreował postać krytycznego Che, czyli latynoamerykańskiego męczennika rewolucji komunistycznej, który swe młode lata spędził w peronistycznej Argentynie. Reprezentuje bohatera pełnego cynizmu i niechęci do Duarte. Bardzo dobrze w rolę wszedł Patryk Kośnicki, snujący się od sceny do sceny, biorący udział z boku jako cichy obserwator i nasz przewodnik po życiu Evity. Co ciekawe Eva pochodziła z niskich warstw społecznych, jednak dzięki ambicji i odwadzę do posunięcia się tak daleko, jak to było tylko możliwe, staje się żoną Argentyńskiego prezydenta.

Wspinanie się po szczeblach kariery rozpoczyna od wyjazdu do Buenos Aires, gdzie zaczyna sypiać z mężczyznami coraz bardziej ją promującymi. Tak zyskuje sławę, gdyż podnosi poprzeczkę, co do swoich kochanków i ich wpływów. Seks staje się dla niej kartą przetargową i szansą na sukces. W czasie ważnego wydarzenia kulturalnego poznaje Juana Peron, z którym wchodzi w romans. Tak zostaje jego żoną. Eva nie boi się nim manipulować. Mężczyzna staje się jej marionetką i bierze udział w wyborach, które dzięki świetnie przygotownej przez sprytną żonę kampanii, wygrywa. w taki sposób Eva staje się pierwszą damą i najbardziej wpływową kobietą w kraju. Spotyka się z prezydentami innych państw, a nawet z papieżem.

Droga do spełnienia ambicji? Seks. Bogate życie kobiety niestety szybko się kończy. Pełna dramatyzmu scena wygłaszania jej ostatniej mowy chwyta za serce i mimo, że trudno nie czuć do niej niechęci podczas całej drogi do jej sławy, to w tej jednej scenie, widz jest w stanie wszystko wybaczyć sprytnej kobiecie, a nawet się wzruszyć. Przecież tak pięknie odchodzi i żegna się z Argentyną... Kochana i znienawidzona - dwa słowa opisujące stosunek ludzki do Evity Peron. Lecz jaka była Eva? Hipokrytka opływająca w luksusy? Bohaterka społeczności z nizin? Przywódczyni walki o równość? Skorumpowana intrygantka? Polityczna liderka? Pocieszycielka ubogich? Jedno jest pewne - świetnie potrafiła namieszać w głowie.

Mamy zatem w Teatrze Muzycznym zespół, który jest w stanie sprostać największym nawet wyzwaniom w repertuarze musicalowym pozostawiając w ludzkiej głowie to, co powinno się tam znaleźć: dużą ilość satysfakcji z wyboru repertuaru.



Wiktoria Piotrowska
Dziennik Teatralny Poznań
8 czerwca 2022
Spektakle
Evita