Dźwięki, które przeobrażają się w znaczenia czyli o wdzięku filologii w teatrze

W 2015 roku podjęliśmy z aktorami: Anną Lenczewską, Janem Mancewiczem i Robertem Żurkiem oraz muzykiem Michałem Braszakiem podróż w głąb języka polskiego.

1.
Tekstem wprost prowokującym do zajęcia się nim w teatrze jest "Obiecado" pochodzący z XV wieku traktat Jakuba Parkosza (albo Parkoszowicza) herbu Godzięba poświęcony zasadom pisowni i fonetyki języka polskiego. Pierwszy, napisany po polsku tekst, poświęcony językowi:
"Ktho chce pissac doskonale
Jezik polski i tesz prave
Umej obecado moje
Kthorez thak napissal tobe".
Celowo posłużyłem się tekstem nie transkrybowanym na współczesną polszczyznę, tylko odczytanym z rękopisu Parkosza. Ów opisywał, jak wymawiać poszczególne głoski, a więc "a":
"abi pissal tak krothke a
aa ssovitho qdze ssze wsdluszaa
podłuq theqo bądze pissaan
l'udzy wszystkich ocec adaam".
Proszę zauważyć, że Parkosz rozróżnia krótką i długą wymowę samogłoski - zjawisko obecne do tej pory w języku czeskim, które zaniknęło we współczesnym języku polskim. Co było kolejnym powodem do zajęcia się tym tekstem w teatrze i sprawiło wiele przyjemności aktorom i reżyserowi.

Spółgłoski, jak na przykład "c" są bardzo - by tak rzec - aktywne:
"Gdze c glossu meec nebodze
w masto jeqo tham k sszondze
Jako kameen thako kaptuur
Pissan bądze przes k y kuur
Ale qdze c svoy qlos meva
Swiklem pysmem calo tak da
Al'e cel'ocu y caiu
pod c przypissy thak jemu
Jestl'i c barzo qrubeye
Thako pissmem czas wisnaye"

Późniejszym tekstem, napisanym w formie abecadła jest pochodząca również z XV wieku pieśń "Skarga umierającego" (nadany później tytuł opisuje treść), w której poszczególne zwrotki zaczynają się od kolejnych liter alfabetu od A:
" Ach! Moj smętku, ma żałości!
Nie mogę się dowiedzieci,
Gdzie mam pirwy nocleg mieci,
Gdy dusza z ciała wyleci"
Aż po Z:
"Zażżycież mi świeczkę ale,
Moi mili przyjaciele!
Dusza idzie z krwawym potem;
Co mnie dzisia, to wam potem. Amen."
Spowiedź życia od A do Z. W jakiś sposób te powstałe w podobnym okresie teksty korespondują ze sobą: od nauki abecadła, aż po finalne, terminalne powtórzenie owego nauczonego przez całe życie alfabetu. Z czego można wyciągnąć wniosek, ze ledwo człowiek nauczy się posługiwać językiem i cokolwiek z niego, jak i życia zaczyna rozumieć przychodzi chwila, kiedy pozostaje mu jedynie prośba o zapalenie świeczki na grobie.
2.

Ale poza poradnikami umierania średniowieczna polszczyzna zrodziła także i inne poradniki.
Ciekawe i znaczące jest to, że jednym z pierwszych tekstów napisanych w języku polskiego jest poradnik dobrych manier, savoir-vivre'u, by tak rzec. Chodzi o wiersz prawdopodobnego autorstwa Przecława Słoty z Gosławic z incipitem ""Gospodnie da mi to wiedzieć ..." zwanym "O zachowaniu przy stole". Powstał on na początkiu XV wieku i jest rodzajem kodeksu zachowań podczas dworskiej biesiady, ze szczególnym uwzględnieniem zachowania wobec dam. Opisana przez Słotę biesiada jest rodzajem rytuału, który rozpoczyna się myciem rąk:
" U wody się poczyna cześć;
Drzewiej, niż gdy siędą jeść,
Tu się więc starszy poznają,
Przy tem się k stołu sadzają.
Za to się ma każdy wziąć,
Otłożywszy jedno swąć;"

Jest to także - jakże znaczący opis zakazów, czyli tego, co nie należy przy stole robić: pchania się do misy z jadłem, maczania nadgryzionego chleba we wspólnej misie, jedzenia brudnymi rękoma, wybierania co lepszych kąsków ze wspólnej misy, siadania na miejscu przeznaczonym dla osób o wyższym statusie, mówienia naraz przez kilku biesiadników i przekrzykiwania się, wkładania przez damy zbyt dużych kęsów jedzenia do ust ("ukrawaj często, a mało").

Stół , podobnie jak język łączy ludzi, służy porozumieniu i wspólnocie. Uświadomiwszy sobie tę dość banalną prawdę wiedziałem co ma być podstawowym elementem przestrzeni scenicznej - stół właśnie. Wiedziałem już też, jaki ma być tytuł przyszłego przedstawienia "Stół z powyłamywanymi nogami. Na stole i pod stołem".

3.
"Rozmowa mistrza Polikarpa ze Śmiercią" - tak wygląda prawidłowo zapisany tytuł średniowiecznego dialogu, który stał się podstawą konstrukcyjną naszego spektaklu (mimo, że użyliśmy niewielką część tego tekstu). W tym tytule wielkość liter ma znaczenie, tak jak znaczenie miał podział na stany w ówczesnym świecie. A więc "mistrz" z małej litery, gdyż mistrzów - choć każdy indywidualnie jest bardzo ważny i zasługuje na Wielką Literę - ale przecież jest ich dużo i w zetknięciu ze Śmiercią każdy z nich jest jedynie pyłem najmniejszej z możliwych liter. A Śmierć to osoba, zapisana tak, jak zapisuje się imiona własne, nie masowa, codzienna śmierć, lecz Pani bądź Pan Śmierć. Która rozmawia z równie osobowym, wymienionym z imienia Polikarpem - uosobieniem każdego, lecz trzeba zauważyć, że w poźnośredniowiecznych i renesansowych moralitetach Każdy był zapisywany z dużej litery, jak nazwa własna. Nawiasem mówiąc - "Rozmowa..." jest także moralitetem.
Ten moralitet jest podszyty chichotem, gdyż "Rozmowa..." jest utworem - podobnie jak średniowieczne tańce śmierci - groteskowym, dynamicznym i pełnym życia, rozpiętym pomiędzy egzystencjalnym dramatem śmierci, a - wykrzywionym w krzywym zwierciadle satyry na ludzką kondycję - obrazem życia.

4.
Przez trzy miesiące nurzaliśmy się z aktorami w odmętach średniowiecznej polszczyzny. Próbowaliśmy wypowiedzieć pierwsze słowa zapisane języku polskim, jedno zdanie z pisanej po łacinie XIII-wiecznej "Księgi henrykowskiej". Odczytując to zdanie z reprodukcji oryginalnego rękopisu wyszło nam coś takiego:
" Day ut ia pobrusa a ti poziwai"
Albo takie zdania z XV-wiecznej "Pieśni o Wiklifie" Jędrzeja Gałki:
"Obłudzeni wszyccy -
przetoż ich dziedzicy,
namiastkowie stradnicy
są w wielikiej tszczycy ".
"Szedw na postawie jako gorze".
" Dzie: Włodyczstwo mnogdy zmija".

Oczywiście, zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że widzowie nie zrozumieją tych zdań. Ale zupełnie nam na tym nie zależało. Istotne dla nas było to, że zdania te mają wartość dźwiękową, gdyż to dźwięki budowały znaczenia. Wyobrażaliśmy sobie naszych praszczurów porozumiewających się wydobywanymi gdzieś z głębi krtani głoskami, niektóre ich dusiły, niektóre wyzwalały w nich śpiew - tak jak długie samogłoski. W słowach "skrżyta"(zgrzyta), " uźrzał " (ujrzał), "samojedź" (ludożerca), "nizacz" (za nic), "faści" (oszukuje), "mirziączka" (gniew), "jimienie" (posiadanie), "jidzim" (idziemy) słyszymy ostrzenie kosy o kamień, zgrzytanie zębów, jęki i płacz. I w końcu nasz polski język dojrzał do tego, żeby wyrazić egzystencjalne prawdy zawarte w "Rozmowie mistrza Polikarpa ze Śmiercią" i "Skardze umierającego".
Mniej więcej w połowie naszej pracy dołączył Michał Braszak, komponując ścieżkę dźwiękową złożoną z cytatów, parodii, niepokojących brzmień granych na instrumentach i generowanych elektronicznie. W pewnym momencie świat dźwięków przejął kontrolę nad postaciami: w epizodzie nazwanym "Danse macabre" słychać dochodzącą z zewnątrz marszową muzykę - więc aktorzy biorą w ręce wyimaginowane instrumenty i grają na nich bezgłośnie, tak jak ich muzyka prowadzi. Koniec, ulga. Ale muzyka odzywa się znowu, więc aktorzy - trochę już poirytowani znów biorą wyimaginowane instrumenty i znów bezgłośnie grają. Koniec, cisza, ale podszyta jakimś wewnętrznym niepokojem. I słusznie, bo znów, nie wiadomo dlaczego odzywa się muzyka i znów trzeba udawać, że się gra... i znowu, i znowu, i znowu, aż do zupełnego wyczerpania, kiedy postaci odzywają się tekstem mistrza Polikarpa skierowanym do Śmierci: "Prosim, by nas umorzyła i z mąk takich wybawiła". Nagranie wideo tej sekwencji można obejrzeć w serwisie You Tube: https://www.youtube.com/watch?v=rYo-1QODK_A&t=4s
W końcu słowa i ich dźwięczność stworzyły postaci. Nie nadaliśmy im żadnych imion, ani szczególnych cech. Chcieliśmy, aby wyglądały jak świeżo wykopane i przypudrowane oraz przykryte barokowymi peruczkami trupy. Coś na kształt stale się odradzających zombie. Kostiumy zaprojektowała i wykonała Katarzyna Fijał. Plakat zaprojektowała Tanya Tsupka.

Próby trwały dość krótko, bo około trzech miesięcy z przerwami, nie było ich zresztą zbyt dużo, około trzydziestu. Praca nad tym spektaklem okazała się nadspodziewanie łatwa, być może dlatego, że wiodła nas fascynacja językiem polskim w jego początkowej fazie. Premiera odbyła się w listopadzie 2015, spektakl do tej pory (2020 rok) znajduje się w naszym repertuarze.

Zdjęcia autorstwa Ilji van de Paverta można znaleźć tutaj: https://www.flickr.com/photos/105029704@N02/albums/72157665734851696 , zdjęcia autorstwa Katarzyny Gałek tutaj: https://www.flickr.com/photos/105029704@N02/albums/72157660859438402; zdjęcia analogowe Wiesław Hołdysa tutaj https://www.flickr.com/photos/105029704@N02/albums/72157662262262832.
__
Zrealizowano w ramach stypendium dla osób zajmujących się twórczością artystyczną, upowszechnianiem kultury oraz opieką nad zabytkami, którego fundatorem jest Gmina Miejska Kraków.



Wiesław Hołdys
Dziennik Teatralny
2 grudnia 2020
Portrety
Wiesław Hołdys