Europejskie wesele w prosektorium
Sztuka "Droga do Bugulmy" Jachyma Topola powstała na zamówienie Düsseldorfer Schauspielhaus i stanowi część większego projektu "Nowa Europa. Czekanie na barbarzyńców". Trudno po lekturze nie nawiązać do sztuki Andrzeja Stasiuka - "Czekając na Turka". Stasiuk i Topol nie tylko się kolegują, odwiedzają i niejedną wódkę wspólnie wypili, ale pokazują, jak na Europę bez granic patrzy dzisiejsze "średnie pokolenie"Nie mogę się też pozbyć wrażenia, że obaj są lepszymi prozaikami niż dramatopisarzami, że zmysł obserwacji błyskotliwie przekuwają na reporterski czy poetycki zapis, lecz traci on na przemianie w dramatyczną metaforę.
Sztuka Stasiuka również powstała na zamówienie, „Czekając na Turka” było prezentowane w ramach europejskiego projektu teatralnego Instytutu Goethego "After the Fall – Europe After 1989". W obu tekstach oglądamy rzeczywistość po zniwelowaniu granic – u Stasiuka zaraz po wejściu Polski do strefy Schengen, u Topola niezidentyfikowaną przyszłość, w której mieszają się porządki czasowe. Obaj pisarze uwypuklają przywary społeczeństwa, stosując groteskę, karykaturę dzisiejszej europejskiej mentalności – połamaną, przesiąkniętą obsesyjnym życiem przeszłością, niemożnością odnalezienia się w nowym ładzie.
Topol przedstawiając grupę ludzi w różnym wieku i z różnych krajów starał sie pokazać różnicę traum, historii i niemożność ich wspólnego dialogu. W bardzo wyraźny, wręcz stereotypowy sposób uwypuklił to, co stanowi zadrę każdego narodu. Czeszka Karla musiała pójść do pracy, gdy mąż-kat stracił posadę po wygranych przez Havla wyborach, Stary żyje obsesją walki narodowowyzwoleńczej, Lekarka-Niemka, żyjąca w wypełnionym bogactwem i pustką społeczeństwie, upadek Europy widzi w rozszerzeniu Unii o kraje, w których żyją ludzie prymitywni i prostaccy, a Jerochimowa jest ostatnią komendantką stalinowskiego obozu. Akcja rozgrywa się w tytułowej drodze do Bugulmy, która ma być ostatnim miastem komunistycznym, lecz – czego nie wiedzą „podróżni” - została zniszczona przez terrorystów. Kulminacją jest spotkanie całej grupy w obozie, do którego trafiają złapani przez Sybiraków. Gdy pojawia się ocieplenie i topnieją lody, okazuje się, że pod nimi znajdują się miliony zabitych…
Groteskowa i nieco kuriozalna akcja ma momenty słabsze i lepsze. Ciekawie są w postaci jednej metafory ujęte mentalności krajów, choć rażą one (zapewne celową) stereotypowością. Dialogi bywają „papierowe”, jak w przypadku Janika – młodzieńca uzależnionego od narkotyków, który wyraźnie kreowany na przedstawiciela innego pokolenia, rusza na wyprawę, godząc się na zmierzenie z ideami i obsesjami ojca oraz dziadka. Są jednak i celne spostrzeżenia, jak dyskusja Karli z Lekarką, które rozmawiają z sobą, ale jakby obok siebie – bagaż doświadczeń każdej z nich jest na tyle odmienny, że nie mogą znaleźć wspólnego języka. W tym widzę strategię pokazania przez Topola przyszłego (współczesnego?) końca świata. Niczym w „Weselu” – niemożność znalezienia wspólnoty, prowadzi do katastrofy. Spotkanie w jednej izbie – tu prosektorium – jest zderzeniem różnych idei, które może albo dać początek odbudowie zmierzającego do katastrofy świata, albo ją przypieczętować.
W swoich dramatach, zarówno Stasiuk, jak i Topol, dają wyraz naszych paranoidalnych lęków, resentymentów, charakterów. Spoglądają na Polskę/Europę z gorzkiej perspektywy, pokazując świat zmierzający ku katastrofie. Czy istnieje ktoś (i kto) jest w stanie go odbudować? Na to pytanie, pisarze nie dają jednoznacznej odpowiedzi. Stasiuk w kpiący sposób pokazuje marazm, polskie czekanie na „zbawienie”, z perspektywy mieszkańców „Polski C”, tych dobrze pamiętających czasy komunizmu i żyjących ich resentymentem. Topol ukazuje świat, jakby po Stasiukowskiej diagnozie, będący na krawędzi rozpadu. Widać jednak w nim odrobinę nadziei – rodzącej się wspólnoty, której ratunkiem jest krążący nad Syberią samolot z Putinem…
Jachym Topol
"Droga do Bugulmy"
wydawca: Czarne
miejsce wydania: Wołowiec
data wydania: 2006
nr wydania: I
ISBN: 83-89755-45-9
kategoria: literatura piękna
seria: Mała seria
tłumaczenie: Leszek Engelking
projekt okładki: Kamil Targosz
format książki: 145x170 mm
okładka: miękka
Magdalena Urbańska
Dziennik Teatralny Kraków
2 lipca 2011