Doświadczenia, przeżycia, kontakty

W dniach 17-19 marca w Lubuskim Teatrze im. Leona Kruczkowskiego odbyła się jedenasta edycja Ponoworocznych Konfrontacji Teatralnych. POKOT to organizowany przez zielonogórskie Regionalne Centrum Animacji Kultury doroczny festiwal teatrów amatorskich, służący wymianie twórczych doświadczeń oraz integracji dorosłych i młodzieżowych środowisk teatralnych.

W tegorocznej edycji przeglądu uczestniczyła rekordowa liczba zespołów, które wystawiły łącznie aż dwadzieścia spektakli. Dopełnieniem tych występów był specjalny pokaz spektaklu „Ja ciebie też..." z prowadzonym na żywo castingiem, a także aktorskie warsztaty, koncerty i wieczorne fora twórców z radą artystyczną (Lechem Mackiewiczem, Tomkiem Solichem i Maciejem Florkiem), dzięki którym festiwal okazał się prawdziwie inspirującym świętem teatru!

Konfrontacje zainaugurował zespół Przyjaciele z Warsztatu Terapii Zajęciowej „Winnica" w Zielonej Górze, który zaprezentował etiudę o krążeniu wokół siebie ludzi – równie samotnych i równie związanych ciągłym poszukiwaniem akceptacji i zrozumienia. Jego ostateczny wydźwięk był jednak optymistyczny. Aktorzy pokazali, że nawet w dobie selfie i intensywnie propagowanej koncentracji na samorozwoju międzyludzkie więzi nie zostały zupełnie zerwane. W zmaganiach z codziennymi dramatami wciąż jeszcze możemy liczyć na pomoc drugiego człowieka.

Następnym zespołem, jaki mieliśmy okazję oglądać na festiwalowej scenie, był Efemeryczny Smok z zielonogórskiego Środowiskowego Domu Samopomocy. Członkowie Grupy przedstawili poruszającą opowieść o poszukiwaniu odwagi i siły do walki o każdy kolejny dzień. Forma widowiska (pełna metaforycznych „zaklęć" i fragmentów modlitwy z graną na żywo muzyką oraz świetnie ogrywanym zwielokrotnionym rekwizytem – kamieniem) przywodziła na myśl dawne słowiańskie obrzędy. Pełne emocji i napięcia twarze aktorów wniosły zaś do spektaklu rodzaj osobistej prawdy, której nie da się oddać za pomocą najlepszej nawet gry. Występ grupy spotkał się z żywymi reakcjami odbiorców, a zasiadającego w radzie artystycznej Lecha Mackiewicza wzruszył do łez. Został też nagrodzony wyróżnieniem specjalnym.

Zaraz potem sceną Lubuskiego Teatru i sercami widzów zawładnęły reprezentantki zielonogórskiej Pracowni Teatru Tańca – Justyna Śmietańska i Marta Pelińska, które zaprezentowały porywający spektakl pt. „Sis", opracowany i wyreżyserowany przez pierwszą z nich. Przedstawienie otworzyła sekwencja zsynchronizowanych tanecznych figur wykonywanych przez tancerki w całkowitej ciszy. Miotane niepokojem, pozbawione oparcia, młode kobiety raz po raz upadały pod ciężarem rzeczywistości, która nieoczekiwanie urosła do rangi prawdziwego życia. W końcu jednak znalazły siłę, by się podnieść i opowiedzieć swoje historie. Z ironią bazującą na prześmiewczym wyzyskiwaniu – popularnych ostatnio – technik afirmacyjnych, bohaterki opisywały swoją walkę z nowotworem oraz codzienne starania o to, by sprostać współczesnemu wyobrażeniu społeczeństwa o kobiecie idealnej – pięknej, seksownej, wysportowanej, ze wszech miar wspaniałej matce i pani domu, słowem – Superwoman, która bez wysiłku odnosi sukcesy zawodowe, a w wolnych chwilach realizuje liczne pasje. Kobiety podkreślały więc, że są szczęśliwe, zmywając stos naczyń, ponieważ czynność ta utwierdza je w przekonaniu, że ich rodziny zjadły pożywny obiad. Wyznały, że czują radość na widok swoich dzieci ubrudzonych od stóp do głów, bo to oznacza, iż spędziły one dzień na świeżym powietrzu. Zmarszczki na twarzach Sis okazały się zaś „wojennymi bliznami" po przeżyciach, które napełniły je siłą. Zresztą – jak na prawdziwe sis (z angielskiego: siostry, kumpele, przyjaciółki) przystało – kobiety lojalnie dzieliły się wiedzą na temat ich wygładzania, a przy okazji także: odchudzania, ujędrniania, nawilżania, relaksu i detoksu (sparodiowane przez Śmietańską i Pelińską ćwiczenia jogi, połączone z zabawnym intonowaniem wizualizacyjnych fraz, takich jak: „Jestem piękna, jestem mądra, jestem spokojna" czy „jestem świątynią miłości" i „boginią światła", wywołały niekontrolowany atak śmiechu na widowni). Jednocześnie przyjaciółki pokazały, że, tak jak amerykańskim sis związanym symboliczną unią krwi, im również zdarza się przechodzić kryzysy. Zrzucają wówczas słodkie sukienki żon ze Stepford, odsłaniając twardą stronę swej natury. Rywalizują i walczą do upadłego, by wkrótce potem... zawrzeć nowy sojusz.

Po przedstawieniach zadających pytania o kondycję współczesnego człowieka, rozdartego pomiędzy różnymi modelami życia, nadszedł czas na zastrzyk absurdalnego humoru z najwyższej półki, który przyniosły widzom występy teatrów: Zza Winkla z Zielonogórskiego Ośrodka Kultury oraz Parawan z Gminnego Ośrodka Kultury w Siedlcu. Pierwszy z nich zaprezentował historię zakrętki od słoika, która postanowiła, że zostanie telewizyjną gwiazdą. W doskonały sposób bawiąc się konwencją (m.in. przy pomocy kostiumów i rekwizytów skonstruowanych z akcesoriów do sprzątania i przedmiotów codziennego użytku), tworząc ciekawe, pogłębione portrety bohaterów-rzeczy, takich jak słoik, butelka czy miotła, młodzi aktorzy pokazali, jak w pogoni za sukcesem i złudną obietnicą szczęścia można zatracić swoje prawdziwe „ja". Teatr Parawan ujął natomiast widzów ciekawie napisaną, bardzo witkacowską, deliryczną opowieścią (autorstwa lidera grupy) o arystokratkach ze starego dworku, które oczekują na powrót kochanka jednej z nich z malarskiego tournée po Francji. Pełen świetnego aktorstwa, mrocznej atmosfery (uzyskanej dzięki przerysowanym strojom i natapirowanym włosom aktorek – rodem z „Rodziny Adamsów") i nieoczekiwanych zwrotów akcji spektakl, o rytmie wyznaczanym przez hipnotyczny taniec bohaterek, porwał publiczność, raz po raz wywołując salwy śmiechu na widowni i przynosząc Teatrowi Parawan zasłużony tytuł Laureata POKOTU.

Ostatni blok występów konkursowych pierwszego dnia festiwalu otworzyła etiuda zielonogórskiego Teatru Anigrono prowadzonego przez Annę Zadłużną. Spektakl opisywał historie czterech dojrzałych kobiet i ich zmagań z ciasnymi społecznymi schematami dotyczącymi kobiecego ciała. Bohaterki w poruszający, obrazowy sposób opowiedziały o swojej niechęci do własnej fizyczności oraz o sposobach jej przezwyciężania, kreując cztery różne typy kobiet, w których odbiorczynie mogą dostrzec także własne odbicia.

Zaraz po nich na scenę wkroczyła Grupa Improwizacyjna Mimo To (należąca do Inicjatywy scenicznej FRUUU), która zaprezentowała długi skecz, oparty na interakcji z publicznością. Cykl miejskich anegdotek przerywanych irracjonalnymi zwrotami akcji rozbawił publiczność, tworząc dobry grunt dla – zaprezentowanej w następnej kolejności – realizacji słynnego dramatu Masłowskiej „Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku", w wykonaniu Teatru PIIP z Zielonogórskiego Ośrodka Kultury. Występ aktorów z PIIP, umiejętnie posługujących się czarnym humorem i doskonale poruszających się pośród scenografii, zbudowanej w oparciu o jeden, pomysłowo wykorzystany przedmiot (wannę) spotkał się z gromkim aplauzem publiczności i zaowocował tytułem Laureata POKOTU .

Drugi dzień Konfrontacji otworzył utrzymany w beckettowskim klimacie „Jolly Roger" wykonany przez aktorów Teatru Granda (działającego w Teatrze Niezależnym w Bielsku-Białej). Spektakl oparty na scenariuszu Dariusza Gruszewskiego powstał pod wpływem inspiracji autora życiem pary dwojga anonimowych bezdomnych i opowiadał o losach Johna i Maggie, którzy wiodą szczęśliwe, wolne (choć ubogie życie) aż do dnia, kiedy przypadkowo znajdują na śmietniku walizkę pełną pieniędzy. Świetny w warstwie tekstowej, konsekwentny w strojach i scenografii „Jolly Roger" zyskał uznanie odbiorców i zapewnił odtwórczyni roli Maggie wyróżnienie specjalne.

W podobną, choć zdecydowanie bardziej oniryczną i „wewnętrzną" podróż – w tym przypadku naprawdę opartą na opowiadaniu Becketta – zabrał widzów Bartosz Mazurkiewicz z Dębna. Zaprezentował on monodram „Koniec" w reżyserii Anatola Wierzchowskiego, opowiadający o trudnym życiu chorego człowieka, którego bezradność jest bezlitośnie wykorzystywana przez otoczenie. Spektakl bazuje na charakterystycznej, sprawozdawczej narracji – nieoczekiwanie zawieszanej i jakby usuwającej w cień samego bohatera, co jest akcentowane przez niemal całkowite ograniczenie ruchu aktora. Wraz z rozwojem akcji, bohater – coraz bardziej przytłoczony przykrymi doświadczeniami – zdaje się kurczyć ( Mazurkiewicz odwzorował ten proces poprzez stopniowe zmienianie pozycji – od stojącej, przez siedzącą (w niezwykły sposób utrzymując równowagę na wąskim fragmencie roztrzaskanego krzesła), aż po leżącą, podczas której aktor zasłonił się kawałkiem drewna, symbolizującym trumnę, a co za tym idzie – społeczną śmierć bohatera. Wirtuozerski monodram nie został jednak dostrzeżony przez jurorów.

Trudną tematykę podjęli również młodzi aktorzy z grupy Chlebojady, funkcjonującej przy MCKiE w Zielonej Górze. W krótkim spektaklu opartym na tańcu i słowie opowiedzieli oni o Holocauście widzianym z perspektywy chłopczyka, którego dziadek nauczył bawić się w chowanego i ukrywać głęboko w szafie.

Wesołym akcentem drugiego dnia festiwalu okazał się występ teatru A Czemu Nie z Gminnego Ośrodka Kultury w Świdnicy, która zaprezentowała cykl scenek opatrzonych wspólnym tytułem „Opowieści z wiersza wyssane", stanowiących inscenizacje popularnych wierszy Jana Brzechwy i Juliana Tuwima. Zabawne przerysowane kostiumy i rekwizyty, a przede wszystkim świetnie odrysowani bohaterowie utworów, takich jak Leń czy Abecadło (przy kreowaniu których aktorzy wyraźnie dobrze się bawili) spotkali się z ciepłą reakcją publiczności, a samym aktorom przynieśli wyróżnienie specjalne.

Drugiego dnia na festiwalowej scenie zaprezentowali się także: Adrianna Machalica (z MCKiE w Zielonej Górze), Teatr Kod (z Dębnowskiego Ośrodka Kultury), Teatr Avis (z Nowosolskiego Domu Kultury) i Teatr Ponievash (również z MCKiE w Zielonej Górze).

Ostatni dzień POKOTO-wych zmagań rozpoczął się od prawdziwej eksplozji humoru. Na festiwalowej scenie wystąpił bowiem zespół Baju Bajka (reprezentujący Stowarzyszenie Przyjaciół Miłowic), który przedstawił komiczny w formie oraz treści spektakl, oparty na zapomnianej bajce o księżniczce i smoku, który przeobraża się w księcia. Rubaszna księżniczka z ciążowym brzuchem, ślepy, mało rozgarnięty, ale za to pazerny rycerz, „rozłażący się" smok o trzech głowach oraz umowna scenografia rodem z kreskówki rozśmieszyły widzów do łez i przekonały jury, że to właśnie Baju Bajka zasługuje na trzeci tytuł Laureata.

Znacznie poważniejszą tematykę zdecydowały się podjąć aktorki Teatru Zza Boru (funkcjonującego w Zaborze). Zrealizowały one gorzki spektakl na motywach sztuki Miro Gavrana „Wszystko o kobietach", ukazujący losy bohaterek uwikłanych w skomplikowane relacje zarówno z mężczyznami, jak i z innymi kobietami. Przedstawienie analizuje całe spektrum złożonych problemów dotykających współczesnych kobiet, takich jak rywalizacja między przyjaciółkami i pracownicami, zdrada czy społeczna presja, zmuszająca młode dziewczyny do ślubu czy rodzenia dzieci. Ciekawie skonstruowane i dobrze wygrane (zwłaszcza przez aktorki wcielające się w role Matki i Córek), spotkało się z pozytywnym odzewem publiczności i wywołało ożywioną dyskusję wśród członków rady artystycznej.

Konkursową część festiwalu zamknęły Teatry: Maska (z Miejskiego Domu Kultury w Rzepinie) i Czyli Chili (z Zielonogórskiego Ośrodka Kultury).

Wyjątkowe doświadczenia, przeżycia, nowe kontakty oraz elementy wiedzy o warsztacie aktorskim, jakich dostarczyła uczestnikom tegoroczna edycja POKOTU, pokazują, że jest to festiwal nie tylko bardzo potrzebny aktorom początkującym i eksperymentującym z różnymi formami wyrazu, ale przede wszystkim wyraźnie się rozwijający. Jeżeli organizatorom uda się utrzymać jego obecny poziom, Konfrontacje mają szansę zyskać ogólnopolski wymiar i stać się obowiązkowym punktem na mapie młodych aktorów, którzy marzą o karierze na deskach największych europejskich teatrów.



Agnieszka Moroz
Dziennik Teatralny
28 marca 2017