Grudzień, 2019, cd

Finał „Boskiej komedii" był naprawdę imponujący! Sala widowiskowa Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie została przebudowana: pośrodku długi srebrzysty wybieg prowadzący na scenę, po którym poruszał się korowód postaci ubranych przez czterech młodych kostiumologów w wymyślne i fantazyjne stroje, trochę kostiumy teatralne, trochę kreacje haute couture, całość dopełniały ruchome ekrany, na których wyświetlana była multimedialna grafika (znakomita!).

Zwyciężył TR Warszawa (Grand Prix za spektakl „Cząstki kobiety" Kornéla Mundruczó), a nagrodę za reżyserię dostał Michał Borczuch („Kino moralnego niepokoju" w warszawskim Teatrze Nowym). (15.12)
___

Wszystko kiedyś się kończy. Ostatnie, 631 spotkanie Krakowskiego Salonu Poezji, przez blisko 18 lat korzystającego z gościny Teatru im Juliusza Słowackiego, odbyło się 15 grudnia i zakończyło świątecznymi życzeniami i opłatkiem – dla nas było to przeżycie bolesne, ale może dla poezji okaże się dobre. Teraz będzie tak: normalne, cotygodniowe czytania wierszy i salonowe muzykowania (pod wodzą Ani Dymnej) będą miały miejsce w Narodowym Starym Teatrze, w Sali Modrzejewskiej, a spektakularne, zapewne bardzo efektowne widowiska zatytułowane „Teatr Poezji" raz w miesiącu na dużej scenie „Słowaka", już bez naszego udziału, ale też bez zamykania możliwości współpracy w przyszłości. (16.12)
___

Słusznie dostało mi się za majowy (2019 r.) wpis w „trzyzdaniowym dzienniczku", który dotyczył Małopolskiego Ogrodu Sztuki i przemiany (przepisania?) granego w nim spektaklu „Spóźnieni kochankowie" Whartona w „Miłość" Bukowskiego. We wspomnianej notatce użyłem paru słów niepotrzebnie i w sposób nieprzemyślany, a mogły one urazić występujących w obu projektach aktorów. Bardzo ich za to przepraszam i zapewniam o moim przekonaniu, że każdy pretekst, aby publiczność mogła zobaczyć na scenie Wybitną Artystkę, Annę Polony, grającą z równie Wspaniałym Janem Peszkiem jest dobry, bo w tym wypadku cel uświęca środki! (19.12)

___

Adam Michnik i Jarosław Kurski opublikowali w Gazecie Wyborczej (21.12.br.) wywiad z Romanem Polańskim, obszerny, przemyślany, dobrze udokumentowany, nie przesądzający o winie, czy niewinie reżysera. Komentarz „Wysokich obcasów" do tego wywiadu (publikowany w Internecie) jest po prostu głupi, nie dlatego, że bezkrytycznie prezentuje kobiecy punkt widzenia (taki jest przecież charakter tego dodatku do GW), ale dlatego, że dla udowodnienia swojej racji posługuje się bezmyślnymi argumentami: coś, co dawniej uznano by za pomówienie po latach, podnosi do rangi „podejrzenia o przestępstwo", wszelkie próby, jakie reżyser dokonuje w swojej obronie nazywa „deprecjonowaniem i stygmatyzowaniem ofiar" (nawet nie domniemanych ofiar, ale już OFIAR!!!), wreszcie sugeruje, aby oskarżony (Polański) poszedł do sądu i udowodnił swoją niewinność (sic!) – doprawdy, chciałoby się, aby panie pracujące w dodatku do GW wykazały zrozumienie dla idei prawa i potrafiły oddzielić prywatne emocje od wymogów sztuki dziennikarskiej. (21.12)
___

Opinia Dominiki Wielowieyskiej zatytułowana „Pokoleniowy spór o Polańskiego" (GW z 23.12.br) jest skrajnie demagogiczna, bo odbiera obrońcom reżysera jakiekolwiek argumenty, skoro „zostali w tamtym starym świecie i nie są w stanie zrozumieć tego, co dzieje się wokół niego [Polańskiego, przyp. mój]", a przecież „ten świat odchodzi w przeszłość, młode pokolenie [zaciekle atakujące reżysera, przyp. mój] sugestywnie to demonstruje, a stare wciąż nie może nic z tego zrozumieć", bo dziś – jak pisze red. Wielowieyska – „obowiązuje inna mentalność i inne reguły gry". Cały jej tok rozumowania byłby zapewne do przyjęcia, gdyby młode pokolenie było moralnie czyste, a dzisiejszy kodeks etyczny pozytywnie odbiegał od kodeksu mojego pokolenia (na wielu płaszczyznach!), ale tak nie jest: za mojej pamięci świat nigdy nie doświadczał takiej rozwiązłości i takiego rozpasania jak obecnie. Pani Wielowieyska tworzy nową linię podziału naszego społeczeństwa, bynajmniej nie stawia ozdrowieńczej diagnozy problemu! (23.12)
___

W podkrakowskich Radwanowicach, drogą od szkoły idą brzemienna Maryja z poślubionym jej Józefem i nigdzie nie ma dla nich „miejsca w gospodzie", wreszcie znajdują szopę, gdzie „Bóg się rodzi" a od budynków Doliny Słońca nadchodzą pasterze, potem orszak Trzech Mędrców ze Wschodu. Podopiecznych Ani Dymnej i ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego ubranych w stosowne kostiumy wspomagają swoimi głosami aktorzy, policjantki, cywilni wolontariusze, muzycy grają na instrumentach i śpiewają, na końcu ksiądz proboszcz zaprasza wszystkich do pobliskiego kościółka na pasterkę. Od wielu już lat biorę udział w tych plenerowych jasełkach i nie wyobrażam sobie bez nich Wigilii Bożego Narodzenia, bo to ma sens! (25.12)
___

„Oskarżam..." – tak Emil Zola zatytułował swój artykuł (list otwarty do Prezydenta RF) w obronie Alfreda Dreyfusa, francuskiego oficera, skazanego niesłusznie na degradację i dożywocie za domniemane szpiegostwo na rzecz Niemiec, a Roman Polański nakręcił o tym mądry, bardzo poruszający film i dziękuję Łukaszowi Maciejewskiemu, że w swojej recenzji (Kultura. Onet.) zwrócił uwagę na niewiarygodną twórczą młodość tego wybitnego reżysera (ma 86 lat!), który nie ogranicza się do odcinania kuponów od tego co już umie, ale stale poszukuje czegoś nowego. Oczywiście, nie o sobie robił film Polański, takie sugestie są niedorzeczne, ale o wartościach głębokich i bardzo uniwersalnych: metafora dotyczy tutaj świata, który staje się coraz bardziej okrutny, a jednak nadal może go ocalić choćby... jedyny sprawiedliwy. I jeszcze dwa pojęcia są u Polańskiego ważne – jakże dzisiaj niemodne – honor i sumienie, dla których warto poświęcić wiele, być może nawet życie. (29.12)
___

Niech Wam się darzy! Wszelkiej pomyślności! Dobrego Nowego Roku! (30.12)
***



Krzysztof Orzechowski
Dziennik Teatralny
31 grudnia 2019