Gra w słówka, czyli kto kogo?

Małżonkowie podczas Wigilii grają w słówka. Tylko wtedy nie wydzierają się na siebie, choć i słówkami potrafią nieźle się poranić. Wigilia na mazurskim odludziu, w świeżo zakupionej chacie, nie wygląda na udaną, ale za wiele po tej sztuce proszę się nie spodziewać.

W największym skrócie sprowadza się bowiem do potwierdzenia znanej tezy, że pieniądze szczęścia nie dają, a zasobność portfela nie oznacza dostatecznej zasobności w rozsądek. Tak czy owak, Ola i Robert, pisarka i reżyser po przejściach, nie tworzą dobranej pary, mają kłopoty z dziećmi, a niespodziewany przybysz komplikuje do reszty tę "cichą noc". Wychodzą na wierzch rozmaite demony, fobie i resentymenty. Cicha ta noc nie jest w ogóle, bo aktorzy (Anna Moskal i Marcin Per-chuć) grają trochę za ostro, ale jest nadzieja, że to się dotrze w kolejnych przedstawieniach, które na Małej Scenie Polonii mogą przynieść widzom sporo satysfakcji albo przynajmniej przestrogę przed lekkomyślnym trwonieniem życia. Wszystko opowiedziane trochę na serio, trochę z przymrużeniem oka, zgodnie z regułami komedii dobrze skrojonej. Na niespokojne rodzinne wody nieco oliwy wylewa młodziutki Bartosz Sak, jeszcze student łódzkiej Filmówki, który obiecująco debiutuje w towarzystwie doświadczonych partnerów. To jemu zresztą przypadnie w udziale wyjaśnienie zagadki, jaką staje się dla bohaterów tajemniczy gość wieczorową porą.



Tomasz Miłkowski
Przegląd
5 października 2016
Spektakle
Zabawa