Głosem wykluczonych

Teatr Ósmego Dnia to teatralna legenda Poznania. Założona w 1964 roku grupa zasłynęła kontrkulturowymi, robionymi zawsze z rozmachem, przedstawieniami i nieskrępowaną myślą. Dziś, mimo dalszej aktywnej działalności, również inspiruje (współpracowali z założonym w 2007 roku Teatrem Palmera Eldritcha, który na tegorocznej Malcie zaprezentował spektakl "Alien")

Członkowie "Ósemek", w odpowiedzi na idiom Festiwalu ("Wykluczeni"), postanowili stworzyć spektakl, w którym do współpracy zaprosili więźniów Aresztu Śledczego przy ulicy Młyńskiej. Rezultatem jest godzinne przedstawienie rozgrywające się w dwóch planach: sali teatralnej, gdzie aktorzy opowiadają historię osadzonych oraz na telebimie, na którym więźniowie mówią słowami Rainera Marii Rilkego.

Przestrzeń gry została zaaranżowana bardzo prosto. Salę przecina wzdłuż żółta barierka, sugerująca zamknięcie, wytyczająca dwa pasy, po których poruszają się aktorzy. Ubrani zwyczajnie, po skończonej kwestii, przysiadają na prostych, drewnianych ławkach, znajdujących się w przeciwległych kątach sali. Widzowie zostali rozsadzeni po dwóch stronach żółtej barykady, tworząc niezależne ławy przysięgłych lub opozycyjne zespoły. Migocze światło, przestrzeń wypełniają dźwięki popsutych lamp i skrzypienie ciężkich, więziennych drzwi. W centralnym punkcie, równlegle do jednego z końców barierki, umieszczono sporych rozmiarów telebim- miejsce przynależne wykluczonym (czyli więźniom), dzięki któremu będą mogli zabrać głos.

Aktorzy (Adam Borowski, Tadeusz Janiszewski, Marcin Kęszycki i Ewa Wójciak) zamieniają się z osadzonymi głosami. To oni, absolwenci polonistyki, aktorzy, twórcy scenariusza, będą opowiadać historię uwięzionych, swobodnie przechodząc z trzeciej osoby liczby pojedynczej na pierwszą, zawłaszczając sobie narrację i język więźniów. W zamian oddadzą im swój teatralny sposób wypowiedzi, zapoznając mieszkańców aresztu z poezją Rilkego. To właśnie fragmenty jego wierszy ("najbardziej metafizycznego z metafizycznych poetów" jak mówią twórcy) staną się komentarzem do życiowych opowieści podawanych przez aktorów.

Słyszymy o przestępstwach mało spektakularnych (najczęściej kradzieże, oszustwa, pobicia) i ich źródłach (alkoholizm rodziców, pokusa zarobienia dużych pieniędzy). Powtarzalność tematów jest minusem spektaklu - zestawiona ze statycznością nuży i oswaja tylko z wybranym problemem. Chcąc uciec od stereotypu, pokazać więźniów jako normalnych, chociaż trochę zagubionych ludzi, twórcy tworzą nowy stereotyp- więźnia nie do końca słusznie skazanego, predestynowanego przez urodzenie i trudne dzieciństwo do takiej, a nie innej roli społecznej.

Nieco inaczej problem przedstawia się w przypadku akcji prezentowanej na telebimie. O ile sam pomysł zmierzenia się mieszkańców Młyńskiej z materią poezji (i to poezji tak wymagającej jak Rilke) jest bardzo interesujący, o tyle jego realizacja bliska jest pretensjonalnemu patosowi. Symbolika wydobywania się z podziemia, odgruzowywania życia (przed wypowiedzeniem kwestii przecierają zapiaszczony ekran, powoli ujawniają swoją twarz) może być ciężka i nieznośna.

Projekt "Ósemek" miał na celu zaangażowanie w twórczość grupy zamkniętej nie tylko czysto fizycznie, za kratami, ale również wykluczonej społecznie. Aktorzy w spektaklu "Osadzeni" pokazali równorzędność wszystkich twórców, symbiozę polegającą na pożyczaniu sobie narzędzi, narracji i biografii. Wskazali na bliskość życia, szczególnie tego zdegradowanego i poezji jednego z największych. Zabrakło trochę dystansu i dynamiki, kosztem patosu. Jednak trudno bez emfazy mówić głosem wykluczonych.



Katarzyna Pawlicka
Dziennik Teatralny
13 lipca 2011