Filozof jest nagi

Najważniejsza w "Traktacie" Gabriela Gietzky'ego wydaje się walka.

Co wspólnego mogą mieć uporządkowane, logiczne wersy traktatu filozoficznego Ludwiga Wittgensteina z wojną? Kiedy je czytamy, sprawiają wrażenie spokojnych, spójnych, niemal matematycznych wniosków na temat świata i języka. Gabriel Gietzky przypomina nam w swojej sztuce, że życie każdej ponadprzeciętnej (czy tylko ponadprzeciętnej?) jednostki, to niekończący się pojedynek zazwyczaj skrajnych wartości. Niewielka scena ma kształt trójkąta, po dwóch bokach wypełnionego publicznością. Trzeci bok skrywany jest przez zasłonę, cienka, zwiewna, nieprzezroczysta materia, która przesłania zrozumienie świata. Po tym trójkącie miota się Ludwig. Nie przypomina statecznego myśliciela, raczej zamknięte w klatce, chore zwierzątko. Toczy dyskusje z Bertrandem, stereotypowym mędrcem, starszym panem z wyważonym głosem. Pośród publiczności siedzi na krześle Matka Ludwiga, którą syn gardzi za to, że jest osobą z tłumu, której próbuje wytłumaczyć niezrozumiałe dla niej myśli i od której oczekuje czułości. Za Bertrandem stoi cały dorobek filozofii zachodniej. Za Matką - wiara, Bóg, religia. Ludwig szuka w tym wszystkim sprzeczności, miejsc pustych, niewystarczających. Nie robi tego z dystansem godnym filozofa, ranią go te poszukiwania, doświadcza nieskończonej udręki i, co powiedziane jest wprost, potrzebuje nieskończonej pomocy. Tak naprawdę zarówno Ludwig, Matka, jak i Bertrand mówią słowami Wittgensteina, cytatami wyjętymi z jego traktatów. Te dwie postaci, które się z nim kłócą, nierzadko z niego szydzą, są więc po części jego alter ego. Myśl filozoficzna Wittgensteina jawi się widzom jako nieustanna polemika z samym sobą. Polemika bardzo bolesna, w gruncie rzeczy obnażająca niemoc, bezsilność wobec tajemnicy istnienia. Filozof staje przed nami nagi, bezbronny, nie potrafiący więcej, niż przeciętny człowiek, za to więcej rozumiejący i przez to stokroć bardziej cierpiący. I chociaż w jego myślach możemy się przejrzeć (pomysłowa scena obnoszenia przed publicznością lustra z wypisanymi szminką cytatami z traktatów Wittgensteina), to nie są one w stanie do niczego nas przybliżyć, w związku z tym ulegają destrukcji. Sam autor rozrywa swoje dzieło na części i wrzuca do ognia. Spektakl ma momenty słabsze (emocje Ludwika sięgają niekiedy pułapu, zza którego bezwstydnie przeziera sztuczność aktora), ma również przejmujące (przepiękne momenty, w których Ludwig całym niemalże ciałem słucha muzyki klasyków). Na pewno pozwala spojrzeć na nowo, z sympatią, współczuciem i (nieco innym) zrozumieniem na dzieła Wittgensteina, filozofa ciekawego i intrygującego. Wrocławski Teatr Współczesny, Mała Scena Gabriel Gietzky "Traktat" wg Ludwika Wittgensteina przekład: Bogusław Wolniewicz ("Tractatus logico-philosophicus"), Małgorzata Kowalewska ("Uwagi różne"), Robert Reszke ("Ruch myśli") reżyseria: Gabriel Gietzky scenografia: Dominika Skaza muzyka: Aleksandra Gryka Obsada: Ludwik - Szymon Czacki, Matka - Irena Rybicka, Bertrand - Bogusław Kierc Prapremiera: 21.09.2007r.

Jolanta Nabiałek
Dziennik Teatralny Wrocław
24 stycznia 2008