Dostojewski w bieli

"Nastazja Filipowna" Andrzeja Wajdy z 1977 roku, "Książę Myszkin" w reżyserii Grzegorza Jarzyny z 2000 roku, "Idiota" Barbary Sass z roku 2002, to tylko niektóre sceniczne adaptacje dzieła Fiodora Dostojewskiego ostatnich kilkudziesięciu lat, które w historii teatru zapisały się jako spektakle oryginalne i niejednoznaczne, skrajnie eksperymentalne lub wręcz przeciwnie, wyjątkowo wierne literackiemu pierwowzorowi.

Na warszawskich scenach powieść pojawiła się ostatnio za sprawą dwóch inscenizacji: pierwsza to spektakl dyplomowy studentów Akademii Teatralnej "Szkice z Dostojewskiego" w reżyserii Mai Komorowskiej, druga to inspirowana wspomnianym projektem Wajdy "Nastazja Filipowna" Teatru Ateneum w reżyserii Andrzeja Domalika.

"Idiota" w reżyserii Igora Gorzkowskiego, koprodukcja Studia Teatralnego Koło i Teatru Ochoty, to próba odpowiedzi na pytanie: jak scharakteryzować stan duszy bohatera, który wymyka się jednoznacznej interpretacji? Jak ukazać i zobrazować skomplikowane relacje ludzi, w których miłość, dobro i szlachetność, przeplata się z namiętnością, nienawiścią i zazdrością?

Gorzkowski prezentując na prawie pustej scenie losy czterech głównych bohaterów powieści, skupia jak w soczewce cztery różne postawy i typy charakterów, kontrastuje i konfrontuje ze sobą skrajnie odmienne osobowości i natury, by udowodnić, że szaleństwo wywołane bezgraniczną miłością, tkwi w każdym z nich z taką samą siłą.

Zamknięci w jednym pokoju z Parfienem Rogożynem (Eryk Lubos) i Księciem Lwem Nikołajewiczem Myszkinem (Agata Buzek), podążamy za ich wspomnieniami, śledzimy przywoływane w pamięci retrospektywne obrazy, by na końcu dowiedzieć się, co kryją za sobą szczelnie zamknięte drzwi sypialni jednego z nich.

Akcja sztuki rozgrywa się w drewnianej przestrzeni między dwoma pokojami, przywołującej skojarzenia z ascetyczną scenografią spektaklu "Wielopole, Wielopole" Tadeusza Kantora, w której ruch aktorów dyktowany jest poprzez rytm wejść i wyjść przez drzwi znajdujące się w centralnej części sceny. U Gorzkowskiego drzwi stają się granicą przestrzeni otwartej i zamkniętej, tej jawnej i ukrytej, znanej i tajemniczej. Scenografia i kostiumy aktorów utrzymane w cielistej kolorystyce bieli i piasku, niejako wypłukane z jaskrawych kolorów, ujednolicają bohaterów, nie narzucając im dodatkowych znaczeń czy cech charakteru. W tej śnieżnobiałej scenerii reżyser rozpoczyna opowieść, przywołując na początku scenę z ostatniego rozdziału książki. Punktem wyjścia staje się moment, w którym Myszkin wchodzi do domu Rogożyna tuż po zabójstwie Nastazji Filipownej(Magdalena Czerwińska). Pustkę w umyśle mordercy, który do końca nie rozumie znaczenia i logiki własnego postępowania, wypełniają wspomnienia przywołujące pierwsze spotkanie przybysza ze Szwajcarii - Myszkina oraz pięknej Nastazji. Wspomnienia, które od pierwszych chwil nakreślają historię zakochanych nieszczęśników: miłość od pierwszego wejrzenia, rywalizację o serce kobiety, walkę z własnymi słabościami, w końcu szaleństwo ogarniające umysł i ciało.

W całym spektaklu na uwagę zasługuje sposób w jaki reżyser ukazuje tytułowego Idiotę - Księcia Myszkina, granego przez Agatę Buzek. Obsadzenie w roli mężczyzny aktorki o tak charakterystycznej ekspresji i chłopięcej urodzie, dało zamierzony efekt twórców. Jej Myszkin to bohater pełen wewnętrznego niepokoju i sprzeczności, wrażliwy, delikatny, dziecinny i niezdarny jednocześnie. Piękny i śmieszny, naiwny ale pewny swoich racji, słaby i chorowity ale pełen metafizycznej siły przepełnionej dobrem i szczerością.

Tworząc swoją postać Dostojewski pisał: "Chodzi o przedstawienie absolutnie doskonałego człowieka", "Chcę stworzyć typ człowieka przepięknego, który by naśladował postępowanie syna bożego". W tym utopijnym obrazie autor zostawia jednak miejsce na pewną niedoskonałość, rysę, wadę: walkę z ludzką naturą. Tę walkę, ale i dwoistość postaci Myszkina, Gorzkowski ukazuje za pomocą rozpisania jej na dwie figury: aktora i tancerza. Ale tancerza nie w pełni artystycznej perfekcji czy skomplikowanej choreografii, lecz człowieka, którego każdy najmniejszy gest czy ledwo dostrzegalny ruch, a nawet sama obecność staje się nośnikiem niewyrażalnych emocji - od radości, po skrajne cierpienia. Zabieg inscenizacyjny (ryzykowny, bo z łatwością mogący popaść w nadmierną egzaltację i nadintepretację), w którym ruch i ciało stają się formą wyrazu i ekspresji, wprowadza do spektaklu piękno tego, co ukryte i skrywane przed światem, zamknięte w sercu, umyśle i duszy bohatera.

Marek Kakareko to alter ego Księcia, jego wewnętrzny głos, cień nieodstępujący go na krok. To ciało obdarzone fizyczną siłą, której brakuje Myszkinowi - ciało umięśnione, zwinne, silne, choć nieustannie trawione przez ataki epilepsji: wycieńczone, znajdujące się w ciągłym napięciu i niepewności. Ciało tancerza niespodziewanie posłuży także jako wizualizacja obrazu Hansa Holbeina "Chrystus w grobie", będącego tematem kontemplacji młodzieńca w domu Rogożyna. Tancerz kładąc się na stole w pozycji horyzontalnej, staje się nagle martwym ciałem Chrystusa zdjętego z krzyża. Tym samym staje się łącznikiem między ludzką naturą Księcia a jego elementem boskości opisywanej przez Dostojewskiego.

Choć postać grana przez Agatę Buzek zdaje się wysuwać na pierwszy plan, nie można nie zwrócić uwagi na świetnego Eryka Lubosa i Magdalenę Czerwińską. Ich żywiołowość, pasja, nieokrzesanie i drapieżność stają się kontrapunktem dla infantylności i niewinności Agłaji Jepanczyn (Joanna Osyda) w relacji z Księciem Myszkinem. Gorzkowskiemu udało się stworzyć spektakl spójny i dynamiczny, pełen napięcia i niepokoju, nasycony plastyczną wrażliwością i malarskością. Symboliczna kolorystyka, elementy metafizyczności, zderzenie tego co realne z tym co wyobrażone, wznosi problemy bohaterów z poziomu prozaicznego konfliktu miłosnego w sferę moralnych dylematów: wyboru między dobrem a złem, między prawdą a kłamstwem, miłością czystą a zwykłą namiętnością.

Dostojewski pisał: "To co ujdzie w powieści, nie ujdzie na scenie. Scena to nie książka". Reżyser nie próbuje przetransponować czterotomowego dzieła rosyjskiego pisarza na język teatru w skali 1:1. Kondensując czas akcji, skupiając się na relacjach tylko kilki spośród kilkudziesięciu postaci, umiejętnie przybliża ich psychologię i motywacje, ukazując historię, która od początku skazana jest na tragiczny finał.



Agnieszka Górnicka
Teatr da Was
16 października 2014
Spektakle
Idiota