Finisaż wystawy prac Jadwigi Mydlarskiej-Kowal

Zapraszamy na finisaż wystawy prac Jadwigi Mydlarskiej -Kowal "Cudze Oblicza", która odbędzie się 21 marca (piątek), od godz. 17:00 w Centrum Kultury "Zamek", pl. Świętojański 1.

Program:

godz. 17.00 - otwarte warsztaty lalkarskie prowadzone przez scenografkę z Wrocławskiego Teatru Lalek Panią Beatę Tomczyk
Podczas warsztatów uczestnicy poznają jak wygląda warsztat i praca scenografa, jak powstają i jak są zbudowane lalki teatralne. Poznają różne rodzaje lalek teatralnych oraz nauczą się je animować . Lalka teatralna staje się postacią teatralną dopiero w rękach aktora , dzięki tym warsztatom można będzie stać się na chwilę aktorem lalkowym i nauczyć się jak współpracować z lalką na scenie.
Wstęp wolny, obowiązują zapisy 71 349 32 81, limit: 25 miejsc
godz. 18:00
Finisaż w Galerii Zamek
godz. 18.30
Prezentacja filmu "Bogini Cudzych Obliczy" w reżyserii Krzysztofa Mironowicza z 1998 zrealizowanego w TVP Wrocław. Jest to monograficzny film poświęcony Jadwidze Mydlarskiej - Kowal. Portret nieżyjącej już scenografki, w którym scenografka opowiada o swojej pracy w teatrze.

O wystawie:

Na wystawę składają się rysunki, projekty scenograficzne i lalki autorstwa Jadwigi Mydlarskiej Kowal. Mozna na niej obejrzeć 40 projektów, które Mydlarska stworzyła we wrocławskich teatrach na przestrzeni 20 lat swojej pracy, zaczynając od jej pierwszych projektów, wybitnego tryptyku „Fenomen Władzy", aż po jedne z jej ostatnich prac do spektakli „Śmieszny Staruszek" czy „Córka króla mórz". Wystawa "Cudze Oblicza" to niepowtarzalna okazja, żeby zobaczyć prawdziwe teatralne lalki i projekty z tych przedstawień, które dawno już zeszły z afisza.

Jadwiga Mydlarska Kowal (1943-2001) urodziła się w 1943 roku w Pilźnie. Wychowywała się we Wrocławiu, później przez pewien czas mieszkała w Wielopolu Skrzyńskim. Studiowała na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, gdzie pod opieką profesora Franciszka Bunscha zdobyła dyplom grafika. Na stałe jednak związała się z Wrocławiem, gdzie ponownie pojawiła się w 1971 roku. Zanim teatr i scenografia pochłonęły ją na dobre pracowała w Domu Mody Polskiej, prowadziła zajęcia plastyczne w liceum, współpracowała z Wytwórnią Filmów Fabularnych. Do Wrocławskiego Teatru Lalek trafiła niejako przypadkiem, polecona przez Eugeniusza Geta Stankiewicza poszukującemu współpracownika Wiesławowi Hejnie. Reżyser często wspomina: „Wiesz - mówił Get Stankiewicz - jest taka ciekawa dziewczyna w Wytwórni Filmów, porozmawiaj z nią". I tak się zaczęło...

Wystawa powstała ze zbiorów Centrum Scenografii Polskiej, Oddziału Muzeum Śląskiego w Katowicach i Wrocławskiego Teatru Lalek.

Fragment rozmowy z Wiesławem Hejno, który w całości mozna przeczytać w katalogu towarzyszącemu wystawie "Cudze Oblicza"

Jadwiga Mydlarska ponoć nie lubiła mówić o sobie. „Wolała pokazywać lalki i rysować"- tak wspominali ją przyjaciele. Chciałam Pana zapytać jakim była człowiekiem, osobą?

Dla mnie była wspaniała. Myśmy się świetnie porozumiewali bez słów. Jadwiga nie była typowym scenografem. Typowy scenograf dostaje tekst, reżyser mówi mu narysuj i scenograf rysuje, składa rysunki i zanosi je do pracowni. Jadwiga rysując miała wątpliwości. Nie rysowała jednego szkicu. Zaczynała kilka rysunków jednocześnie. Według mnie podczas pracy funkcjonowała w rodzaju szlachetnego transu. Zadanie scenograficzne natychmiast ożywiało jej umysł, przywoływało skojarzenia, które uzewnętrzniała. Rysunki do „Procesu" to była cała seria obrazków, a pracy nad nimi towarzyszył pewien rytuał. Nasza praca wyglądała tak, że na podłodze Jadwiga rozkładała projekty, omawialiśmy je i wybieraliśmy jeden, może dwa, nad którymi Jadwiga miała popracować. Po paru dniach przynosiła nową serię obrazków i ta nowa seria była pogłębieniem wybranego wcześniej materiału. Omawialiśmy te rysunki, ale ich wybór i praca nad nimi polegała bardziej na odczuciu tego w odniesieniu do zamierzenia inscenizacyjnego.

Jadwiga Mydlarska powiedziała kiedyś, że „sztuka jest kustoszem ludzkich nadziei". Zastanawiam się nad tym pełnym optymizmu zdaniem w zderzeniu z pesymizmem, przeczuciem śmierci, które są wyczuwalne w jej pracach.

Proszę wziąć pod uwagę, że być może to, co tworzyła, to było oczyszczanie siebie poprzez sztukę. To mogło być wyrzucanie z siebie pesymizmu. Jadwiga była bardzo głęboko zaprzątnięta swoją wyobraźnią. Nie wiem czy kategorie optymizmu, pesymizmu pasują do tak złożonej osobowości i postaci jaką była. Potrafiła jak każdy cieszyć się, śmiać, biwakować. Ten pesymizm nie był inny niż normalny, niż mój. Pesymizm oznaczający to, że po prostu w końcu trzeba będzie umrzeć, że świat nie jest festiwalem zabawy tylko utajonym festiwalem śmierci.



(-)
Materiał Organizatora
18 marca 2014