Egzystencjalna pułapka mitu

Dramaty Frischa – wnikliwe, poetyckie i wizjonerskie – są napisane w tradycyjnej estetyce, wywodzącej się ze starej, pobrechtowskiej szkoły dramaturgicznej, a jednocześnie poruszają tak głęboko aktualne i współczesne problemy, że bardziej niż kiedykolwiek wymagają czytania, wystawiania i analizowania.

Twórczość dramatyczna Frischa jest głęboko zanurzona w nurcie egzystencjalizmu, którego ideą jest przekonanie, że człowiek, jako jedyny ze wszystkich bytów, ma bezpośredni wpływ na to kim jest i wyraża swoją wolność, dokonując niezależnych wyborów. Ludzie są na tę wolność wręcz skazani, jest ona atrybutem człowieczeństwa. Jednocześnie jest ona ciągle zagrożona urzeczowieniem i utratą autentyczności, co powoduje wewnętrzne rozdarcie i poczucie osamotnienia. Bohaterowie Frischa za wszelką cenę pragną wyrwać się ze swojej dotychczasowej mieszczańskiej egzystencji, z pułapki stworzonej przez własny mit, z narzuconej tożsamości czy roli, i podążyć za marzeniami, oddać się pasji tworzenia lub podróżowania. Rip van Winkle tak bardzo pragnie uwolnić się od gombrowiczowskiej „gęby" małomiasteczkowego rzeźbiarza, że jest gotów posunąć się do zabójstwa. Nie on jeden zresztą. Prokurator w „Hrabim Öderland" rozwiązuje wszystkie problemy osobiste i społeczne za pomocą siekiery. W ten sposób usiłuje zamanifestować swój bunt przeciwko światu, w którym nikt nie może robić tego, co chce ani być tym, kim chce. Słowo „obowiązek" powtarza się tu niczym leitmotiv, nieustannie przywoływane i odmieniane przez wszystkie przypadki, wydając się być jedyną racją bytu. Rotmistrz – bohater „Santa Cruz" – żyje w zawieszeniu między przyszłością a przeszłością, dlatego towarzyszy mu poczucie przemijalności, braku i niespełnienia. Nie potrafi zanurzyć się w „tu i teraz", bez przerwy odciągany przez rozmaite – czasem infantylne i naiwne – pragnienia innego życia. Jest jednak za słaby, by cokolwiek zmienić. Intelektualista Philipp Hotz z krotochwili „Strategie małżeńskie", tak samo jak Rip van Winkle czy Hrabia Öderland, pragnie uwolnić się od narzuconej mu przez społeczeństwo roli i – tak samo jak oni – ponosi klęskę. Kapituluje, ponieważ efektem naruszenia społecznego status quo bez wątpienia byłoby wykluczenie ze wspólnoty, a tego Hotz się boi. Na to nie jest gotowy. Nawet jeśli społeczeństwo jest źródłem cierpień.

Według Frischa człowiek jest z jednej strony istotą wolną, a z drugiej – odpowiedzialną, co wywołuje uczucie lęku i beznadziei istnienia. Takim właśnie bohaterem jest Don Juan Tenorio, intelektualista, ofiara swego uroku i wdzięku, który pragnie poświęcić się geometrii symbolizującej ład i porządek, wartości stałe, odwieczne, niezmienne, niepodlegające zniszczeniu bądź zwątpieniu, stanowiące azyl, cel ucieczki z opresji fałszów, złudzeń zmysłów, gier wyobraźni czy maskarady, raj utracony racjonalisty. Za wszelką cenę dąży do uwolnienia się od swojego mitu. Jednak – zgodnie z główną tezą egzystencjalizmu, dotyczącą nieprzekraczalnej różnicy ontologicznej pomiędzy bytem-dla-siebie (człowiekiem) a bytem-w-sobie (rzeczami) – przed uwikłaniem w obowiązki nie ma ucieczki, a przed prawami natury można jedynie skapitulować. Podstawowa sytuacja człowieka, przeciwstawiona otaczającej go rzeczywistości, której elementami są także inni ludzie, jest określana przez poczucie obcości, stan wyalienowania, pustkę i osamotnienie. Byt ludzki - niepowtarzalny w swej subiektywności i podmiotowości - odnajduje siebie jako wrzucony w obcy, nieprzychylny i wrogi sobie świat, który rozpoznawany i doświadczany jest jako opór napotykanych na każdym kroku nieprzenikalnych bytów-w-sobie.

Behawiorysta Kurmann z „Gry w życie" chciałby raz jeszcze przeżyć swoje życie, uniknąć popełnionych błędów, w kluczowych momentach - mając świadomość późniejszych wydarzeń - podjąć zupełnie inne decyzje. Otrzymuje taką możliwość, ale nie potrafi oszukać przeznaczenia. Mimo najszczerszych chęci - pozostając sobą - zawsze zakocha się w tej samej kobiecie, zawsze dokona tych samych wyborów i każda droga zaprowadzi go do tego samego momentu w życiu. Posiadając egzystencjonalną wolność, Kurmann postanawia jednak nie dokonywać żadnych istotnych zmian. Jedynym bohaterem Frischa, który nie buntuje się przeciwko narzuconej mu roli, ale przyjmuje ją, jest Andri ze sztuki „Andora". Jednak wniosek płynący z tego jest o wiele bardziej gorzki, niż w przypadku postaci walczących o wolność: ten konformizm odbiera mu nie tylko osobowość i nadzieję na szczęście, ale także życie.

Przez filtr egzystencjalizmu rozpatruje Frisch również inne, niezwykle aktualne problemy, takie jak stygmatyzacja inności, przyczyny terroryzmu czy źródła anarchii, wrzucając bohaterów dramatów „A oni znowu śpiewają", „Muru Chińskiego" i „Bedermanna i podpalaczy" w mechanizm zegarowy historii i każąc im zrobić użytek ze swojej wolności. Wszyscy oni tkwią zasklepieni w swoim czasie niczym inkluzy, nie chcąc ani nie potrafiąc zobaczyć świata z szerszej perspektywy. Dopiero po przekroczeniu progu śmierci wiedzą wszystko. Bohaterowie Frischa nie są jednowymiarowi ani łatwi do zaklasyfikowania. Na każdym z nich ciąży jakaś wina – względem siebie, innych ludzi, powinności, ale też względem wielkich wartości, stanowiących o człowieczeństwie. Agnes z „Kiedy wojna się skończyła", w imię miłości do męża, którego ma za bohatera wojennego, oddaje się wrogowi. Ma odwagę naruszyć narzucone przez świat zewnętrzny status quo i przeciwstawić się społecznemu ostracyzmowi, ponieważ wierzy, że postępuje moralnie. Kiedy jednak okazuje się, że jej mąż nie jest bohaterem, ale mordercą z warszawskiego getta, cały świat Agnes rozpada się w pył. Biedermannem również kierują szlachetne motywy, gdy decyduje się on przyjąć pod dach swoich przyszłych oprawców i przymyka oko – czy to z tchórzostwa, czy z wygodnictwa – na rzeczywistość. Jednak w przeciwieństwie do Agnes, która nie potrafi znieść życia z mordercą, Biedermann dla spokoju ducha wypiera ze świadomości wszystko to, co powinno wywoływać oburzenie i prowadzić do protestu, a tym samym staje się współodpowiedzialny za bezprawie i niesprawiedliwość, za zbliżającą się pożogę jego świata.

Świadomość bohaterów „Tryptyku" to przede wszystkim świadomość braku, niepewności i niespójności, nigdy nie będąca w stanie uchwycić własnej istoty ze względu na podstawowy fakt, iż egzystencja poprzedza esencję. Nie posiadając istoty, czyli - mówiąc słowami Sartre'a - będąc tym, czym nie jest, nie będąc zaś tym, czym jest - człowiek staje się człowiekiem tylko w procesie przekraczania zastanej rzeczywistości i samego siebie w kierunku tego, czego-jeszcze-nie-ma. Istnieje nieskończona liczba możliwości, jednak ostateczną zawsze jest śmierć. Zmarli, tkwiący w piekle powtarzalności zdarzeń, nie starzeją się, ale też nie zdobywają nowych doświadczeń, które mogłyby stanowić pożywkę dla nowych refleksji, zatem są zasklepieni w swoich poglądach, przyzwyczajeniach, w tej rzeczywistości, w której tkwili za życia. Spotykają się, by snuć wspomnienia, bez prawa do naprawienia błędów z przeszłości i bez możliwości uczynienia kroku naprzód. Dopiero umarły bowiem jest tym, czym jest - tj. posiada trwałą istotę.



Maja Margasińska
Dziennik Teatralny
29 listopada 2016
Portrety
Max Frisch