Gdzie podziało się uczucie?

Pełna sala. Na pięć minut przed rozpoczęciem spektaklu wszystkie miejsca są już niemal zajęte, a na schodach nadal stoi grupa ludzi z wejściówkami. Skąd takie poruszenie, skoro premiera spektaklu miała miejsce w 2012 roku? Czyżby to aż tak wyjątkowa sztuka? A może widzów przyciągnął intrygujący tytuł? Znakomita obsada aktorska? Sławne nazwisko reżysera? Niezależnie od odpowiedzi – na pewno indywidualnej – nieustanny śmiech podczas „Seksu dla opornych" oraz finalne oklaski na stojąco świadczą o tym, że z Teatru Wybrzeże, nikt nie wyszedł rozgoryczony.

Dwudziestosiedmioletnie małżeństwo, trójka dzieci, sympatyczni przyjaciele, duży dom, stabilna i dobrze płatna praca – to wszystko łączy Karola (Mirosław Baka) oraz Barbarę (Dorota Kolak). Niestety do ich domu wkradła się rutyna i znudzenie. Namiętna miłość, pożądanie i gorące uczucia ustąpiły miejsca codziennym obowiązkom i małżeńskiej stagnacji. Zmartwiona Barbara postanawia ratować sytuację. Para wyjeżdża na weekend do hotelu, by tam z pomocą ambitnie zatytułowanej książki „Seks dla opornych", móc na nowo zacząć cieszyć się sobą. Jednakże nic nie idzie po ich myśli. Okazuje się, że zarówno Karol jak i Barbara, skrywają w sobie wiele bólu i niezrozumienia, zaś intymne relacje stanowczo nie kwitną.

Byłoby zbyt oczywiste, gdyby w „Seksie dla opornych" chodziło jedynie o kwestię łóżkową. Sam wydźwięk okazałby się banalny. Krystyna Janda wiedziała, w którym miejscu położyć nacisk, by zachować balans pomiędzy scenami humorystycznymi a poważnymi. Komedia małżeńska płynnie ustępuje miejsca życiowym przemyśleniom, którym nie brakuje humorystycznych akcentów. Czy widzów czeka łatwy do przewidzenia finał? Trudno zaprzeczyć, mimo wszystko ostatecznie twórcom udaje się pozytywnie zaskoczyć odbiorcę.

Jednym z elementów budujących sukces widowiska jest obsada aktorska, znakomity tandem Doroty Kolak oraz Mirosława Baka. Obserwacja ich mowy ciała, gestykulacji, tonu głosu i mimiki twarzy przywodzą na myśl znaną sentencję – nie liczy się ilość, lecz jakość. Kreacje aktorskie to klasa sama w sobie. Ocena ich artystycznych popisów jest rzeczą trudną, ponieważ czytelnik recenzji musiałby nieustannie słuchać różnych odmian przez przypadki takich słów jak: „zachwycający, prawdziwi, genialni, mistrzowscy". Krótko mówiąc to tytani w swoim fachu. Bez cienia fałszu potrafią przejść od radosnych emocji rozbawienia do obezwładniającego przygnębienia. Co ciekawe, Kolak oraz Baka grają małżeństwo nie po raz pierwszy („Kto się boi Virginii Woolf?") i nie po raz ostatni („Raj dla opornych", czyli kontynuacja „Seksu dla opornych").

A skoro już o parze małżeńskiej mowa, to czy może być lepsze miejsce do naprawiania swojego związku od przytulnej sypialni? Na samym środku sceny – na miękkim dywanie – stoi ogromne łóżko. Po prawej stronie znajduje się szafa, po lewej natomiast drzwi do łazienki. Jako że główni bohaterowie przebywają w hotelu, nie zabraknie także stoliczka z wodą, szklanek oraz ekskluzywnych ręczników. Intymną atmosferę tworzą rolety, które delikatnie przysłaniają promienie zachodzącego słońca. Ta prosta, niewymuszona scenografia przygotowana przez Macieja Marię Putkowskiego współtworzy klimatyczną scenerię, dzięki czemu widzowie z łatwością wczuwają się w inscenizację.

„Seks dla opornych" to jeden z bardziej przystępnych spektakli, jakie można obejrzeć w Teatrze Wybrzeże. Nie ma w nim niczego, czego widz nie mógłby przewidzieć, ale właśnie w tym kryje się niezaprzeczalna zaleta sztuki. To opowieść pokrótce o każdym człowieku, który w trudach codzienności zapomina o pielęgnowaniu uczuć i o konsekwencjach z tym związanych. Rzeczą niemal niemożliwą jest wyjście z tego spektaklu bez chociażby cienia uśmiechu.



Marta Cecelska
Dziennik Teatralny Trójmiasto
9 stycznia 2018
Spektakle
Seks dla opornych
Portrety
Krystyna Janda