Dybuk w starych walizkach

W spektaklu „Dybuk" w rzeszowskim Teatrze Przedmieście scenę wypełniają ustawione bokiem i otwarte stare, podniszczone walizki. Z ich wnętrz wyglądają malowidła fragmentów architektury żydowskiego, nieistniejącego już Rzeszowa. To ważny akcent lokalny. Ale ważniejszy jest uniwersalny – że te walizki symbolizują obok posiadania czegoś konieczność permanentnego wędrowania. Ludzi, którzy nie mieli stałego miejsca na ziemi i których już nie ma w wielu miejscach dla nich niestałych.

Spektakl Anety Adamskiej oparty na sztuce Szymona An-skiego, trwa godzinę. Ale przez tę godzinę udaje się jej z powodzeniem pomieścić w nim dużo treści ważkich – o honorze, sumieniu i miłości – elementarnych także w naszym współczesnym życiu i decydujących również współcześnie o naszym człowieczeństwie. Dodajmy, że ten trudny zabieg odbywa na kanwie sztuki, której tematykę – opętanie przez diabła, przeznaczenie, miłość, złamane obietnice – znaleźć można z natury w mało skomplikowanych baśniach dla dzieci.

W sztuce Szymona An-skiego w ciało pięknej Lei wciela się dusza nieżyjącego Chonana. Chłopak zmarł kilka dni wcześniej z żalu, gdy usłyszał, że Lea, miłość jego życia, przeznaczona została innemu. Dziewczynie Chonan również był bardzo bliski. To właśnie tęsknota za nim ułatwiła dybukowi– duchowi zmarłego człowieka, opanowanie jej ciała. Kluczową rolę w całej tej historii odgrywa ojciec Lei, który wiele lat wcześniej zawarł układ ze swoim przyjacielem – ojcem Chonana, że ich nienarodzone jeszcze dzieci zostaną małżeństwem. Po śmierci przyjaciela, ojciec Lei łamie obietnicę. Dybuk wstępujący w ciało jego córki, jest poniekąd karą dla niego. Co się stało, nie może być jednak cofnięte, a jedynym sposobem na przepędzenie dybuka, jest obłaskawienie duchów.

Ta historia opowiedziana przez Anetę Adamską językiem teatralnej sceny ani przez chwilę nie nuży, nie jest też melodramatyczna, i nie ociera się o groteskowość. Nie zawiera nachalnej dydaktyki. Jest spokojną, wyważoną, nastrojową i w sumie trochę smutną konstatacją o życiu minionym i współczesnym. Temu zadaniu służy przywołanie dybuka – w Rzeszowie, w którym jak w wielu innych środkowo i wschodnioeuropejskich miastach społeczność żydowska odgrywała rolę ważną. Dybuk, duch zmarłego, który w kulturze żydowskiej wstępuje w ciało osoby żyjącej, w spektaklu Anety Adamskiej pomaga nam w zrozumieniu tradycji i toku myślenia nie istniejących już ludzi. A także w zrozumieniu siebie.

Kinga Fornek, jako Lea, aktorsko bez większych problemów przechodzi przez różne odcienie skrajnych emocji. Partneruje jej Jakub Adamski – spokojny i uważny w roli Chonana, jest idealną przeciwwagą dla ekspresyjności Lei. Doskonałe, wyraziste postacie – matki Lei, Frade i ucznia Jesziwy, tworzy Iwona Żytecka, której gra jest staranna i pełna skupienia. Przekonywujące postacie kreują Paweł Sroka – Reb Sender i Maciej Szukała – Chasyd i Rabin. Stanisław Surma w roli mędrca Meszulacha sprawia, że spektakl zyskuje tak potrzebnego w nim takiego właśnie wyrazistego komentatora – filozofa. Do tekstu sztuki Aneta Adamska dołączyła muzykę klezmerską – akordeon, skrzypce i cymbały. To oryginalnie poprowadziło młodych muzyków – Jakuba Adamskiego, Szymona Tadlę i Marka Telwacha w światy żydowskich rytmów i śpiewów.



Andrzej Piątek
Dziennik Teatralny Rzeszów
28 września 2013
Spektakle
Dybuk