Dyrektor Nałęcz-Niesiołowski jednak zostaje

W przysłowiowe "za pięć dwunasta" Marcin Nałęcz-Niesiołowski podpisał umowę o pracę, dzięki której pokieruje przez najbliższe dwa i pół roku Operą i Filharmonią Podlaską. Umowa opiewa na dokładnie taki okres, jaki dyrygentowi od początku proponował zarząd województwa

- Bardzo proszę, by nie rozpatrywać tego w kategorii czyjegokolwiek zwycięstwa. Bo to triumf zdrowego rozsądku - mówił wczoraj o podpisaniu umowy z dyrygentem marszałek województwa Jarosław Dworzański.

Nałecz-Niesiołowski do samego końca próbował wymóc na samorządzie województwa wydłużenie okresu, na jaki opiewało porozumienie. Nawet do czterech lat, tak, by mógł otworzyć budowany właśnie gmach Opery i Filharmonii Podlaskiej, a także zarządzać nim w pierwszych latach funkcjonowania. Powoływał się przy tym na fakt, że to on kilka lat temu zainicjował rozpoczęcie tej inwestycji.

Marszałek konsekwentnie odmawiał, podkreślając, że dyrektor nowej instytucji zostanie wyłoniony w konkursie gdy przedstawi dokładny finansowy plan jej funkcjonowania. I że nic nie stoi na przeszkodzie, by Marcin Nałęcz-Niesiołowski w takim konkursie wziął udział. Na marszałku nie zrobiły wrażenia ani groźby prywatnych sponsorów, których datki stanowią kilka procent budżetu filharmonii, utrzymywanej głównie z wojewódzkich pieniędzy, ani nawet protest melomanów i części zespołu instytucji, jaki zorganizowali oni we wtorek pod urzędem marszałkowskim. Wszystko wskazywało na to, że filharmonia od dziś będzie bez dyrektora. Nałęcz-Niesiołowski podkreślał, że honor nie pozwala mu na ustąpienie. Marszałkowi - troska o publiczne pieniądze i odpowiedzialność samorządowca.

Nie udało nam się wczoraj skontaktować z Marcinem Nałęcz-Niesiołowskim. Polskiemu Radiu Białystok powiedział, że zgodził się na podpisanie umowy w odrzucanym wcześniej kształcie, bo większość członków zarządu województwa obiecała mu, że po wakacjach zarząd wydłuży kontrakt.

- Pierwszy raz o czymś takim słyszę. Oczywiście, że zarząd zawsze może zmienić podjętą wcześniej uchwałę. Ale nie ukrywam, że w chwili obecnej nie widzę takiej potrzeby - komentował wczoraj marszałek Dworzański, podkreślając, że sprawą ogłoszenia konkursu na stanowisko dyrektora opery w nowej siedzibie powinien się zająć już nowe władze województwa.

Obecnym kadencja kończy się pod koniec przyszłego roku, otwarcie opery zaplanowano natomiast na początek 2012.

Bez zgody marszałka nie ma fizycznej możliwości wydłużenia umowy dyrygentowi. By sprawą mógł zająć się zarząd, musi ją najpierw zgłosić odpowiedni departament urzędu marszałkowskiemu. Ten zaś podlega drugiemu poza marszałkiem członkowi PO w zarządzie województwa Jackowi Piorunkowi. A ten w sprawie kontraktu ma dokładnie taką samą opinię, jak Jarosław Dworzański.

Dodatkową przeszkodą w ewentualnym przedłużeniu kontraktu dyrygentowi może okazać się stanowisko współfinansującego filharmonię ministerstwa kultury, które wymaga, by fotel dyrektora nowej opery obsadzić w wyniku konkursu.

- Ograniczony został czas trwania kadencji obecnego dyrektora, ponieważ dostrzegane są pewne mankamenty zarządzania instytucją w chwili obecnej. Aktualnie kluczowym zadaniem jest zakończenie budowy Opery Podlaskiej. Marszałek województwa został upoważniony do znalezienia jej dyrektora w trybie konkursowym. Intencją Ministra Kultury jest, by kandydat został wyłoniony przynajmniej rok przed oficjalnym otwarciem Opery Podlaskiej - pisała kilka miesięcy temu, w odpowiedzi na pytania "Gazety" rzecznik ministerstwa Iwona Radziszewska.



Jakub Medek
Gazeta Wyborcza Białystok
2 lipca 2009