Fetysz Kantora
Cóż zostało nam dziś po Kantorze? Na to pytanie próbują znaleźć odpowiedź nie tylko znawcy teatru, ale również pasjonaci jego twórczości plastycznej. Zagadkowa, pełna sprzeczności postać Tadeusza Kantora do dziś inspiruje wielu twórców na całym świeciePodobnie jest w przypadku Piotra Uklańskiego, którego praca została zaprezentowana podczas czwartkowego wernisażu w Art Stations Foundation. Ekspozycja "The Year we Made Contact" jest próbą porozumienia pomiędzy młodym, współczesnym artystą i niezapomnianym czarodziejem Teatru Cricot 2. Czy próbą w ogóle możliwą?
Doświadczenia II wojny światowej i czas głębokiego socrealizmu sprawiły, że sztuka Kantora jest dziś odbierana jako próba odpowiedzi na najbardziej podstawowe pytania egzystencjalne. Stąd nie dziwi idea zawarta w jego pracach - ascetyczna, bezforemna, ale także niepokojąca. Bo chyba nikt inny jak autor tych prac nie zdawał sobie sprawy z iluzji sztuki, w której paradoksalnie upatrywał jedynej rzeczywistości do istnienia. Doskonale widać te zależności w obrazie "Pewnego dnia weszła do mojego pokoju Infantka Velazqueza" czy choćby w rekwizytach teatralnych zaprezentowanych na wystawie.
Jak w tej zawiłej historii odnajduje się Piotr Uklański? Patrzy, słucha i odpowiada instalacją "The Year We Made Contact".
- Próbowałem stworzyć prace, która będzie się odnosić do estetyki sztuki z lat 50. XX wieku, czyli okresu, podczas którego artyści bardzo często rezygnowali z koloru czy rozbudowanych form. Nie wierzę w to, że sztuka mogła im pomóc w powojennej traumie. Moja praca faktycznie nawiązuje do tego, ale także nieco feteszyzuje tą estetykę poprzez większą formę, bardziej błyszczącą i rozbudowaną strukturę - mówi o swojej pracy Piotr Uklański.
Prawdopodobnie Kantor nie miałby nic przeciwko takiemu podejściu. Być może okazałoby się nawet, że w pełni się z nim zgadza. Ale tego już się nigdy nie dowiemy...
Agnieszka Gonczar
Polska Głos Wielkopolski
8 listopada 2010